Reklama

Jerzy Stuhr: Życie po udarze

W połowie lipca media w całym kraju obiegła wiadomość o tym, że Jerzy Stuhr trafił do jednego z krakowskich szpitali z podejrzeniem udaru. Dziś mija niemal pół roku od tego wydarzenia. 73-letni aktor udzielił wywiadu "Tygodnikowi Powszechnemu", w którym opisuje trudności związane z powrotem do formy i życiem po udarze.

W połowie lipca media w całym kraju obiegła wiadomość o tym, że Jerzy Stuhr trafił do jednego z krakowskich szpitali z podejrzeniem udaru. Dziś mija niemal pół roku od tego wydarzenia. 73-letni aktor udzielił wywiadu "Tygodnikowi Powszechnemu", w którym opisuje trudności związane z powrotem do formy i życiem po udarze.
Jerzy Stuhr na zdjęciu z 1 grudnia 2020 /Anna Kaczmarz/Polska Press /Gallo Images Poland

Jerzy Stuhr to prawdziwa ikona polskiego kina. 73-letni aktor przez lata swojej pracy zasłynął setkami świetnych ról teatralnych i filmowych, którymi zaskarbił sobie serca widzów. Niestety Jerzy Stuhr od lat ma problemy ze zdrowiem, a te sięgają aż 1988 roku, kiedy to przeszedł zawał serca. W 2011 roku dowiedział się, że ma nowotwór krtani, z którym walczył przez wiele miesięcy, a pięć lat później aktor doznał kolejnego zawału. W lipcu tego roku Jerzy Stuhr trafił do szpitala z podejrzeniem udaru mózgu.

Wstępna diagnoza okazała się prawdziwa. Od udaru mija już niemal pół roku i aktor zdecydował się udzielić szczerego wywiadu, w którym opisał, jak wygląda jego życie po chorobie. Choć rehabilitacja nie jest łatwa, to 73-latek jest optymistą.

Reklama

Aktor zdecydował się opowiedzieć o poudarowej codzienności w rozmowie z "Tygodnikiem Powszechnym". Stuhr wyznał, że nadal nie potrafi mówić tak, jak przed chorobą i zdarza mu się przekręcać niektóre wyrazy. Jest jednak pełen optymizmu i bardziej martwi go brak bezpośredniego kontaktu z publicznością, którą tak uwielbia. Uważa, że komunikacja przez internet to nie to samo.

"Na drugi dzień pobytu w szpitalu przyszła pani logopedka, chwilę ze mną poćwiczyła i powiedziała, że wszystko będzie dobrze. Ale zdarza mi się nawet teraz przekręcać słowa. Mów publicznych wolę nie wygłaszać, tyle że z innego powodu: okropnie gada się online, czyli do ekranu. A ja uwielbiam publiczność. Bez ludzi na żywo tracę wenę" - powiedział w rozmowie z "Tygodnikiem Powszechnym".

Jerzy Stuhr przyznał także, że przy rehabilitacji jest potrzebna cierpliwość i zażartował, że jego organizm już nauczył się dochodzenia do siebie po kryzysach i robi to coraz szybciej. Aktor stwierdził, że każde kolejne problemy ze zdrowiem sprawiają, że ma coraz większy "apetyt na przygodę ze światem". 73-latek stara się z optymizmem spoglądać w przyszłość i czerpać z życia jak najwięcej.

"Myślę: 'Dobra jest, przeszło, Pan Bóg mnie pokarał, ale odpuścił. Moja mama tam gdzieś w niebie wynegocjowała, że jeszcze mogę tu pobyć, pograć, poczytać, podróżować'" - opisywał swoje przemyślenia po chorobie.

Aktor zdradził, że tym razem także zostawia chorobę za sobą i już teraz planuje przyszłoroczne wakacje. Jerzy Stuhr wyznał, że został przez żonę "ofuczany" po tym, jak polecił jej zarezerwować dla nich włoskie wakacje.

"Mówię do żony, że trzeba bookować hotel w Rawennie, bo w październiku przyszłego roku planuję naszą wspólną podróż do Włoch. Żona mnie ofucza, że tak sobie wybiegam w przyszłość" - powiedział.

Przeczytaj artykuł na stronie RMF!

Konrad Lubaszewski

RMF
Dowiedz się więcej na temat: Jerzy Stuhr
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy