Reklama

Jessica Alba: Miasto grzechu jest kobietą

Śmiało można powiedzieć, że Jessica Alba była jeszcze dzieckiem, kiedy w 1994 roku rozpoczęła swoją przygodę z aktorstwem. Dziś ma 33 lata, jest żoną i matką - a do tego jedną z dumnych posiadaczek tytułu "symbolu seksu", wciąż królującą pod tym względem w gronie hollywoodzkich gwiazd.

Alba ma też na koncie udział w około 40 produkcjach filmowych i telewizyjnych i, jakby tego jeszcze było mało, prowadzi własną działalność biznesową.

- Ostatnie lata minęły jak z bicza strzelił - mówi aktorka. - Kiedy byłam nastolatką i później, między dwudziestym a dwudziestym piątym rokiem życia, miałam wrażenie, że tamten okres będzie trwał wiecznie. Po dwudziestych piątych urodzinach czas jakoś tak niesamowicie przyspieszył. Dziś mam wrażenie, że było to zaledwie mgnienie oka.

Zawsze różniła się od innych

Alba zaistniała na mapie Fabryki Snów dzięki serialowi "Cień Anioła" Jamesa Camerona. Wychwalana przez krytyków i uwielbiana przez fanów produkcja nie osiągała jednak takich wyników oglądalności, które gwarantują długi telewizyjny żywot. Co znamienne, także w filmografii 33-latki znajdziemy kilka tytułów, które - choć zebrały dobre recenzje - nigdy nie pobiły rekordów box office'u. Niewielu z nas pamięta zapewne Jessikę z takich filmów, jak "Słownik snów" czy "Facet pełen uroku". Z drugiej strony - na liście obrazów z jej udziałem są i takie, o których ona sama chciałaby chyba zapomnieć (jak chociażby "Guru miłości" czy "Morderca we mnie"). Ale są i absolutne kinowe hity: "Ten pierwszy raz", "Honey", "Sin City - Miasto grzechu", "Fantastyczna Czwórka" (wraz z sequelem) i "Poznaj naszą rodzinkę".

Reklama

Aktorka, która obecnie mieszka w Los Angeles wraz z mężem i córeczką, podkreśla, że aktorstwo zawsze było niej czymś więcej niż tylko dobrą zabawą.

- Kiedy stawałam przed kamerą i grałam, czułam, że robię to, co powinnam - mówi Alba, której filmowy debiut miał miejsce w 1994 r. (był to film "Obóz marzeń"). - W szkole nigdy jakoś nie potrafiłam dogadać się z rówieśnikami. Miałam poczucie, że różnię się od nich, i to mocno. W rodzinie też byłam pod tym względem wyrzutkiem. Dopiero na planie filmowym byłam wśród swoich. Miałam świadomość, że wreszcie jestem częścią jakiejś grupy. Dlatego tak bardzo chciałam, żeby mój plan na życie wypalił...

- Kiedy skończyłam 17 lat, dałam sobie rok. Powiedziałam do siebie: "Jeśli nie dostaniesz żadnej znaczącej roli przed 18. urodzinami, pójdziesz na studia". I wtedy pojawiła się propozycja udziału w "Cieniu Anioła". Był to dla mnie znak, że chyba powinnam związać swoje zawodowe losy z aktorstwem - i w ten sposób zarabiać na życie.

Filmowcem, z którym Alba pracowała w swojej dotychczasowej karierze najczęściej, jest Robert Rodriguez - reżyser, scenarzysta i producent w jednej osobie, a przy tym posiadacz własnej, niezależnej wytwórni Troublemaker Studios z siedzibą w Austin w Teksasie. "Sin City - Miasto grzechu", "Maczeta", "Mali agenci. Wyścig z czasem 4D", "Maczeta zabija" - to jego filmy, w których mogliśmy podziwiać piękną Jessikę. Najnowszym dziełem Rodrigueza, w którym Alba gra jedną z głównych ról, jest "Sin City 2: Damulka warta grzechu".

Alba poznała Rodrigueza, kiedy miała 17 lat.

"Zrobię dla niego wszystko"

- Brałam udział w castingu do jego horroru "Oni" - wspomina - ale równolegle na horyzoncie pojawił się "Cień Anioła". Zawsze bardzo podobała mi się twórczość Roberta. Uważałam, że jest prekursorem w tym, co robi. W tamtych czasach takich ludzi, którzy stanowili w istocie jednoosobową wytwórnię, można było policzyć na palcach jednej ręki. Nawet dziś Robert jest swoistą anomalią - chociażby w tym sensie, że jest w stanie urzeczywistnić każdą śmiałą wizję, która zrodzi się w jego głowie. Nie pozwala też, żeby ograniczały go ramy konkretnego gatunku. Robi to, co go fascynuje. Do opowiadania historii podchodzi z dziecięcym wręcz zachwytem; w sposób niewinny, pełen ekscytacji i ciekawości, pozbawiony cynizmu i zblazowania. Wzbudza to we mnie ogromny podziw i szacunek. To przemiłe, że taki człowiek chce, żebym uczestniczyła w jego projektach: tych nieco dziwnych, jak "Maczeta"; tych tworzonych z myślą o młodym widzu, jak "Mali agenci"; wreszcie w dojrzałych dziełach, takich jak "Sin City - Miasto grzechu". Przyjaźnimy się, w związku z czym Robert wie, że zrobię dla niego wszystko, o co mnie poprosi.

Nic więc dziwnego, że Alba z radością przyjęła od Rodrigueza propozycję ponownego wcielenia się w Nancy Callahan. Znamy ją doskonale z pierwszej części filmowej opowieści o Sin City, zrealizowanej na podstawie kultowego komiksu Franka Millera. To striptizerka z klubu Kadie's, która podbiła serce dużo od niej starszego Hartigana (Bruce Willis). Hartigan ostatecznie poświęcił samego siebie, by zapewnić jej bezpieczeństwo i wyzwolić od demonicznego, bezwzględnego Senatora Roarka (Powers Booth).

"Damulka warta grzechu" - podobnie jak pierwsza część "Sin City" - to kilka zazębiających się noweli. W opowieści "Ostatni taniec", poświęconej Nancy, młoda striptizerka jawi się jako straumatyzowana osoba, dręczona wspomnieniami o Hartiganie i obsesyjnie pragnąca zemsty na Roarku. Za kamerą, tak jak poprzednio, stanęli wspólnie Rodriguez i Frank Miller.

- Ta Nancy bardzo różni się od dziewczyny, którą poznaliśmy w pierwszym filmie - mówi Alba. - Wtedy była na swój sposób niewinna, naiwna i słodka. Zmieniła się jednak w kobietę przygnębioną, nadużywającą alkoholu, toczoną przez gniew i pragnienie autodestrukcji. Nancy stacza się po tej równi pochyłej coraz bardziej, aż wreszcie doświadcza psychotycznego załamania. Na końcu jednak przezwycięża kryzys i staje się wojowniczką.

- Wraz z Frankiem dużo rozmawialiśmy na temat mojej bohaterki i jej niewinnej słodyczy z pierwszej części "Sin City". Wspólnie doszliśmy do wniosku, że taka Nancy idealnie pasowała do tamtej historii, i że teraz cudownie będzie obserwować jej przemianę z istoty upodlonej w kobietę silną. Ja sama byłam ciekawa, w jaki sposób ta przemiana się dokona.

Nancy, czyli seksapil powraca

W "Sin City - Mieście grzechu" seksapilu Nancy nie sposób było zakwestionować. Prowokacyjny taniec i takież stroje zmysłowej tancerki rozpalały wyobraźnię gości w Kadie's - a także mężczyzn szturmujących kina w realnym świecie oraz tych, którzy z opóźnieniem (ale z nie mniejszymi wypiekami na twarzy) oglądali popisy Jessiki Alby w telewizji czy na DVD.

W "Damulce wartej grzechu" ten seksapil powraca, co może potwierdzić każdy, kto widział bilbordy i zwiastuny promujące film - z jedną wszakże różnicą, mającą związek z postawą samej aktorki.

- Tym razem czułam się w tych scenach o wiele swobodniej - mówi Alba. - Na planie pierwszej części byłam absolutnie spięta; musiałam zmagać się ze sobą przed każdym ujęciem. Teraz cała idea tego wszystkiego mocniej do mnie przemawiała, a poza tym lepiej czuję się dziś w swoim ciele i mogę wykorzystać to w grze aktorskiej w sposób, który kiedyś był poza moim zasięgiem. Czułam się po prostu pewnie - w tamtym filmie byłam dziewczyną, teraz jestem kobietą. Odgrywam postać Nancy zupełnie inaczej.


W ostatnim czasie Alba pracowała jeszcze na planie kilku innych filmów, które niebawem wejdą na ekrany kin. W "Stretch", "How to Make Love Like an Englishman," "Dear Eleanor" i "Barely Lethal" gra role drugoplanowe - za to w horrorze "The Veil" wcieli się w jedną z głównych postaci. Film opowiada o dramatycznych wydarzeniach w osadzie Jonestown, gdzie doszło do największego zbiorowego samobójstwa we współczesnej historii.

Jessica Alba jest, delikatnie rzecz ujmując, kobietą sławną - a mimo to z powodzeniem unika pułapek, w które tak łatwo wpadają ci, którzy niemal całe swoje życie spędzili na planie filmowym. Rozgrywa również partię z Hollywood na swoją korzyść. Popularność umożliwiła jej założenie własnej firmy. Kosmetyczna marka Honest Company oferuje - jak głosi jej motto - "naturalne, piękne i skuteczne produkty dla domu i rodziny". Ekologiczny biznes przynosi aktorce wielomilionowe zyski.

Bycie sławnym wyglądało kiedyś inaczej

- Aktorstwo... Cóż, to osobliwa sprawa - mówi Alba. - Kiedy stawiałam pierwsze kroki w tym zawodzie, cała ta celebrycka otoczka nie przysłaniała aż tak bardzo istoty tego, co robimy. Bycie sławnym wyglądało nieco inaczej niż dzisiaj. Paparazzi nie ścigali aktorów, żeby udokumentować dosłownie każdą sekundę ich życia. Osoby znane nie były nieustannie wystawione na widok publiczny. Nie wiedziałam, że taka będzie cena mojego wyboru.

- W takim świecie osoba, która jest sławna, musi chronić swoją rodzinę i przyjaciół, i zdradzać światu tylko to, co chce. Takie pilnowanie siebie i bliskich na każdym kroku jest może dziwne, ale konieczne, jeśli chce się zachować prywatność.

© 2014 Ian Spelling

Tłum. Katarzyna Kasińska

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

The New York Times
Dowiedz się więcej na temat: Jessica Alba
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy