Reklama

Krystyny Jandy przygody z prawem jazdy

Krystyna Janda musiała powtórnie zdać egzamin na prawo jazy. W ostatnich dniach artystka zmagała się z "teorią", a wrażenia z nauki opisała na swojej stronie internetowej.

Mimo tego, że Krystyna Janda jest kierowcą od wielu lat, ponowny, inny niż kiedyś, egzamin teoretyczny, zdała dopiero za trzecim razem. Pokrętność tego testu i pytania, całkowicie zbiły artystkę z pantałyku.

"Przez ostatni tydzień nie spałam w ogóle. We dnie pracowałam. Noce schodziły mi na oglądaniu relacji z Ukrainy i rozwiązywaniu testów na prawo jazdy. Egzamin teoretyczny, czyli testy, do zdania których potrzebna jest nie tyle wiedza, co nadążenie za pokrętnym umysłem, który napisał te pytania, zdałam dopiero za trzecim razem" - napisała Janda w dzienniku na swojej stronie internetowej.

Reklama

Artystka zwróciła uwagę na złożoność pytań owego testu. "Pytania zadawane przez podwójne przeczenia - Czy nie możesz użyć sygnału dźwiękowego, kiedy kierowca stojący przed tobą nie zjechał ze skrzyżowania, a zmieniły się światła na zielone? - do dyspozycji jest 'tak' lub 'nie', jak odpowiedzieć? Czy 'tak' czy 'nie', bo obie odpowiedzi przy podwójnym przeczeniu oznaczają poprawną odpowiedź - nie. Pytania podchwytliwe, niepotrzebne, dezorientujące, absurdalne, jak to czy perfumy rozkojarzają kierowcę... zdałam, teoretyczny zdałam, praktyczny zdałam, przeszłam najpierw cudem testy psychologiczne ( testy psychologiczne? nadmierna restrykcyjność, powinnaś to zaskarżyć - uznał mój adwokat)" - oceniła aktorka.

Artystka zdradziła także, w jakich okolicznościach straciła prawo jazdy. "Pomogli" jej w tym synowie... "Prawo do prowadzenia samochodu odebrano mi listownie, korzystałam z samochodu razem z moimi dwoma synami. Serce matki kazało płacić mandaty z fotoradarów bez drgnienia okiem i brania wszystkiego na siebie. Zapomniałam tylko liczyć punkty karne. Co prawda Cezary Żak opowiada, że jak mi zrobił fotoradar zdjęcie na Grójeckiej, nocą, kiedy wracałam z teatru, do tego stopnia nie byłam zadowolona z tego jak wyszłam, że potem kilkakrotnie jeszcze zawracałam i robiłam sobie zdjęcia" - napisała żartobliwie Janda i dodała, że utrata prawa jazy była dla niej lekcją pokory.

"Przyszłam, zdałam. Wracam do życia. Dumna z siebie i nauczona tą lekcją pokory, żeby nie płacić od razu i nie przyznawać się do niczego. Pisać: nie wiem, kto prowadził mój samochód - tak mnie pouczyli bystrzejsi" - dodała.

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy