Reklama

Kevin Costner: Niczego nie żałuję

Kevin Costner, jeden z największych gwiazdorów hollywoodzkiego kina - aktor, producent i reżyser, a prywatnie ojciec siedmiorga dzieci i zapalony muzyk, kończy w sobotę, 18 stycznia, 65 lat.

Kevin Costner, jeden z największych gwiazdorów hollywoodzkiego kina - aktor, producent i reżyser, a prywatnie ojciec siedmiorga dzieci i zapalony muzyk, kończy w sobotę, 18 stycznia, 65 lat.
Byłem na szczycie, teraz na nim nie jestem. Ale moje życie było i jest wspaniałe - zapewnia Kevin Costner / Axelle/Bauer-Griffin/FilmMagic /Getty Images

Chłopak z zielonymi oczami

Kevin Costner urodził się w 1955 r. w Lynwood jako najmłodszy syn Williama Costnera i Sharon Tedrick. W jego żyłach płynie mieszanka angielskiej, niemieckiej i irlandzkiej krwi. Kevin ukończył studia na wydziale biznesu i marketingu California State University i wkrótce potem rozpoczął pracę w wyuczonym zawodzie.

Gdyby nie przypadkowe spotkanie w samolocie, być może świat nigdy nie dowiedziałby się o jego niezwykłym talencie. To właśnie tam spotkał Richarda Burtona, jednego z największych gwiazdorów amerykańskiego kina powojennego, który zachęcił młodego mężczyznę do przeprowadzki do Hollywood. Dla Costnera, który od dawna pasjonował się aktorstwem, stanowiło to impuls na tyle silny, by rzucić stabilną, choć nudną pracę i postawić wszystko na jedną kartę.

Reklama

Podobno Burton wywróżył Kevinowi z jego zielonych oczu, tak podobnych do jego własnych, wielką karierę. "To nie legenda - to fakt. (...) To był moment w moim życiu, kiedy poważnie zastanawiałem się nad zostaniem aktorem. O tych planach nie wiedziała nawet moja żona. A przypadkowa rozmowa z kimś takim jak Richard Burton utwierdziła mnie w przekonaniu, że to właściwa droga" - wyznał w 2010 roku w wywiadzie dla "Newsweeka".

Początkowo imał się różnych prac, w końcu zaczął brać udział w filmach erotycznych, by wkrótce rzucić to zajęcie. Sześć lat czekał na właściwą okazję. W 1983 roku dostał angaż w filmie "Wielki chłód" Lawrence'a Kasdana, jednak jego niewielki występ został wycięty w trakcie montażu. Kevin został jednak doceniony przez reżysera i ten powierzył mu rolę w westernie "Silverado". Udział w filmie okazał się początkiem jego wielkiej kariery.

W drodze na szczyt

Przełomowym momentem w życiu Costnera okazała się praca nad "Tańczącym z wilkami" (1990), który przyniósł artyście międzynarodową sławę i uczynił go jednym z najgorętszych aktorów Hollywood. Kevin był reżyserem i producentem, a także wystąpił w głównej roli. Początkowo wydawało się, że trzygodzinny western nie porwie widzów ani krytyków. Filmowa opowieść o amerykańskim poruczniku Johnie G. Dunbarze, zesłanym na Dziki Zachód, gdzie poznaje, a potem zaprzyjaźnia się z plemieniem Indian, okazał się jednak gigantycznym sukcesem. Obraz zdobył aż dwanaście nominacji do Oscara, ostatecznie zgarniając siedem statuetek, m.in. za najlepszy film i reżyserię.

Rok później przyszedł kolejny sukces. Costner zagrał główną rolę w filmie przygodowym "Robin Hood: Książę złodziei". Opowieść o szlachetnym rozbójniku, choć nie powtórzyła artystycznego sukcesu "Tańczącego z wilkami" (Costner otrzymał nawet Złotą Malinę za najgorszą rolę pierwszoplanową), zarobiła łącznie prawie 400 milionów dolarów.

Kolejną znaczącą kreacją Costnera była postać Jima Garrisona, prokuratora prowadzącego śledztwo w sprawie śmierci Johna Kennedy'ego w filmie "JFK". Polityczny thriller w reżyserii Oliviera Stone'a z 1991 r. zdobył dwa Oscary i Złoty Glob dla najlepszego reżysera.

Kolejny rok upłynął Kevinowi pod znakiem jednego z największych filmowych romansów w historii kina. Costner wystąpił w obrazie "Bodyguard" (1992), partnerując samej Whitney Houston w roli prześladowanej przez anonimowego natręta piosenkarki. Krytycy nie zostawili na filmie suchej nitki - doczekał się nominacji do Złotych Malin aż w siedmiu (!) najważniejszych kategoriach. Sensacja w romantycznej odsłonie, choć dziś wydaje się naiwna i kiczowata, uczyniła z Costnera obiekt westchnień damskiej publiczności. I choć Kevin nie powalił krytyków na kolana, z pewnością zasłużył na tytuł najseksowniejszego ochroniarza roku.

Maksymalista

Kevin Costner każdą swoją rolą i działaniem pokazywał, że nie lubi być szufladkowany. Reżyserując "Wodny świat" (1995), pobił kolejny rekord - film okazał się wówczas drugim (po "Titanicu") najdroższym obrazem w historii światowej kinematografii. Była to opowieść o czasach, w których nie ma już stałego lądu, a jedyni ocaleni tułają się po bezkresnych wodach. Głównym bohaterem był grany przez Costnera żeglarz Mariner, który odkrywa, że na plecach spotkanej dziewczynki wytatuowano dziwną mapę, prawdopodobnie prowadzącą do bezpiecznego lądu. Produkcja kosztująca 175 mln dolarów, zarobiła w USA zaledwie połowę tej kwoty. Równie nieudany okazał się także "Wysłannik przyszłości" (1997), kolejna finansowa klapa w jego karierze.

Costnerowi w latach 90. zdarzały się jednak także dobre role. Jak występy w filmach: "Doskonały świat" (1993), "Wyatt Earp" (1994) czy "Tin Cup" (1996). Także w ostatnim czasie zaliczył kilka udanych występów. Sukcesem okazały się jego kreacje w obrazach "3000 mil do Graceland" (2001), "Bezprawie" (2003), "Mr. Brooks" (2007), "72 godziny" (2014) "Ukryte działania" (2016) czy "Gra o wszystko" (2017). Prawdziwym popisem artysty był jednak występ w serialu Hatfields & McCoys: Wojna klanów" (2012). Przyniósł mu pierwszego w karierze aktorskiego Złotego Globa i jedyną jak dotąd nagrodę Emmy.

Ostatnie kilka lat to zresztą próba powrotu Kevina Costnera do formy sprzed lat. Niestety - jak sam przyznaje - dość nieudana. Aktor jednak nie wydaje się przygnębiony tym faktem. "Takie jest życie" - stwierdził w rozmowie z "Newsweekiem". "Zagrałem w kilku świetnych filmach, w końcu wszyscy będą pamiętać 'Bodyguard', 'Nietykalnych' czy 'Robin Hooda', a że potem potoczyło się inaczej - no cóż, bywa. Osobiście niczego nie żałuję, byłem na szczycie, teraz na nim nie jestem. Ale moje życie było i jest wspaniałe".

Głowa rodzin(y)

Jego życie prywatne jest równie bogate jak artystyczne. Pierwszy raz ożenił się w wieku 23 lat ze szkolną miłością, Cindy. Gdy zyskał sławę, stracił rodzinę. Ukochana żona miała dość jego skoków w bok. Odeszła, zabierając trójkę dzieci i... 80 milionów dolarów.

Przyszedł kryzys i poczucie wypalenia. Aktor myślał, że z tego nie wyjdzie. Lekarstwem okazała się miłość. Młodszą od siebie o 19 lat Christine Baumgartner poznał na otwarciu modnej restauracji. Wystarczyło jedno spojrzenie i wiedzieli, że chcą być razem. Wzięli ślub w 2004 roku. Mają troje dzieci.

Film to niejedyna pasja hollywoodzkiego gwiazdora. Kevin jest także zapalonym wokalistą. W czasie największego rozkwitu kariery aktorskiej, tę pasję musiał jednak odstawić na boczny plan. Costner przyznaje, że do powrotu do śpiewania zachęciła go druga żona.

"Christine znalazła moje stare nagrania i posłuchała ich" - wyznał w rozmowie z "Galą" . "Powiedziała, że wprawiły ją w doskonały nastrój i nie rozumie, czemu już nie gram. I delikatnie zaczęła mnie namawiać. Nie byłem do tego przekonany, bo mam naprawdę sporo pracy w biznesie filmowym i nie miałem ochoty dokładać sobie kolejnej rzeczy. Ale ona była głęboko przekonana, że to mnie uszczęśliwi" - dodał aktor.

Kilka lat temu zatem powrócił do swoich zainteresowań i rozpoczął przygodę z zespołem Modern West. Kapela powstała w październiku 2007 i już tego samego roku ruszyła w pierwszą trasę koncertową. Na swoim koncie ma cztery albumy: "Untold Truths" (2008), "Turn It On" (2010), "From Where I Stand" (2011) oraz "Famous for Killing Each Other" (2012). Swoją nazwą muzycy pragnęli podkreślić, że nie będą zamykać się w klasycznym rock'n'rollu, ale chcą stać się nowoczesnym zespołem.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kevin Costner
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy