Reklama

John Travolta: Jak wrócić na szczyt

Choć od dawna nie przypomina już boskiego Tony'ego Manero z "Gorączki sobotniej nocy", to nadal jest jedną z największych gwiazd kina, a jego prywatne życie mogłoby służyć za scenariusz znakomitego filmu.

Choć od dawna nie przypomina już boskiego Tony'ego Manero z "Gorączki sobotniej nocy", to nadal jest jedną z największych gwiazd kina, a jego prywatne życie mogłoby służyć za scenariusz znakomitego filmu.
Życie Johna Travolty mogłoby posłużyć za scenariusz filmowy /Pascal Le Segretain /Getty Images

Już jako dziecko John Travolta interesował się teatrem. Ta fascynacja sprawiła, że szybko rzucił szkołę i przeprowadził się do Nowego Jorku. Odważny krok zaowocował rolą na Broadwayu w musicalu "Over Here!".

Potem przez kilka miesięcy nagrywał w lokalnych studiach swoje utwory, jednak nie cieszyły się one uznaniem wśród słuchaczy. Przeprowadził się więc do Los Angeles, aby zaistnieć w show-biznesie.

W 1972 roku wystąpił w serialu "Emergency" i to otworzyło mu drzwi do Hollywood - początkującego aktora dostrzegł Brian De Palma i zaproponował mu rolę w horrorze "Carrie" (1976). Rok później Travolta dostał jedną z głównych ról w "Gorączce sobotniej nocy", dzięki której stał się aktorem znanym szerokiej publiczności. Wkrótce potem zagrał w ekranizacji musicalu "Grease", zdobywając jeszcze większą popularność.

Reklama

W 1981 roku ponownie wystąpił u De Palmy, ale ich film "Wybuch" okazał się fiaskiem. Zawodowy kryzys trwał aż do wejścia na ekrany kin filmu "I kto to mówi?", zrealizowanego pod koniec lat 80.

Kolejnym przełomem w karierze artysty był znakomity "Pulp Fiction" (1994). Od tego czasu aktor utrzymuje się na fali, jednak jego prywatne życie nie jest wolne od tragedii i skandali.

Od 24 lat jest mężem aktorki Kelly Preston. Mają dwoje dzieci. Jednak amerykańska prasa podejrzewała gwiazdora o homoseksualizm. Powstała nawet książka "You’ll Never Spa In This Town Again" Roberta Randolpha, w której aktor był oskarżony o związki z mężczyznami. Ostatecznie pisarz został ukarany kwotą 6 mln dolarów za zniesławienie Johna Travolty.

Cieniem na nazwisku gwiazdora kładzie się też przynależność do Kościoła scjentologicznego, który w wielu krajach uważany jest za sektę. Aktor wielokrotnie odpierał zarzuty stawiane przez przeciwników tego wyznania. - Jestem członkiem wspólnoty od lat. To jeden z powodów, dzięki którym wciąż żyję - mówił.

W 2009 roku zmarł na atak serca 17-letni syn Johna i Kelly, Jett. Chłopiec cierpiał na autyzm, ale religia, którą wyznaje rodzina Johna Travolty, nie uznaje istnienia zaburzeń oraz chorób psychicznych. Po śmierci syna aktor sprzeciwił się jednak jej zasadom i przyznał, że Jett zmagał się z autyzmem. Artysta wyznał także, iż rozważał porzucenie kariery. - Tylko wsparcie ze strony fanów i wiara w scjentologię pozwoliła mi przetrwać ten trudny czas oraz odegnać myśli o przejściu na emeryturę.

Fani gwiazdora czekają na jego najnowszy film - dramat biograficzny "Gotti: In the Shadow of My Father" Joe’go Johnstona (premiera w listopadzie). To opowieść o synu szefa mafii, który postanawia wycofać się z rodzinnego interesu. Travolta zagra w nim z żoną Kelly Preston i córką Ellą Bleu. Na naszych oczach powstaje kolejny aktorski klan...

JBJ

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy