Reklama

Kino "Femina" znika z mapy Warszawy

Spektaklem "Miłość szuka mieszkania" Jerzego Jurandota zakończy w niedzielę działalność jedna z najbardziej znanych placówek kulturalnych Warszawy, obecne kino "Femina", a w latach 1941-1943 popularny teatr. W tym miejscu ma powstać dyskont spożywczy.

"Dziś przy ulicy Leszno 35, o godz. 5:45 nastąpi uroczyste otwarcie teatru 'Femina', największego, reprezentacyjnego teatru dzielnicy" - tak 20 czerwca 1941 roku nowopowstały ośrodek kulturalny na terenie warszawskiego getta zapraszał jego mieszkańców na swoją pierwszą rewię pn. "Batalion humoru".

Funkcję dyrektora artystycznego pełnił Jerzy Jurandot, poeta, satyryk (pisał dla kabaretu "Qui Pro Quo" i "Morskie Oko"), autor tekstów piosenek m.in. "Ada to nie wypada", "Nie kochać w taką noc to grzech". Scenę prowadził wspólnie z żoną Stefanią Grodzieńską, aktorką, która występowała na deskach teatru "Femina" wraz z innymi popularnymi artystami tamtych lat, między innymi Dianą Blumenfeld, Wierą Gran, Franciszką Mannówną czy Marysią Ajzensztadt, nazywaną "słowikiem warszawskiego getta".

Reklama

Oprócz "Feminy" na terenie getta działały jeszcze cztery teatry, były kawiarnie i kabarety. Niedaleko, przy ul. Leszno 2, działała kawiarnia "Sztuka", w której grał Władysław Szpilman, a poeta Władysław Szlengel prowadził kabaret "Żywy Dziennik", będący kroniką getta.

W "Feminie" głównie wystawiano w języku polskim i jidysz widowiska rewiowe i komediowe sztuki teatralne. W lipcu 1941 roku odbyła się premiera rewii "Szafa gra" złożonej z piosenek i skeczów. Długo z afisza nie schodziła sztuka "Miłość szuka mieszkania" z tekstami Jurandota.

- Fenomen tego miejsce polegał na tym, że było to miejsce, do którego ludzie przychodzili żeby się śmiać, albo żeby słuchać koncertów orkiestry symfonicznej getta, żeby śmiać się z siebie, z tych realiów życia, okropnych straszliwych, w których tkwili. Bardzo dużą popularnością cieszyła się sztuka Jurandota "Miłość szuka mieszkania" zanurzona w realiach getta. Wiadomo, że jest potworne zagęszczenie, nikt nie mógł dysponować własnym mieszkaniem, sublokatorzy, sublokatorzy sublokatorów. Dwa małżeństwa spotykają się w jednym mieszkaniu, dochodzi do roszad, różnych erotycznych gier. Fantastyczna rzecz, podejrzewam, że jakby to wydrukować i wydać - a tekst ocalał w Archiwum Ringelbluma - można by to było wystawić - mówił prof. Jacek Leociak z Instytutu Badań Literackich PAN.

Scena teatralna zakończyła działalność wraz z powstaniem i likwidacją getta w 1943 r., ale sam budynek przetrwał jako jeden z nielicznych tzw. ostańców.

Zachowany w nienaruszonym stanie budynek teatru "Femina" odegrał rolę w czasie działań powstania warszawskiego. Według Beaty Michalec, prezes Towarzystwa Przyjaciół Warszawy, budynek teatru był miejscem schronienia ludności cywilnej, pomieszkiwali tam ukrywający się Żydzi.

- Femina jest jedynym takim miejscem, które ocalało. Przypomina straszną historię z czasów wojny - mówi Jan Jagielski dyrektor Działu Dokumentacji Zabytków Żydowskiego Instytutu Historycznego. - Jako jedyne pokazuje skrzyżowanie dawnej ulicy Solnej (dzisiejsza al. Jana Pawła) z dawną ulicą Leszno (al. Solidarności). Każdy poruszający się między małym a dużym gettem musiał przechodzić przez ten róg na ulicy Solnej. Na tym budynku kończyła się droga prowadząca do Muranowa.

Po wojnie utworzono w nim magazyny materiałów potrzebnych do odbudowy Warszawy.

"Femina" - już jako kino - wznowiła pracę w 1958 r. filmem "Zakazane piosenki". - To tam chodziłam jako mała dziewczynka na pierwsze poranki filmowe, które cieszyły się ogromną popularnością. Oglądało się wtedy bajki takie jak "Bolek i Lolek" czy "Reksio". Każdy nowy odcinek był wielkim wydarzeniem - wspomina Beata Michalec.

Budowa całej kamienicy rozpoczęła się w 1936 r. i trwała dwa lata. Dach zbudowany na żeliwnych legarach ręcznie nitowanych, jest - jak mówi wieloletni dyrektor "Feminy" Edward Durys - "chyba jedyną taką konstrukcją dachową w Warszawie". W latach 1992 - 1996 "Femina" przeszła gruntowny remont i od tego czasu jest, jak zapewnia Durys, jednym z najnowocześniejszych kin i pierwszych multipleksów w Polsce.

Do lat dziewięćdziesiątych kino tworzyła charakterystyczna dla tych czasów jedna sala z balkonikiem, mogąca pomieścić ponad 600 osób. W wyniku remontu balkon został rozebrany a salę podzielono na cztery mniejsze.

W holu kina znajduje się tablica upamiętniająca śmierć pieśniarzy, artystów, kompozytorów, współtworzących teatr "Femina", a których większość zginęła w czasie wojny i okupacji. Tablicę, umieszczoną przez Fundację Umschlagplatz w 50. rocznicę utworzenia teatru, odsłaniał Władysław Szpilman.

Edward Durys podkreśla, że w latach 1996 - 2000 (dopóki nie pojawiła się sieć "Multikino") "Femina" była niekwestionowanym liderem wśród kin na rynku polskim pod względem frekwencji. - Od 4 lat jesteśmy stuprocentowym cyfrowym kinem ale z sentymentu i z przeczucia, że w przyszłości może nastąpić powrót do praktycznej taśmy, w kinie są jeszcze dwa projektory analogowe, możemy więc grać i tradycyjnie, i cyfrowo - dodał.

Na pożegnanie będzie wyświetlany film "Miasto 44", tworząc historyczną klamrę z pierwszym puszczonym tu obrazem "Zakazanymi piosenkami". Warszawskiej publiczności zostanie także przypomniany grany w czasie wojny hit Jurandota "Miłość szuka mieszkania".

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama