Reklama

Kręgi miłości w filmach Felixa Van Groeningena

"Już od dłuższego czasu myślałem o realizacji anglojęzycznego debiutu, ale nic do tej pory nie przemówiło do mnie tak, jak historia Davida i Nika" - przyznaje Felix Van Groeningen, reżyser filmu "Mój piękny syn", mający już na koncie nominację do Oscara.

"Już od dłuższego czasu myślałem o realizacji anglojęzycznego debiutu, ale nic do tej pory nie przemówiło do mnie tak, jak historia Davida i Nika" - przyznaje Felix Van Groeningen, reżyser filmu "Mój piękny syn", mający już na koncie nominację do Oscara.
Kadr z filmu "Mój piękny syn" /materiały prasowe

"Relacje rodzinne, iluzja kontroli, upływ czasu - wszystko to tematy, które przyciągały mnie już w moich poprzednich filmach. Pojawiał się w nich też motyw uzależnienia - tak było na przykład we "W kręgu miłości". Żywe emocje, jakie płynęły z opowieści Sheffów i sposób, w jaki o nich pisali, przemówiły nie tylko do mnie. To historia rodziny, która wierzy w bezwarunkową miłość, ale jednocześnie musi zaakceptować fakt, że nie ma łatwych odpowiedzi. Na początku onieśmielał mnie kaliber tej historii, ale czułem, że jest tak ważna i pilna, że mając wsparcie moich producentów z Planu B, nie wahałem się przed poświęceniem jej kilku lat swojego życia" - opowiada reżyser.

Felix Van Groeningen pochodzi z Ghent w Belgii i tam też ukończył Akademię Sztuk Pięknych ze specjalizacją filmową. Następnie zrealizował kilka filmów krótkometrażowych. W pełnym metrażu zadebiutował filmem "Steve + Sky", ale to "W kręgu miłości" przyniósł mu światową popularność i nominację do Oscara za najlepszy film nieanglojęzyczny. Kiedy miał 12 lat, jego ojciec założył klub z muzyką na żywo - wspomnienia z tego czasu stały się inspiracją jego kolejnego, również znakomicie przyjętego filmu "Belgica".

Reklama

"Mój piękny syn" to jego szósty pełnometrażowy film fabularny. Praca nad filmem opartym na opublikowanych wcześniej wspomnieniach ojca i syna (Davida i Nika Sheffów) była pierwszym tego rodzaju doświadczeniem w jego karierze. "David i Nic zaprosili mnie do swojego życia i byli niesamowicie otwarci. Podzielili się ze mną swoimi najgłębszymi lękami, marzeniami, poczuciem wstydu. Bycie świadkiem tego, jak żyją i jak są sobie bliscy, było czymś absolutnie wyjątkowym. Ta piękna rodzina, która ze wszystkich stron poddawana jest próbom, i wzajemne wsparcie, jakim starają się być dla siebie nawzajem, jest poruszające" - wspomina reżyser.

Van Groeningen podkreśla też, że film miał dla niego akcent osobisty. "Robiąc filmy, uczę się stawiać czoła życiu i dzięki temu coraz bardziej je doceniam. Sam straciłem ojca, kiedy miałem 26 lat, ale na wiele sposobów on wciąż żyje we mnie, poprzez moje filmy. Dlatego też pociągają mnie historie o ojcowsko-synowskiej miłości. Kiedy skończyliśmy kręcić 'Mojego pięknego syna' i wróciłem do Belgii, urodził się mój pierwszy syn. Radość, jaką jest kochanie kogoś tak mocno, to coś niesamowitego. Mam nadzieję, że ten film pomoże ludziom poczuć i zrozumieć różne punkty widzenia, że otworzy ich serca i umysły - tak jak historia Sheffów otworzyła moje" - wspomina reżyser.

"Mój piękny syn" to historia rodziny, która musi zmierzyć się z uzależnieniem dorastającego chłopaka. To opowieść o nastolatku, który poszukuje swojej drogi, o marzeniach, które prowadzą go na skraj przepaści, a także o miłości rodziców, którzy nie potrafią wypuścić swego dziecka z objęć. To pierwszy tak szczery, prawdziwy i poruszający film o rodzinie, bezwarunkowej miłości, dumie, rozczarowaniach i nadziei.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Mój piękny syn
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy