Reklama

Juliette Lewis: Królowa lat 90.

W latach 90. świętowała sukces za sukcesem, ale później postawiła na muzykę i jej aktorska kariera mocno przystopowała. Nie zmienia to faktu, że Juliette Lewis wywalczyła sobie zasłużone miejsce w historii kina za sprawą ról w takich filmach, jak "Co gryzie Gilberta Grape'a?" czy "Urodzeni mordercy".

W latach 90. świętowała sukces za sukcesem, ale później postawiła na muzykę i jej aktorska kariera mocno przystopowała. Nie zmienia to faktu, że Juliette Lewis wywalczyła sobie zasłużone miejsce w historii kina za sprawą ról w takich filmach, jak "Co gryzie Gilberta Grape'a?" czy "Urodzeni mordercy".
W latach 90. tę twarz znali wszyscy /East News

Juliette Lewis urodziła się 21 czerwca 1973 roku w Los Angeles. Jej ojciec - Geoffrey Lewis jest aktorem, natomiast matka - Glenis Beatley - projektantką. Mała Juliette od najmłodszych lat była zafascynowana aktorstwem. Po raz pierwszy wystąpiła przed kamerami jako dwunastolatka w serialu "The Facts of Life". Dwa lata później, za sprawą swojej prośby skierowanej do sądu, została legalnie wyzwolona spod opieki rodziców oraz zwolniona z ograniczenia dla dziecięcych aktorów, które nie pozwalało jej m.in. na pracowanie więcej niż pięć godzin dziennie. W wieku 15 lat, z pomocą indywidualnego nauczyciela, zdała egzamin odpowiadający końcowemu w szkole średniej.

Reklama

W tym samym czasie dał też znać o sobie jej burzliwy charakter. Młodej aktorce zdarzyło się m.in. zostać aresztowaną za kierowanie samochodem bez prawa jazdy i przebywanie w dyskotece dla dorosłych. Wkrótce wytrwałość Lewis w dążeniu do celu została nagrodzona - zadebiutowała na dużym ekranie w filmie "Home Fires". Miała wówczas 14 lat.

Początkowo powierzano jej niewielkie role w komediach. Zagrała przyjaciółkę głównej bohaterki (Alyson Hannigan) w filmie "Moja macocha jest kosmitką" (1988). Wystąpiła też u boku Chevy'ego Chase'a i Beverly D'Angelo w produkcji "W krzywym zwierciadle: Witaj, Święty Mikołaju" (1989). Przepustką do wielkiej kariery okazała się dla Lewis kreacja Danielle Bowden w remake'u "Przylądka strachu" (1991). Za swoją drugoplanową kreację została wyróżniona nominacją do Oscara, a na planie produkcji Martina Scorsese współpracowała z takimi gwiazdami kina, jak Jessica Lange, Nick Nolte i Robert De Niro. Dzięki tym sukcesom uwagę na młodą aktorkę zwrócił sam Woody Allen, który zaprosił ją do współpracy przy filmie "Mężowie i żony" (1992).

Niezwykle udany był dla Lewis 1993 rok. Zagrała wówczas w "Kalifornii" u boku Brada Pitta, z którym była wówczas związana w życiu prywatnym. Jeszcze ważniejsza okazała się kreacja w - uznawanym dziś za kultowy - obrazie "Co gryzie Gilberta Grape'a?" Lasse Hallströma. Towarzyszyli jej inni młodzi zdolni: Leonardo DiCaprio i Johnny Depp.

Lewis powróciła do komedii, od których zaczynała swoją karierę, za sprawą roli w "Wariackich świętach" (1994), ale zdecydowanie ważniejsza - i pewnie najsłynniejsza w całym jej aktorskim dorobku - okazała się jednak jej kolejna rola. W słynnych "Urodzonych mordercach" (1994) Olivera Stone'a wcieliła się w Mallory Wilson Knox. Otrzymała za tę kreację m.in. nagrodę aktorską na festiwalu filmowym w Wenecji.

W 1995 roku zagrała piosenkarkę Faith Justin w "Dziwnych dniach" Kathryn Bigelow i okazało się, że jest obdarzona także talentem wokalnym. Od tego czasu artystka sporo uwagi zaczęła poświęcać nie tylko swej karierze aktorskiej, ale i muzycznej. Niestety ucierpiała na tym jej pozycja w Hollywood. W 1996 roku zagrała jeszcze co prawda w brawurowym "Od zmierzchu do świtu" Quentina Tarantino. Ale później było już tylko gorzej. Za kreację w filmie "Gorsza siostra" (1999) została nawet nominowana do Złotej Maliny.

Lewis przestała też otrzymywać propozycje ról pierwszoplanowych. Musiały jej wystarczać te drugorzędne, jak choćby w "Desperatach" (2000) Christophera McQuarrie czy "Starskym i Hutchu" (2004) Todda Phillipsa. Kino nieco o niej zapomniało, więc artystka zaczęła występować także w filmach telewizyjnych, takich jak "Histeryczna ślepota" (u boku Umy Thurman), za rolę w której nagrodzono ją nominacją do nagrody Emmy.

Tymczasem na dużym ekranie przydarzały jej się duże wpadki i występy w zupełnie nieudanych filmach, jak m.in. "Old School: Niezaliczona" (2003). Powróciła więc do ról stricte komediowych, głównie jednak epizodycznych - wystąpiła m.in. w "Dziewczynie z marzeniami" (2009), gdzie gwiazdą była Ellen Page, "Tak się to teraz robi" (2010) - tu na planie pierwszym byli Jennifer Aniston i Jason Bateman czy "Zanim odejdą wody" (2010) - aktorskiego popisu Roberta Downey'a Jr. i Zacha Galifianakisa.

Jak wielu innych artystów, którzy świecili triumfy w latach 90., ale później zupełnie o nich zapomniano, Lewis rozpoczęła więc przygodę z serialami. W 2012 roku mogliśmy ją oglądać w "Firmie", a w 2015 w "Podejrzanym". W międzyczasie stworzyła jedną z najlepszych aktorskich kreacji w ostatnim czasie w głośnym "Sierpniu w hrabstwie Osage" (2013) Johna Wellsa.

Widzieliśmy ją też w takich filmach, jak takich filmach, jak dramat "Piekielny chłopak" (2014), fantasy "Jem i hologramy" (2015) czy thriller "Nerve", ale żadna z ról, które w nich zagrała, nie okazała się godna zapamiętania. Już niebawem powinniśmy ją zobaczyć w nowej produkcji Sam Taylor-Johnson "A Million Little Pieces", której bohaterem jest pisarz poddający się dwumiesięcznemu zabiegowi detoksykacji w ośrodku terapeutycznym. Mimo tego, że z pewnością nie próżnuje, nic nie wskazuje na to, że Juliette Lewis uda się jeszcze kiedyś powrócić na aktorski szczyt.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Juliette Lewis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy