Kiedy Elvis poznał Marilyn...
Legenda rock'n'rolla Elvis Presley spędził jedną noc z Marilyn Monroe ("Pół żartem, pół serio") - wynika z relacji współpracownika Presleya - Byrona Raphaela. Raphael, który pracował dla "Króla" w połowie lat 50., odpowiedzialny był za organizowanie niestroniącemu od uciech nocnego życia Presleyowi atrakcyjnych kobiet.
Jednak w 1956 roku to Presley wyraził życzenie, by Raphael zorganizował mu noc z ubóstwianą gwiazdą kina Marilyn Monroe.
Rewelacje te współpracownik Presleya odsłania na łamach plotkarskiego serwisu PageSix.com. Powiedział tam m.in, że szefowie Presleya zachęcali go do zaproponowania Monroe randki w jednym z hollywoodzkich studiów, ale podobno Marilyn odmówiła.
"Był zakłopotany. Myślę, że zdołowało go to, że to wszystko było zbyt publiczne. Ale nie poddał się i w tajemnicy namówił ją na spotkanie" - zdradził Raphael.
"Dwa tygodnie później zadzwonił do mnie i powiedział, żebym pojechał po Marilyn. Było deszczowa noc, więc zawiozłem ją do hotelu Beverly Wilshire, a potem razem zapukaliśmy do jej pokoju" - Raphael kontynuował swe rewelacje.
"Kiedy ją zobaczył, podszedł do niej i - bez słowa - zaczął ją całować. Byłem w szoku i nie wiedziałem co mam robić. Wtedy Marilyn, która była 10 lat starsza od niego, powiedziała : Dobry jesteś, jak na gitarzystę" - wyznaje współpracownik Presleya.
"Po dwóch minutach poszli do sypialni a ja się zdrzemnąłem. Kiedy się obudziłem, obydwoje byli nadzy" - wyjawił Raphael.
Powiedział też, ze kiedy kilka dni później wspomniał Elvisovi o Marilyn, Król Rocka rzucił: "Jest całkiem miła, ale za wysoka dla mnie".
"Wiedziałem, że jest to rzecz, która może zrujnować im karierę. W tym czasie byli jednymi z najsłynniejszych ludzi na świecie a Marilyn wciąż była żoną Arthura Millera - więc nie pisnąłem ani słówka" - zakończył wierny współpracownik Presleya.
Cóż, gwiazdy i tak zrujnowały sobie kariery, a Raphael i tak "sypnął" Elvisa.
