Reklama

"Legiony": Kostiumowy rozmach

Na potrzeby superprodukcji "Legiony", której budżet wyniósł 27 mln zł, uszyto setki mundurów. Dużym problemem było ustalenie kolorów, jakie miały uniformy polskich żołnierzy. Gdy stroje trzeba było przybrudzić, Sebastian Fabijański wyręczył kostiumografów i wyturlał się w kałuży.

Na potrzeby superprodukcji "Legiony", której budżet wyniósł 27 mln zł, uszyto setki mundurów. Dużym problemem było ustalenie kolorów, jakie miały uniformy polskich żołnierzy. Gdy stroje trzeba było przybrudzić, Sebastian Fabijański wyręczył kostiumografów i wyturlał się w kałuży.
Kadr z filmu "Legiony" /materiały dystrybutora

Przy "Legionach" kostiumografowie mieli ręce pełne roboty. Uszyto 280 mundurów i czapek - wełnianych i płóciennych, a także 40 kompletów strojów cywilnych, zużywając ponad tysiąc metrów bieżących materiału. Powstało też 100 replik plecaków używanych przez austriackie wojsko, wykorzystane zostało 780 par butów.

W pierwszych latach XX w. mundury żołnierzom szyli krawcy w różnych miejscowościach w całej Polsce, według pewnego przybliżonego wzoru, który określał kolor jako szaro-niebieski. Skutkowało to tym, że jedni żołnierze mieli mundury bardziej niebieskie, a inni bardziej szare. Nawet na czarno-białych zdjęciach można dostrzec, że odcienie uniformów się różnią.

Reklama

"Mieliśmy problem: jak wybrać kolor takiego stroju? Ta decyzja wymagała odszukania oryginalnego munduru z epoki. W Muzeum Wojska Polskiego jest mundur Józefa Piłsudskiego, ale chcieliśmy mieć uniform szeregowego żołnierza. Szukaliśmy jakiś miesiąc, znaleźliśmy rodzinę spod Krakowa, która przechowuje do dziś mundur jednego ze swoich przodków. I to był nasz wzorzec" - wspominał reżyser Dariusz Gajewski. Kostiumografowie odwiedzili też filmowe magazyny w Hiszpanii, szukając odpowiednich strojów cywilnych dla żeńskich bohaterek.

Grający w "Legionach" Bartosz Gelner miał okazję nosić zarówno mundur piechoty, jak i ułański, gdyż jego bohater był najpierw w jednej, a później w drugiej formacji. "Mundury ułańskie są jeszcze piękniejsze od mundurów piechoty. Mówi się za mundurem panny sznurem i ja po tym filmie rzeczywiście muszę się pod tym podpisać. Coś w tym jest" - stwierdził aktor. Ekipa filmowa z podziwem patrzyła na Gelnera w szaro-niebieskim uniformie.

Były sceny, w których kostiumografowie musieli mundury nieco przybrudzić. "Pamiętam taki moment, gdy wyręczył nas Sebastian Fabijański. Położył się w kałuży. Parę razy w błocie się wyturlał i był szczęśliwy jak dziecko. Również Bartosz ubóstwiał sceny w błocie" - mówiła kostiumografka Magdalena Rutkiewicz.

W filmie wypatrzeć też można różne smaczki, jeśli chodzi o rekwizyty. Na planie pojawiły się m.in. autentyczna lornetka rotmistrza Dunin-Wąsowicza, pistolet colt z czasów powstania styczniowego (dziś własność pisarza Waldemara Łysiaka), a także samochód Lorraine-Dietrich z 1913 roku - najstarsze jeżdżące auto w Polsce.

W "Legionach" wielka historia jest tłem dla miłosnych perypetii głównych bohaterów. Są nimi Józek (Sebastian Fabijański) - dezerter z carskiego wojska, agentka wywiadu I Brygady - Ola (Wiktoria Wolańska) z Ligi Kobiet Pogotowia Wojennego oraz Tadek (Bartosz Gelner), jej narzeczony, członek Drużyn Strzeleckich i ułan. Film wszedł do kin 20 września.


PAP
Dowiedz się więcej na temat: Legiony (film)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy