Reklama

Jim Jarmusch z Finlandii

Aki Kaurismäki to najbardziej uznany fiński reżyser, którego trzy ostanie filmy - "Człowiek bez przeszłości", "Światła o zmierzchu" i "Człowiek z Hawru" - reprezentowały Finlandię w wyścigu po Oscara.

Filmowiec ten w zasadzie od początku swojej kariery był porównywany, zestawiany i łączony z Jimem Jarmuschem. I choć porównania te są całkowicie uprawnione to związek między twórcami na pewno nie jest relacją mistrz-uczeń. To raczej bardzo ciekawy przypadek pokrewnych dusz realizujących swoje filmy po dwóch przeciwległych stronach Atlantyku.

Obaj rozpoczęli kariery na początku lat 80. i do końca tamtej dekady ich filmy znał już cały świat. Oczywiście to amerykański reżyser skupiał na sobie większą uwagę mediów i krytyki, ale dzieła fińskiego wcale nie były gorsze. Jarmusch w tamtym czasie zrealizował m.in. przełomowe "Inaczej niż w raju", czy "Poza prawem", a Kaurismäki doskonałe "Ariel" i kultowe "Leningrad Cowboys jadą do Ameryki".

Reklama

Najważniejszym wspólnym elementem w dziełach obu filmowców są bohaterowie i stosunek reżyserów do nich. Zarówno Kaurismäki, jak i Jarmusch zainteresowani są zwyczajnymi prostymi ludźmi, najczęściej z tych najniższych szczebli społecznej drabiny. To często nieudacznicy, drobni przestępcy, wykolejeńcy żyjący na marginesie. Osobnicy, którymi mainstreamowe kino nie jest zainteresowane. Tymczasem Amerykanin i Fin stawiają ich w centrum i co najistotniejsze przyglądają im się z sympatią i czułością. Odnajdują elementy niezwykłe i magiczne w ich najzwyklejszych czynnościach, w banalnych codziennych problemach. Dla Kaurismäkiego i Jarmuscha są oni, mimo wszelkich zewnętrznych okoliczności, po prostu dobrymi, choć może trochę zagubionymi, ludźmi. Co doskonale widać w "Człowieku z Hawru".

Przeczytaj recenzję filmu"'Człowiek z Hawru" na stronach INTERIA.PL!

Jako wielcy miłośnicy kina obaj bardzo szybko odkryli nawzajem swoje filmy. I stali się ich wielkimi fanami, którzy jako twórcy często zaczęli puszczać do siebie oko. Kaurismäki już w 1986 realizuje "Shadow's in Paradise", który nie tylko tytułem nawiązuje do "Inaczej niż w raju" (Stranger Than Paradise). Jego bohaterka przyznaje na przykład, że jej marzeniem była ucieczka na Florydę, czyli tam gdzie wyruszają postaci z filmu Jarmuscha. Amerykański reżyser z kolei w napisach końcowych "Mystery Train"dziękuje Kaurismaki Brothers, a w "Nocy na ziemi" tworzy cały epizod w hołdzie Kaurismäkiemu. Umieszcza jego akcję w Helsinkach, bohaterowie nazywają się Aki i Mika (tak faktycznie nazywa się brat Akiego, również filmowiec) i grają w nim aktorzy znani z filmów fińskiego mistrza.

Szybko też spotkali się osobiście i stali przyjaciółmi. Jarmusch wielokrotnie przeprowadzał wywiady z Kaurismäkim i zdając sobie sprawę z promocyjnej przewagi, jaką daje mu bycie amerykańskim reżyserem, nieustannie był ambasadorem twórczości fińskiego kolegi. "To jeden z moich ulubionych reżyserów" - powtarza. "Kocham prostotę i poczucie humoru w jego filmach. To coś czego próbowałem się od niego nauczyć. Zawsze jego filmy robią na mnie wielkie wrażenie".

Jarmusch pojawił się zresztą w epizodzie najsłynniejszego filmu Kaurismäkiego - "Leningrad Cowboys jadą do Ameryki". Gra tam sprzedawcę samochodów, co oczywiście jest kolejnym żartem dwóch filmowców uwielbiających i często sięgających po konwencję kina drogi. Wspólnie zresztą wystąpili w takim filmie. Był to wyprodukowany przez Kaurismäkiego "Iron Horsemen" z 1994 roku, a postaci, w które wcielili się słynni reżyserzy, nosiły wymowne pseudonimy Silver Rider (Jarmusch) i Cadillac Man (Kaurismäki).

Najnowszy film fińskiego reżysera "Człowiek z Hawru" doskonale pasuje do jeszcze jednej opinii Jarmuscha o twórczości Kaurismäkiego: "Jego filmy są wystarczająco smutne by cię rozbawić i tak śmieszne, że zmuszają do płaczu".


Ciekawi Cię, co jeszcze w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Człowiek z Hawru | Aki Kaurismäki | Jim Jarmusch
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy