Reklama

Kocha horrory i gry wideo

Kocha horrory, filmowe monstra i gry na PlayStation. Pomysły na swoje scenariusze spisuje na kawiarnianych serwetkach. Guillem Morales, reżyser filmu "Oczy Julii", to nowa nadzieja hiszpańskiego kina grozy. Artysta, którego wyobraźnia urzekła samego Guillermo Del Toro.

Na przekór obiegowej opinii, według której thriller cierpi na mnogość gatunkowych ograniczeń, Morales od początku swojej kariery pozostaje wierny kinu z dreszczykiem. Twierdzi, że gatunek ten pozwala nakreślić każdy rodzaj historii, a poza grozą jest w nim miejsce dla głęboko ludzkich, pełnych emocji opowieści.

To nietypowe podejście poparte nienagannym warsztatem i zmysłem artystycznym zwróciły uwagę Guillermo Del Toro, który zainteresował się twórczością utalentowanego rodaka. Twórca oscarowego "Labiryntu Fauna" z entuzjazmem podkreśla, że filmy Guillema poruszyły i zafascynowały go do tego stopnia, że z ochotą zaproponował mu współpracę przy kolejnych projektach.

Reklama

Mimo wielu podobieństw istnieje jednak element, który zasadniczo różni obu hiszpańskich wizjonerów horroru. Jest nim miejsce, jakie w ich twórczości zajmują filmowe monstra. O ile Del Toro w swych dziełach sięga do bestiariusza rodem z niezapomnianych powieści Howarda Phillipsa Lovecrafta, o tyle Guillema Moralesa fascynują "ludzkie potwory". Protegowany Del Toro nie szuka pierwotnego zła w kosmosie, czy innych wymiarach, lecz z powodzeniem udowadnia, że prawdziwe demony mogą kryć się w nas samych.

25 marca na ekranach polskich kin zadebiutuje najnowszy film Moralesa, mrożący krew w żyłach thriller "Oczy Julii". To największy przebój hiszpańskiego kina ostatnich lat, owoc twórczej współpracy Moralesa i Del Toro. Dzięki ich wspólnym wysiłkom powstał nastrojowy, a jednocześnie przyprawiający o ciarki dreszczowiec, porównywany do "Milczenia owiec" i najlepszych dokonań Hitchcocka.

W "Oczach Julii" śledzimy losy kobiety badającej tajemnicze samobójstwo swojej siostry bliźniaczki (w obie postaci wcieliła się Belén Rueda, znana z ról w "Sierocińcu" i "W stronę morza"). Mimo próśb męża (Lluís Homar, ulubieniec Pedro Almodovara znany ze swojej znakomitej roli w "Przerwanych objęciach"), Julia postanawia na własną rękę zbadać przyczyny śmierci siostry. Wkrótce, ku swojemu przerażeniu, odkryje, że zaczyna tracić wzrok, a każdy jej krok w narastających ciemnościach obserwuje zagadkowa postać, która nie zostawia po sobie żadnego śladu...

- Jest dużo filmów o niewidomych kobietach, bądź z niewidomymi bohaterami. Ale niekoniecznie wiele takich, które opowiadają o tym, co czuje ktoś, kto ma świadomość tego, że traci wzrok i będzie skazany na życie w świecie ciemności. "Oczy Julii" nie są filmem o niewidomej kobiecie, lecz o kobiecie, która ślepnie. Ale zanim na zawsze straci wzrok, zobaczy rzeczy, jakich dotychczas nie widziała - zarówno piękne, jak i straszne - wyjaśnia Guilem Morales.


- Film "Oczy Julii" skupia się wokół zagadnienia postrzegania. Co oznaczy widzieć,

a czym jest bycie widzianym - akt ten ma charakter dwustronny. W naszym społeczeństwie są rzeczy zauważalne i niedostrzegalne. Musimy nauczyć się dostrzegać je wszystkie, patrząc i wykorzystując do tego coś więcej niż tylko oczy - tłumaczy hiszpański twórca, dodając, że udało mu się połączyć fascynację gatunkiem thrillera z pasją do... gier komputerowych.

- Łatwo byłoby nadać temu filmowi atmosferę gotycką, ale chcieliśmy spróbować czegoś innego, bardziej niepokojącego. W rzeczywistości "Oczy Julii" wzorowane były bardziej na grach wideo, niż na filmach. Chciałem by cała ekipa przesiąkła klimatem z moich ulubionych gier. To ten rodzaj estetyki, który stwarza niesamowitą atmosferę i doskonale opisuje świat, w którym nie występuje żaden rodzaj piękna.


Chcesz pójść do kina na film "Oczy Julii" lub na inną interesującą cię produkcję, a nie wiesz gdzie i o której możesz ją obejrzeć? Sprawdź repertuar kin w swoim mieście!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Oczy Julii | Kochanie | niekochana | Guillermo del Toro | Kocha | gry wideo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy