Reklama

"Krzyk": Straszny film

"Krzyk" ukazał się w momencie, w którym horrory o psychopatycznych mordercach, polujących na grupę nastolatków, były w kryzysie. Kolejne części "Piątku 13." i "Halloween" sprawiły, że popularne slasherowe serie stały się własną parodią. "Krzyk" zrewolucjonizował gatunek. Sprawdzał się zarówno jako horror, jak i świadoma konwencji gatunkowych satyra. 20 grudnia mija 25 lat od premiery przełomowego filmu Wesa Cravena.

"Krzyk" ukazał się w momencie, w którym horrory o psychopatycznych mordercach, polujących na grupę nastolatków, były w kryzysie. Kolejne części "Piątku 13." i "Halloween" sprawiły, że popularne slasherowe serie stały się własną parodią. "Krzyk" zrewolucjonizował gatunek. Sprawdzał się zarówno jako horror, jak i świadoma konwencji gatunkowych satyra. 20 grudnia mija 25 lat od premiery przełomowego filmu Wesa Cravena.
Drew Barrymore ("Krzyk" 1996) /Everett Collection /East News

"Krzyk" przedstawiał grupę nastolatków, która jest nękana przez Ghostface'a - zabójcę w masce ducha. Morderca ma zwyczaj dzwonić do swoich ofiar i pytać o ich ulubione straszne filmy. Ghostface zdaje się szczególnie prześladować Sindey Prescott (Neve Campbell) - nieśmiałą dziewczynę, która wciąż przeżywa brutalne zabójstwo swojej matki. Jej znajomi bagatelizują szaleńca, powołując się między innymi na znajomość slasherów. Jeden z nich opracowuje nawet listę zasad, których przestrzeganie ma zagwarantować przeżycie.

Reklama

Pomysł na "Krzyk" wyszedł od Kevina Williamsona, początkującego aktora i scenarzysty. Na początku lat 90. XX wieku występował on w operach mydlanych i programach komediowych, jednocześnie próbując sprzedać tekst do filmu "Jak wykończyć panią T." (który zostanie zrealizowany dopiero w 1999 roku). Pewnego dnia Williamson usłyszał o procesie Daniela Harolda Rollinga, skazanego za zabójstwo ośmiu osób na karę śmierci. Dowiedziawszy się, że zabójca napadał swoje ofiary w ich domach, scenarzysta, prywatnie uwielbiający horrory, wpadł na pomysł filmu. Szybko napisał 18-stronicowy szkic o kobiecie, która jest terroryzowana przez nękającego ją telefonicznie szaleńca. Gdy na horyzoncie pojawiły się kłopoty finansowe, Williamson postawił wszystko na jedną kartę. Rozwinął swój pomysł do rozmiarów prawowitego scenariusza, a na samym końcu zawarł kilkustronicowe streszczenia ewentualnych kontynuacji. Projekt otrzymał tytuł "Scary Movie" (Straszny film).

Chociaż agent Williamsona uważał, że scenariusz nie ma szans na znalezienie producenta z racji wielu brutalnych scen, tekstem zainteresował się Bob Weinstein z Dimension Films. Zaproponował kilku reżyserów (m.in. Danny'ego Boyle'a, Roberta Rodrigueza i Sama Raimiego), jednak wizja żadnego z nich nie przekonała Williamsona. Każdy z nich widział "Scary Movie" jako komedię. Wtedy Weinstein zaproponował Wesa Cravena, weterana kina grozy, odpowiedzialnego za szokujący "Ostatni dom po lewej stronie" i kultowy "Koszmar z ulicy Wiązów". Reżyser zamierzał utrzymać film w poważnej tonacji przy jednoczesnym zachowaniu świadomości bohaterów o regułach rządzących horrorem. Namówił także Weinsteina na przywrócenie niektórych okrutniejszych scen.

Drew Berrymore: Gwiazda zginie pierwsza

Pierwszą aktorką zaangażowaną do projektu była Drew Berrymore. Producenci liczyli, że udział sławy jej formatu wpłynie pozytywnie na dalszy casting, a także zapewni lepszy wynik finansowy. Berrymore miała się wcielić w Sidney. Jednak nagłe zobowiązania sprawiły, że musiała zrezygnować z tej roli. Przypadła jej postać Casey, pierwszej ofiary Ghostface'a. Dla producentów zabicie największej gwiazdy filmu w pierwszych dziesięciu minutach było ogromnym ryzykiem, jednak widzieli też zalety tego pomysłu. Barrymore wciąż mogła pojawić się na plakacie, a śmierć jej postaci sprawiłaby, że widzowie będą do końca niepewni losu pozostałych bohaterów. Podczas poszukiwań nowej Sidney, Craven zaproponował Neve Campbell z popularnego serialu "Ich pięcioro". Według niego miała ona urok niewinnej dziewczyny z sąsiedztwa, która jednocześnie mogłaby sobie poradzić z niebezpieczeństwem. Chociaż aktorka wahała się z powodu swojej awersji do horrorów, ostatecznie przyjęła rolę Sidney.

Producenci chcieli, by w Gale Weathers, zajmującą się morderstwami arogancką dziennikarkę, wcieliła się rozpoznawalna aktorka. Niespodziewanie swoje zainteresowanie wyraziła Courtney Cox, gwiazda popularnego sitcomu "Przyjaciele". Aktorka chciała zerwać z wizerunkiem miłej i nadpobudliwej Moniki. Producenci początkowo byli sceptyczni, jednak Cox nie przestała o sobie przypominać. Jej kampania zakończyła się sukcesem. Z kolei w roli Billy'ego Loomisa, chłopaka Sidney, producenci widzieli Davida Arquette'a. Ten wolał jednak zagrać Deweya, prostolinijnego policjanta. Arquette uczynił ze swojego bohatera niezdarnego poczciwca, co spodobało się Cravenowi. W Billy'ego ostatecznie wcielił się Skeet Ulrich, mający - według producentów - przypominać młodego Johnny'ego Deppa.

"Krzyk": Konflikty na planie

Craven i Williamson byli pewni swojej wizji, przez co często wchodzili w konflikty z Weinsteinem. Reżyser pokłócił się z producentem m.in. o miejsce zdjęć. Weinstein chciał kręcić w Vancouver, co wiązałoby się z oszczędnościami w kwocie miliona dolarów. Craven optował za realizacją w Stanach Zjednoczonych, by uchwycić klimat amerykańskiego miasteczka. Do najpoważniejszej kłótni doszło za sprawą... maski mordercy.

Zdjęcia do otwierającej film sekwencji ataku Ghostface'a na nastolatkę Casey (Drew Barrymore) trwały pięć dni. Po pierwszej dobie realizacji Bob Weinstein poprosił o wgląd do nagranego materiału. Stwierdził, że "maska noszona przez mordercę jest idiotyczna" i powinna zostać zmieniona. Zażądał ponownej realizacji nakręconych już ujęć z siedmioma innymi nakryciami twarzy. Craven i pozostali producenci ekipy się nie zgodzili. Zagrozili nawet, że jeśli maska zostanie zmieniona, zamkną plan. Ostatecznie Craven zaproponował, by Weinstein poczekał na zakończenie zdjęć do sekwencji otwierającej i wstrzymał się z oceną do zobaczenia jej pierwszej wersji montażowej. Producent zgodził się. Gdy zobaczył zmontowany materiał, był pod tak wielkim wrażeniem, że do końca zdjęć nie zgłaszał żadnych uwag - poza jedną. Weinstein uznał, że "Scary Movie" nie brzmi poważnie. Dlatego zasugerował zmianę tytułu na "Krzyk". Craven i Williamson byli sceptyczni. Po premierze filmu przyznali jednak producentowi rację.

"Krzyk": Sukces kasowy

Weinstein postanowił także, że film wejdzie do kin 20 grudnia, w okresie zdominowanym przez produkcje dla całej rodziny. Uważał, że deficyt horrorów przełoży się zadowalająco na wynik finansowy. I tym razem miał rację. "Krzyk" zarobił 173 miliony dolarów, stając się tym samym najlepiej zarabiającym slasherem do czasu "Halloween" z 2018 roku. Wynik zachęcił producentów do realizacji pomysłów Williamsona na drugą i trzecią część. Z kolei Ghostface - mimo że pod jego maską w każdym filmie z serii znajdowała się inna osoba - dołączył do panteonu ikon horroru. Seria jest do dziś rozwijana, doczekała się czterech filmów pełnometrażowych i serialowej adaptacji. Piąta odsłona cyklu wejdzie na ekrany w styczniu 2022 roku. To pierwszy film z serii, którego nie wyreżyserował Wes Craven. Mistrz horroru zmarł w sierpniu 2015 roku w wieku 76 lat.

Zobacz również: 

Steven Spielberg: Przygoda kina

Emma Thompson: Jak wino  

"Spider-Man: Bez drogi do domu": Kontrolowany chaos

Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Krzyk | Drew Barrymore | Courteney Cox
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy