Reklama

​Koronawirus pokrzyżował prace nad nowym filmem Terry'ego Gilliama

Terry Gilliam, członek legendarnej grupy Monty Python oraz reżyser takich filmów jak m.in. "Brazil" czy "12 małp", nie ma szczęścia do swoich produkcji. Niedawno po dekadach przygotowań i problemów ukończył swój ostatni film "Człowiek, który zabił Don Kichota". Teraz pracę nad kolejnym projektem przerwała pandemia COVID-19. A był to nie byle jaki projekt, bo oparty na pomyśle samego Stanleya Kubricka.

Terry Gilliam, członek legendarnej grupy Monty Python oraz reżyser takich filmów jak m.in. "Brazil" czy "12 małp", nie ma szczęścia do swoich produkcji. Niedawno po dekadach przygotowań i problemów ukończył swój ostatni film "Człowiek, który zabił Don Kichota". Teraz pracę nad kolejnym projektem przerwała pandemia COVID-19. A był to nie byle jaki projekt, bo oparty na pomyśle samego Stanleya Kubricka.
Terry Gilliam nie ma szczęścia do swoich kolejnych produkcji /David M. Benett/Dave Benett /Getty Images

"Mieliśmy rozpocząć zdjęcia we wrześniu tego roku. Miałem kręcić film oparty na pomyśle Stanleya Kubricka. Był gotowy scenariusz, skompletowana obsada, ale przymusowa kwarantanna to wszystko zrujnowała" - mówi Gilliam w wywiadzie dla dziennika "La Repubblica".

Według portalu "Cinergie", porzucony przez Kubricka projekt filmu, o którym mowa, był adaptacją 70-stronicowego treatmentu zatytułowanego "Lunatic at Large" stworzonego przez Kubricka i scenarzystę Jima Thompsona. Twórca ten współpracował z Kubrickiem przy "Zabójstwie" z 1956 roku. Ostatecznie projekt został porzucony. W 1999 roku wspomniany wyżej treatment został odnaleziony, a w 2010 roku miał zostać zekranizowany w postaci filmu z Samem Rockwellem i Scarlett Johansson. Jednak nigdy nie powstał.

Reklama

Akcja filmu miała rozgrywać się w Nowym Jorku w 1956 roku. Jego bohater, były pracownik wesołego miasteczka, wybuchowy Johnnie Sheppard, poznaje w jednej z tawern stałą bywalczynię barów, nerwową Joyce. W dalszej części filmu mamy do czynienia z dramatycznym pościgiem samochodowym z udziałem pociągu oraz romantyczną sceną w opuszczonym górskim domku. A także sceną, w której Joyce zabłądziła na terenie wesołego miasteczka w towarzystwie człowieka aligatora, kobiety z twarzą muła, karłowatej kobiety małpy oraz faceta z gwoździem w nosie.

Nie wiadomo, jaki będzie dalszy los intrygującego projektu Gilliama. Aktualnie twórca pracuje nad książką zawierającą storyboardy ze wszystkich filmów, jakie nakręcił. Jeśli film, o którym mówi Gilliam, nie powstanie, będzie to drugi taki przypadek w jego karierze związany z Kubrickiem. Według wcześniejszych słów Gilliama, legendarny reżyser chciał, by to właśnie on nakręcił kontynuację filmu "Doktor Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę". Zatytułowany "Son of Strangelove" film nie powstał z powodu śmierci Kubricka.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Terry Gilliam | Stanley Kubrick
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy