Reklama

Laura Dern: Najtrudniejsza rola w karierze

Gwiazda „Historii małżeńskiej” słynie z brawurowego wcielania się w skomplikowane postaci, które wymykają się łatwym kategoryzacjom. W najnowszym wywiadzie laureatka Oscara i pięciu Złotych Globów wróciła wspomnieniami do pracy nad filmem „Złe i gorsze” z 1996 roku, w którym zagrała bezdomną ciężarną narkomankę. Rolę tę Dern uznaje za „najtrudniejsze, a zarazem najbardziej ekscytujące” aktorskie wyzwanie, z jakim kiedykolwiek przyszło jej się zmierzyć.

Gwiazda „Historii małżeńskiej” słynie z brawurowego wcielania się w skomplikowane postaci, które wymykają się łatwym kategoryzacjom. W najnowszym wywiadzie laureatka Oscara i pięciu Złotych Globów wróciła wspomnieniami do pracy nad filmem „Złe i gorsze” z 1996 roku, w którym zagrała bezdomną ciężarną narkomankę. Rolę tę Dern uznaje za „najtrudniejsze, a zarazem najbardziej ekscytujące” aktorskie wyzwanie, z jakim kiedykolwiek przyszło jej się zmierzyć.
Laura Dern (L) w filmie "Złe i gorsze" /NDEPENDENT PICTURES/MIRAMAX / KIMBERLY WRIGHT /East News

Laura Dern ma na koncie wiele niezapomnianych aktorskich kreacji - dość wspomnieć nagrodzoną Oscarem rolę bezwzględnej adwokatki rozwodowej, którą zagrała w "Historii małżeńskiej", apodyktyczną Renatę Klein, która sportretowała z serialu "Wielkie kłamstewka" czy bohaterki kultowych filmów Davida Lyncha, takich jak "Dzikość serca" czy "Blue Velvet". Szczególnie dużym wyzwaniem dla uhonorowanej Oscarem i pięcioma Złotymi Globami aktorki była praca nad komediodramatem "Złe i gorsze" z 1996 roku. W wyreżyserowanym przez Alexandra Payne’a obrazie Dern wcieliła się w bezdomną ciężarną narkomankę, która przypadkowo zostaje wplątana w spór między zwolennikami i przeciwnikami aborcji.

"Najtrudniejszym, a zarazem najbardziej ekscytującym doświadczeniem było kręcenie 'Złych i gorszych'. Moja bohaterka była godna pożałowania, jej zachowanie było okropne i niewybaczalne. Ten film to genialna satyra. Koncepcja była taka: mamy do czynienia z odstręczającą postacią, z którą widz się nie utożsamia, na której losie mu nie zależy. To było wspaniałe pole do refleksji na temat praw, jakie mamy nie ze względu na szlachetny charakter, ale sam fakt, że jesteśmy ludźmi - nawet jeśli bywamy okropni" - wyznała Dern w rozmowie z amerykańskim magazynem "Elle". Aktorka zaznaczyła, że choć granie tej postaci nie było łatwe, udział w projekcie uważa za niezwykle wzbogacający.

Dern zdradziła również, że jej niegdysiejszy współpracownik, a prywatnie bliski przyjaciel David Lynch szykuje dla swoich fanów niespodziankę. Legendarny reżyser latem zeszłego roku ogłosił, że pracuje nad nowym projektem, co fani natychmiast zinterpretowali jako planowaną kontynuację "Miasteczka Twin Peaks". Z biegiem czasu pojawiły się doniesienia, że realizacją nowej produkcji Lyncha zajmie się Netflix.

Reklama

"On jest moją ogromną życiową inspiracją. Wszystko, co robi, jest sztuką. Fani mogą oczekiwać od Davida coraz bardziej radykalnych dzieł. Jesteśmy dla siebie jak rodzina, pozostajemy w stałym kontakcie, a on uważa mnie za swoją powiernicę. Mimo to nie znam szczegółów jego nowego przedsięwzięcia, ale spodziewam się czegoś absolutnie fantastycznego" - ujawniła Dern.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Laura Dern
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy