Reklama

Katarzyna Skrzynecka i Marcin Łopucki: Mamy swój raj na ziemi

Przez wiele lat byli dobrymi znajomymi. Razem z grupą przyjaciół jeździli na narty i lubili te same rzeczy – dobrą kuchnię i kubańską muzykę. W końcu Katarzyna Skrzynecka i Marcin Łopucki poczuli, że między nimi jest coś więcej. Jednak początek związku był trudny.

Przez wiele lat byli dobrymi znajomymi. Razem z grupą przyjaciół jeździli na narty i lubili te same rzeczy – dobrą kuchnię i kubańską muzykę. W końcu Katarzyna Skrzynecka i Marcin Łopucki poczuli, że między nimi jest coś więcej. Jednak początek związku był trudny.
Katarzyna Skrzynecka z Marcinem Łopuckim na premierze filmu "Serce nie sługa" (2018) /AKPA

Katarzyna Skrzynecka jest aktorką i wokalistką. Marcin Łopucki to utytułowany sportowiec, mistrz fitnessu. Ślub wzięli 19 czerwca 2009 roku. Od tamtej pory są nierozłączni. Uwielbiają razem spędzać czas, najchętniej uprawiając różne sporty. Jak to się zaczęło?

On wychowywał samotnie dwoje dzieci. Pani Kasia dochodziła do siebie po rozwodzie i strasznym ciosie, jakim była śmierć ukochanej mamy.

- Nikt, kto nie był aktorem, nie zdaje sobie  sprawy, jak to jest wychodzić na scenę, uśmiechać się do ludzi, tańczyć i śpiewać, gdy w środku wszystko drży i płacze, pęka serce - stwierdziła w jednym z wywiadów Katarzyna Skrzynecka. Marcin Łopucki był przy niej w najgorszych chwilach. Dzięki niemu je przetrwała.

Reklama

Zabawne oświadczyny

To wtedy spojrzała na niego nie jak na kumpla, ale jak na mężczyznę. - Spotkaliśmy się z Marcinem już jako dorosła "młodzież" pod czterdziestkę. Zauważyłam, że łączy nas pogoda ducha, poczucie humoru i wewnętrzny spokój. Oraz to, że chcemy coś razem zbudować - opowiadała aktorka.

- A ja od początku wiedziałem, że nam się uda. Im bardziej poznawałem Kasię, tym bardziej byłem pewien, że to jest kobieta, na którą czekam wiele lat. Piękna, zmysłowa, ciepła i opiekuńcza - wyliczał pan Marcin.

Postanowił, że tak wyjątkowej osobie musi oświadczyć się w jakimś romantycznym miejscu. Zdecydował, że padnie do stóp swojej wybrance nad polskim morzem. W sierpniu 2008 roku wybrali się na Hel. Tam podczas spaceru po plaży z psem, pan Marcin wyciągnął pierścionek i klęknął. I on, i ona mieli łzy wzruszenia w oczach. Jednak zanim pani Kasia zdążyła cokolwiek powiedzieć, wpadł między nich ukochany cocker spaniel.

- Utytłany w morskiej wodzie i piasku wyglądał jak panierowany kotlet. Radośnie otrząsnął się, opryskując nas błotem od stóp do głów - wspominał pan Marcin. Romantyzm diabli wzięli, ale usłyszał od przyszłej  żony: "tak"!


Najlepiej na Krecie

Oboje kochają Grecję za jej klimat, zabytki i kuchnię. To dlatego początkowo planowali, że tam odbędzie się ślubna ceremonia. Jednak, ze względu na najbliższych ślub odbył się w kraju.

Pani Kasia miała na sobie suknię z greckim ornamentem, haftowanym perłami. Taki sam motyw zdobi też ich ślubne obrączki. Grecję zostawili sobie na urlopy. Mówią, że to ich raj na ziemi.

- Naszym drugim domem jest Kreta. Mamy tam swój azyl z dala od kurortów i wielkich hoteli. Odkryliśmy malowniczy zakątek, który odwiedzamy we wrześniu, gdy jest mniej ludzi, nie tak upalnie, a ceny przystępniejsze. Nasz przyjaciel Grek prowadzi tam tawernę, a w ogrodach rosną winogrona i arbuzy - zachwycała się pani Kasia w jednym z wywiadów.


Patchworkowa rodzina

Aktorka od początku miała dobre relacje z bliźniętami Marcina - Paulą i Dawidem. Jednak po cichu pragnęła własnego dziecka. To marzenie okazało się trudne do zrealizowania. Pani Kasia kilka razy była w ciąży, której nie udało się donosić. Gdy po wielu staraniach, osiem lat temu na świat przyszła wyczekana córeczka, ich szczęście nie miało granic!

- To prezent od losu - mówili wzruszeni. Dali dziecku na imię Alikia, co oznacza  w języku greckim "szczera, prawdziwa, krystaliczna". Są szczęśliwi, że mimo bardzo dużej różnicy wieku (Paula  i Dawid są już dorośli), przybrane rodzeństwo ma świetny kontakt z dziewczynką.

Ważny kompromis

Pytani, z czym mają największy problem, przyznają, że z podjęciem decyzji, bo jedno ciągle pyta partnera "A ty jak wolisz? ". Przez to trudno coś postanowić! Jednocześnie podkreślają, że kompromis jest podstawą ich małżeństwa. Nigdy też nie zdarza im się podnieść na siebie głosu.

- Nie tłuczemy talerzy i nie rozwalamy sprzętów. Jak jestem wściekła, to najwyżej sobie zaklnę. Jeśli się złościmy, to nigdy na siebie, tylko na kogoś lub jakąś sytuację. Chociaż oboje jesteśmy jedynakami, to nie ma w nas krzty egoizmu - uśmiecha się pani Kasia.  W grudniu skończy 49 lat. To wiek, w którym człowiek wie, co w życiu jest najważniejsze. - Dla mnie to bycie żoną i matką, a dopiero potem artystką - podsumowuje.

KZ

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Katarzyna Skrzynecka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy