Reklama

Lang: "Zawsze będzie kręcił dziewczyny"

Krzysztof Lang, po dziewięciu latach przerwy w realizacji filmów fabularnych, powraca z nowym obrazem, a w dodatku po raz drugi w swojej karierze (po "Papierowym małżeństwie") w roli reżysera komedii romantycznej.

Jego nazwisko było w ostatnim czasie łączone raczej z serialami, głównie sensacyjnymi, oraz filmami dokumentalnymi. Teraz Lang powraca do fabuły.

"W ostatnich latach faktycznie mogę tak się kojarzyć, zwłaszcza w związku z moją działalnością telewizyjną: Fala zbrodni, Prawo miasta" - wyznaje reżyser.

I dodaje: "Jak się jest zawodowcem, to trzeba próbować różnych gatunków. A kiedy można pracować z tak znakomitymi aktorami i świetną ekipą, to nie ma znaczenia czy kręcimy komedię, czy kryminał. W obu wypadkach jest to przyjemność".

Reklama

W jego najnowszym filmie "Miłość na wybiegu" główne role grają znakomici aktorzy młodego pokolenia - Marcin Dorociński i Karolina Gorczyca.

"Karolina trafiła do nas z castingu, natomiast jeśli chodzi o Marcina, to ja się upierałem, by właśnie on zagrał Kacpra. Oboje mają znakomity warsztat - Marcin, choć popularność zdobył dzięki serialom, to przede wszystkim aktor teatralny, Karolina jest po krakowskiej szkole teatralnej, więc dla reżysera to sytuacja komfortowa. Ma do dyspozycji bardzo czułe narzędzia, wrażliwe, a także świadome tego, co potrafią, co można zrobić, a co trzeba" - tłumaczy dobór obsady Lang.

"Były sceny, w których Karolina miała swój wyraźny pomysł, jak ona by chciała to zagrać - czasem odmienny od mojego, ale dzięki tym dyskusjom praca była ciekawsza. Wiadomo, że to nie jest dramat psychologiczny, tu trzeba uzyskać pewien wdzięk, lekkość, pilnować też żebyśmy nie popadli w jakiś humor bawarski i żeby przeprowadzić w sposób wiarygodny całą tę intrygę, która jak to w tym gatunku, bywa sztampowa" - dodaje reżyser.

Historia w jego filmie bazuje na niezwykle często wykorzystywanym motywie Kopciuszka.

"To jeden z podstawowych archetypów literatury i kina. W dodatku ten schemat ma wpisane w siebie wzruszenie, które dobrze się sprzedaje w filmie. Zadanie dla reżysera i aktorów jest więc w wypadku takiego filmu inne: nie chodzi o to, by widza zaskoczyć, tym co się wydarzy, bo to wiadomo właściwie od początku, ale tym jak to się wydarzy, jak przedstawią tę historię aktorzy. W dodatku, i to jest takie moje osobiste odkrycie dotyczące gatunku komedii romantycznej, w tego typu opowieściach zawsze dochodzi do zderzenia dwóch światów, które w innych okolicznościach raczej nie mogłyby się ze sobą spotkać. Jak w Pretty Woman: prostytutka i milioner, albo księgarz i supergwiazda w Notting Hill, tak tutaj mamy dziewczynę z nadmorskiej wsi i faceta, który bryluje w świecie mody. Stykamy tych dwoje ludzi z różnych światów i czekamy, co z tego wyniknie" - opowiada o punkcie wyjścia w swoi filmie twórca m.in. "Strefy ciszy".

"Miłość na wybiegu" opowiada jednak przede wszystkim o marzeniu wielu dziewcząt - by zostać modelką.

"Dziewczyny marzą o byciu modelkami, bo to się pięknie wygląda, chodzi się w błyskach fleszy, są drogie samochody, przystojni mężczyźni. Wydaje się, że to wszystko kręci się wokół tej pięknej modelki. Ale realia są czasami bardzo okrutne, mianowicie bycie modelką to jest zawód, trudny i uciążliwy, co uświadamia agent na początku. Ta praca wiąże się z wieloma wyjazdami: z Paryża do Mediolanu, z Mediolanu do Tokio, z Tokio do Sydney, bo tam ma się wybiegi. Po takiej trasie, jeśli się ją robi w ciągu jednego tygodnia, a rozmawiałem z modelkami na planie i mówiły, że jak najbardziej to się zdarza, to człowiek jest zupełnie wycieńczony. Ale myślę, że ten świat zawsze będzie kręcił młode dziewczyny. W końcu dlaczego nie" - kończy Lang.

Zobacz zwiatun "Miłości na wybiegu":

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Krzysztof Lang | Miłość na wybiegu | dziewczyny | lang
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy