Reklama

Kolejna ofiara syndromu Jokera-Ledgera?

Czy scenariusz filmu może stać się dramatyczną zapowiedzią prawdziwych wydarzeń? Samobójcza próba Jonathana Rhysa Meyersa, aktora "Inkarnacji", przywodzi na myśl tragedię Heatha Ledgera i zmusza widza do ponurych refleksji.

W "Inkarnacji", przerażającym thrillerze producentów "The Ring" i "Mullholland Drive" Jonathan Rhys Meyers wcielił się psychicznie chorego pacjenta, którego umysł skrywa klucz do rozwikłania zagadki tajemniczych, okultystycznych zbrodni. Znany z roli Henryka VIII w serialowym hicie BBC - "Dynastia Tudorów" - Meyers wspiął się w "Inkarnacji" na wyżyny aktorstwa, tworząc porażającą sugestywnością kreację bohatera cierpiącego na syndrom osobowości mnogiej. Twórcy filmu i partnerująca mu na planie, wielokrotnie nominowana do Oscara Julianne Moore nie kryli swego uznania dla gry Meyersa. Nie przypuszczali jednak, że dla irlandzkiego aktora fikcję i rzeczywistość oddziela wyjątkowo cienka linia...

Reklama

Rola Rhysa Meyersa w "Inkarnacji" w upiorny sposób przypomniała o sobie 28 czerwca bieżącego roku, kiedy aktor trafił do szpitala po zażyciu niebezpiecznej dla życia dawki leków. Media długi czas spekulowały na temat motywów stojących za tą domniemaną samobójczą próbą. Wiadomo, że JRM od śmierci matki borykał się z problemem alkoholowym. Wśród powodów wymienia się również rozstanie z Reeną Hammer, z którą aktor był związany przez kilka lat.

Przypadek gwiazdy "Inkarnacji" przywodzi na myśl tragiczne okoliczności śmierci Heatha Ledgera. Odtwórca Jokera z Oscarowego "Mrocznego rycerza" zmarł w wyniku przedawkowania leku nasennego o nazwie Ambien. Według osób z otoczenia aktora, zgubny wpływ na Ledgera miała właśnie kreacja psychopatycznego przeciwnika Batmana. Przygotowania do niej były wykańczające nie tylko fizycznie, ale i psychicznie, i doprowadziły do tego, że aktor całkowicie zatracił się w swojej roli. Sypiał po dwie godziny dziennie, przebywał na planie nawet gdy miał dni wolne, prowadził również dziennik, w którym zupełnie identyfikował się z odgrywanym przez siebie bohaterem. Jego obsesja miała opłakane konsekwencje. Doprowadziła do dramatycznego finału i śmierci 28-letniego aktora.

Czy występ w "Inkarnacji" mógł nieść przesłanki dla późniejszych czynów Meyersa, pozostaje otwartą kwestią. Pewnym jest że sam aktor, starszy od zmarłego Ledgera o niespełna dwa lata, również uchodzi za artystę zdolnego do całkowitej identyfikacji ze swoim bohaterem. Polscy widzowie będą mogli ocenić jego aktorski kunszt już 23 września, gdy film "Inkarnacja" zagości na ekranach naszych kin.

Zobacz zwiastun filmu "Inkarnacja":


Ciekawi Cię, co jeszcze w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy