Reklama

"Łagodna": Metafora współczesnej Rosji

To "metafora kraju, w którym ludzie nieustannie zadają sobie nawzajem gwałt" - mówi Siergiej Łoznitsa o swoim najnowszym filmie "Łagodna". Obraz trafi na ekrany kin 27 października.

To "metafora kraju, w którym ludzie nieustannie zadają sobie nawzajem gwałt" - mówi Siergiej Łoznitsa o swoim najnowszym filmie "Łagodna". Obraz trafi na ekrany kin 27 października.
Reżyser "Łagodnej": Chodzi o Rosję, ale zarówno w rozumieniu geograficznym, jak i mentalnym /materiały dystrybutora

"Łagodna" to trzeci fabularny film Siergieja Łoznitsy (“Szczęście ty moje"; "We mgle"). Inspirowana nowelą Fiodora Dostojewskiego opowieść prowadzi nas w krainę zbrodni bez kary. Na prowincji we współczesnej Rosji kobieta o przykuwającej uwagę, spokojnej twarzy (Wasilina Makowcewa), otrzymuje zwrot paczki, którą wysłała do męża przebywającego w więzieniu, bez wyjaśnienia. Postanawia sama pojechać do ukochanego.

Trafia do miasta-więzienia rodem z Kafki. Urzędnicy odmawiają jej udzielenia informacji. Ciągle słyszy: "tajemnica państwowa". - Gdy bohaterka znajduje się przed gmachem więzienia, ma miejsce coś, od czego nie ma potem odwrotu. Kobieta urządza tam prywatny mini-protest, skupiając wokół siebie kalejdoskop postaci. Historia zaczyna nabierać tempa - mówi reżyser.

Reklama

Droga "Łagodnej" wiedzie przez kolejne kręgi piekła skorumpowanej na wszystkich poziomach instytucjonalnych i moralnych Rosji - czy jest jeszcze ktoś, komu mogłaby zaufać?

- Dla mnie film jest metaforą kraju, w którym ludzie nieustannie zadają sobie nawzajem gwałt. Kraju, w którym aż kipi od przemocy we wszystkich postaciach. Z jednej strony mamy wszechogarniającą hipokryzję, gigantyczne kłamstwa i podwójne standardy. Z drugiej, codziennie dochodzi tam do rzeczy strasznych - mówi o filmie Siergiej Łoznitsa.

- Chodzi o Rosję, ale zarówno w rozumieniu geograficznym, jak i mentalnym. Zdjęcia powstawały w łotewskim Dyneburgu, gdzie 90 proc. mieszkańców to Rosjanie. O lokalizacji zadecydowała logistyka: przebywaliśmy na terenie Europy, gdzie nie są wymagane specjalne wizy, ale gdzie ślady władzy sowieckiej pozostają widoczne. W okolicy znajdują się dwa wielkie więzienia, z których jedno występuje w filmie - podkreśla Łoznitsa.

"Zagląda w głąb rosyjskiej duszy. Choć znajdziemy tu echa absurdalnej prozy Gogola czy Kafki, podobnie jak i mitycznych podroży do podziemi, podejście Łoznitsy jest ściśle kinematograficzne" - pisał Leslie Felperin w "The Hollywood Reporter".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Łagodna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy