Reklama

Jodie Comer: Liverpoolski akcent

Po ogromnym sukcesie serialu „Obsesja Eve”, wcielająca się w jedną z głównych bohaterek Jodie Comer znalazła się z gronie najpopularniejszych i najbardziej cenionych aktorek młodego pokolenia. Jak przyznaje w najnowszym wywiadzie, jej droga do sławy nie była usłana różami. Zanim ją doceniono, wielokrotnie spotkała się z odmową.

Po ogromnym sukcesie serialu „Obsesja Eve”, wcielająca się w jedną z głównych bohaterek Jodie Comer znalazła się z gronie najpopularniejszych i najbardziej cenionych aktorek młodego pokolenia. Jak przyznaje w najnowszym wywiadzie, jej droga do sławy nie była usłana różami. Zanim ją doceniono, wielokrotnie spotkała się z odmową.
Jodie Comer /John Shearer /Getty Images

Za brawurową rolę psychopatycznej płatnej zabójczyni w bijącym rekordy popularności serialu "Obsesja Eve", Jodie Comer uhonorowana została nagrodami BAFTA oraz Emmy. Występ w przeboju HBO zagwarantował brytyjskiej aktorce status gwiazdy, a jej nazwisko znalazło się nagle na ustach wszystkich. Utalentowana 27-latka w najnowszym wywiadzie wraca pamięcią do początków kariery, które bynajmniej nie należały do łatwych. Zanim otrzymała wymarzony angaż, wielokrotnie doświadczała odrzucenia ze strony producentów i dyrektorów castingów.

Powodem porażek na przesłuchaniach miał być jej silny liverpoolski akcent. "Wielokrotnie słyszałam od producentów: 'Czy możesz go zgubić?'. Myślę, że jest to bardzo klasistowskie. Twój akcent świadczy o twoim pochodzeniu, to jest coś, co jest w tobie zakorzenione. Kiedyś miałam syndrom oszusta, bałam się, że nie zasługuję na sukces z powodu pochodzenia. Ale zrozumiałam, że moje pochodzenie to moja tożsamość. Powiedziałam sobie: 'Otóż mam takie samo prawo, żeby tu być, jak każdy inny'. Potrzeba zwykle czasu, żeby to sobie uświadomić" - wyznaje Comer w rozmowie z brytyjskim magazynem "Glamour.

Serialowa Villanelle zaznacza, że musiała pogodzić się z faktem, iż odrzucenie jest nieodzowną częścią pracy aktora. "Myślę, że trzeba po prostu nauczyć się nie traktować porażki zbyt osobiście. Jest tak wiele czynników, które wpływają na to, że nie dostaniesz danej roli. Musisz się z tym pogodzić. Kiedy nie otrzymam angażu i później oglądam produkcję, o rolę w której się ubiegałam, myślę sobie często: 'Teraz rozumiem, dlaczego jej nie dostałam'. Ale bardzo łatwo jest wówczas zacząć się katować myślami w rodzaju: "O Boże, czy to przez to, jak wyglądam? Czy chodziło o moją grę? Czy starałam się bardzo?". Trzeba czasem odpuścić. Nie zawsze będziesz dla innych najlepszym wyborem, nie każdy twój projekt okaże się wielkim sukcesem. I to jest w porządku" - wyjaśnia gwiazda.

Comer dodaje, że praca na planie "Obsesji Eve" była dla niej spełnieniem marzeń. "Pamiętam, że kiedy przeczytałam scenariusz, powiedziałam do swojego agenta: 'Muszę dostać tę rolę'. Otrzymałam szansę na to, by poznać fantastycznych, utalentowanych twórców, za co jestem ogromnie wdzięczna" - wyznaje.

Reklama

Aktorka wystąpiła ostatnio również w remake’u "Talking Heads" - serii monologów Alana Bennetta z lat 80. i 90. nakręconej dla BBC z udziałem takich gwiazd, jak Kristin Scott Thomas, Harriet Walter, Lucian Msamati, Martin Freeman i Imelda Staunton. Comer pojawiła się w odcinku "Her Big Chance", wcielając się w aspirującą aktorkę Lesley. Za kilka miesięcy zobaczymy ją w najnowszym filmie Ridleya Scotta "The Last Duel", którego światowa premiera zaplanowana jest na grudzień 2020 roku.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Jodie Comer
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy