Reklama

Kevin Smith: Cichy skandalista

Na pierwszy rzut oka Kevin Smith wygląda jak stereotypowy komiksowy Nerd. Stojący na scenie podczas konwencji Comic Con, sprawia wrażenie niechlujnego. Otyły, nieogolony, w workowatej bluzie. Ci, którzy sądzą, że jest to typowy przedstawiciel swojego "gatunku", niewyróżniający się niczym czytelnik historii o superbohaterach, są w poważnym błędzie. Smith jest bowiem artystą, którego filmy uznawane są za manifesty zagubionej w konsumpcjonizmie Generacji X. 45. urodziny reżysera wydają się być dobrą okazją do przypomnienia drogi, jaką przeszedł ten "cichy skandalista".

Na pierwszy rzut oka Kevin Smith wygląda jak stereotypowy komiksowy Nerd. Stojący na scenie podczas konwencji Comic Con, sprawia wrażenie niechlujnego. Otyły, nieogolony, w workowatej bluzie. Ci, którzy sądzą, że jest to typowy przedstawiciel swojego "gatunku", niewyróżniający się niczym czytelnik historii o superbohaterach, są w poważnym błędzie. Smith jest bowiem artystą, którego filmy uznawane są za manifesty zagubionej w konsumpcjonizmie Generacji X.  45. urodziny reżysera wydają się być dobrą okazją do przypomnienia drogi, jaką przeszedł ten "cichy skandalista".
Kevin Smith na konwencji Comic Con w San Diego /Kevin Winter /Getty Images

Smith urodził się 2 sierpnia 1970 roku w miejscowości Red Bank, w stanie New Jersey. Wychowany w katolickim domu, z dwojgiem rodzeństwa, był typowym przedstawicielem amerykańskiej klasy średniej. Na dorosłe życie Smitha spory wpływ miał jego ojciec. Smith senior przez lata pracował jako urzędnik pocztowy. Nudna praca, frustracja, rutyna. Smith nie raz widział swojego ojca, z trudem wychodzącego rano do pracy. Dlatego też przysiągł sobie, że jego zawód zawsze będzie dla niego przyjemnością.

W szkole Smith nie był wzorowym uczniem. Jako nastolatek zaczął się jednak pasjonować filmem. Już w liceum szukał okazji, aby "pracować z kamerą" - filmował międzyszkolne mecze koszykówki. Smith od początku był dobrym obserwatorem rzeczywistości, którą potrafił komentować w ironiczny sposób. Swoje obserwacje zapisywał na taśmie filmowej, produkując amatorskie, satyryczno-rozrywkowe programy, stylizowane na słynne amerykańskie talk-shows, jak "Saturday Night Live" i "Late Night with David Letterman".  

Reklama

Po skończeniu szkoły średniej, Smith przeprowadził się do Kanady, gdzie studiował w Szkole Filmowej. Jego edukacja nie trwała jednak długo. Już cztery miesiące po rozpoczęciu zajęć, Kevin zrezygnował z dalszego uczestniczenia w życiu studenckim.

Smith wrócił do Stanów w tym samym czasie, w którym swoja premierę miał "Slacker". Ten stosunkowo mało znany film stał się inspiracją i motywacją dla początkującego reżysera. W obrazie "Slacker" znajdziemy wszystkie problemy, które później będą poruszane przez Smitha - znudzenie i zagubienie amerykańskiej Generacji X, która wychowana została przez sieci telewizji kablowej, przesiąknięta i otępiała przez reaganowski neoliberalizm.

"To był film, który sprawił, że ruszałem swój tyłek z fotela. Ten film rozpalił we mnie ogień. To dzięki niemu pomyślałem, że i ja mogę zostać reżyserem. Nigdy nie widziałem takiego filmu wcześniej" - powiedział po latach Smith.

Co ciekawe, "Slacker" był również trampoliną do kariery reżysera tego filmu - Richarda Linklatera. Dziś Linklater święci triumfy po nagrodzonym Oscarem obrazie "Boyhood" i jest uważany za jednego z najciekawszych amerykańskich reżyserów swojego pokolenia. Na początku lat 90. był jednak debiutantem. Smitha zainspirowała odwaga i pomysłowość, z jaką można opowiadać o społecznych problemach Ameryki.  

Finansowe problemy zmusiły Smitha do powrotu do New Jersey. Tam podjął się pracy w sklepie spożywczym w miejscowości Leonardo. Jednak cały czas snuł plany nakręcenia swojego filmu, który miał być jego wariacją na temat filmu Linklatera.

W końcu, po wzięciu kilku pożyczek i sprzedaży kolekcji swoich komiksów, Smith zgromadził 30 tysięcy dolarów, które stały się budżetem jego pierwszego pełnometrażowego filmu.

Kevin zatrudnił grupę znajomych i rozpoczął zdjęcia do filmu "Sprzedawcy". Fabuła tego obrazu była prosta. Głównym bohaterem był młody chłopak, który pracuje jako kasjer w małym sklepie spożywczym. Jego najlepszym przyjacielem jest pracownik  sąsiadującej ze sklepem wypożyczalni Video. Film opiera się głównie na rozmowach obu chłopaków z klientami sklepu. Smith rysuje obraz znudzonego i zatęchłego amerykańskiego przedmieścia. Sam reżyser obsadził się w drugoplanowej roli "Cichego Boba"- długowłosego, tajemniczego chłopaka z papierosem, który cały dzień stoi na rogu ulicy ze swoim przyjacielem Jay'em.

Postać "Cichego Boba" stanie się swoistym alter ego Smitha i będzie jednym z bohaterów wielu jego późniejszych filmów.

Obraz "Sprzedawcy" miał swoja premierę w 1994 roku i został świetnie przyjęty przez krytyków. Zrobił także zawrotną karierę na festiwalach. Największym sukcesem było zdobycie Nagrody Młodych na festiwalu w Cannes i wygrana w Konkursie Filmowców na festiwalu w Saudance.

Po premierze "Sprzedawców" kariera Smitha przyspieszyła. W 1997 roku nakręcił "W pogoni za Amy". To opowieść o komiksowym Neardzie, który zakochuje się w pięknej dziewczynie, nie wiedząc, że jego wybranka jest lesbijką. Film został dobrze przyjęty przez krytyków i stał się przepustką do wielkiej kariery Bena Afflecka, który zagrał w filmie główną rolę. "W pogoni za Amy" zachwalał sam Quentin Tarantino, który powiedział, że jest to "skok w karierze Kevina Smitha".

W 1999 powstał jeden z najbardziej kontrowersyjnych filmów w karierze Smitha - "Dogma". Obraz opowiadał o dwóch upadłych aniołach, którzy próbują z powrotem wkupić się w łaski Boga. W "Dogmie" obok reżysera, który wcielił się we wspomnianego "Cichego Boba", wystąpili także Matt Damon, Ben Affleck, Salma Hayek i Allan Rickman.

Film wywołał spore kontrowersje wśród środowisk związanych z Kościołem. Katolicki portal Kulturadobra.pl pisał tak: "Film ten, choć przedstawia - w pewnym sensie - walkę dobra ze złem - nie może być w żaden sposób polecony i pochwalony. Istny potok obscenicznych aluzji, bezwstydnych scen, wulgarnej mowy oraz co najmniej dziwacznych koncepcji teologicznych, a także jawnych błędów i herezji (np. twierdzenie, iż autorzy biblijni celowo sfałszowali Pismo święte tak, by imię Boże było tam męskie, a nie żeńskie) czyni "Dogmę" bardzo złą".

W 2006 roku Smith powrócił do korzeni i popełnił "Sprzedawców II". Film, który przedstawił widzom bohaterów znanych z pierwszej części, starszych o kilkanaście lat. W tym obrazie Smith zmierzył się z problemami dorastania, konfliktem pokoleń i sportretował zmieniającą się na naszych oczach Amerykę. "Sprzedawcy II" zostali bardzo dobrze przyjęci zarówno przez krytyków, jak i widzów, otrzymując w Cannes ponad 8-minutową owację na stojąco.

Kariera Smitha nie była jednak pasmem samych sukcesów. W 2008 roku ukazał się "Zack i Miri kręcą Porno". Film okazał się finansową katastrofą. Jak wspominał sam Smith, w wywiadzie dla "Huffington Post": "Byłem przygnębiony. Chciałem żeby ten film był o wiele lepszy. Siedziałem w fotelu i myślałem, że to już koniec, moja kariera jest skończona".

Nic jednak nie wskazuje na to, aby kariera Smitha była skończona. W 2014 roku premierę miał najnowszy film Kevina Smitha, "Kieł" . Jednak dużo głośniej mówi się o planach nakręcenia "Sprzedawców III". W ostatnim czasie, Kevin potwierdził, że plany są już bardzo zaawansowane, a premiera planowana jest na 2016 rok.

Poza karierą filmową, Smith aktywnie udziela się jako fan komiksów i krytyk filmowy. Często występuje na słynnych konwencjach Comic Con. Serwis YouTube jest także pełny jego recenzji filmowych, które nacechowane są charakterystycznym dla niego ostrym językiem.

Wydaje się, że Smith ma jeszcze wiele historii do opowiedzenia.

Konrad Pytka

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kevin Smith
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy