Reklama

Jerzy Skolimowski w obsadzie włoskiego filmu

Na 75. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji pokazany zostanie poza konkursem włoski film "Una storia senza nome" (Historia bez imienia) w reżyserii Roberto Andò z Jerzym Skolimowskim w jednej z głównych ról. Film i udział polskiego reżysera budzą zainteresowanie prasy.

Na 75. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji pokazany zostanie poza konkursem włoski film "Una storia senza nome" (Historia bez imienia) w reżyserii Roberto Andò z Jerzym Skolimowskim w jednej z głównych ról. Film i udział polskiego reżysera budzą zainteresowanie prasy.
Jerzy Skolimowski w scenie z filmu "Una storia senza nome" /YouTube

Dwa lata po otrzymaniu nagrody Złotego Lwa za całokształt twórczości bardzo znany i ceniony we Włoszech Jerzy Skolimowski powróci do Wenecji jako aktor. Na tegorocznym festiwalu w dniach 29 sierpnia-8 września zaprezentowany zostanie najnowszy film Ando' o poszukiwaniach skradzionego w Palermo prawie pół wieku temu obrazu Caravaggia "Pokłon pasterzy ze świętym Wawrzyńcem i Franciszkiem". 

Twórcy filmu nie ujawnili, kogo gra Skolimowski. Wystąpił on u boku znanych włoskich aktorów, wśród których są: Micaela Ramazzotti, Laura Morante i Alessandro Gassmann.

Reklama

O filmie Andò pisze obszernie weekendowy magazyn dziennika "La Repubblica", zwracając uwagę na znakomitą obsadę czarnej komedii z polskim reżyserem i aktorem oraz na to, że jej twórca nie opowiada się za żadną hipotezą dotyczącą zniknięcia obrazu. Dodaje, że w pełnym ironii filmie reżyser umieścił go na przykład w basenie bez wody. 

Dyskusja na temat niewyjaśnionego zniknięcia obrazu z 1609 roku, skradzionego z dawnego budynku kościelnego - oratorium świętego Wawrzyńca - powróciła niedawno w związku ze wszczęciem nowego śledztwa w następstwie dochodzenia, jakie przeprowadziła komisja włoskiego parlamentu ds. walki z mafią. Komisja ustaliła, że dzieło zostało pocięte na kawałki po to, by można je było sprzedać.

Jak ogłosili parlamentarzyści, kradzież obrazu została zamówiona przez jednego z bossów sycylijskiej mafii Gaetano Badalamentiego. Posłużył się on dziełem genialnego artysty, by spłacić długi, które miał w Szwajcarii.

W toku prowadzonego przed laty śledztwa jeden z tzw. nawróconych mafiosów, współpracujących z wymiarem sprawiedliwości, twierdził, że płótno zostało częściowo zjedzone przez świnie i szczury, gdyż leżało ukryte w stodole. Potem - jak zeznał sycylijski gangster - obraz spalono. Inni członkowie mafii wskazywali różne rzekome kryjówki, ale w żadnej nie znaleziono dzieła. 

Jego obecną wartość szacuje się na dziesiątki milionów euro.

W oratorium San Lorenzo (św. Wawrzyńca) w Palermo od trzech lat znajduje się reprodukcja arcydzieła, wykonana przy użyciu najnowszych technologii.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Jerzy Skolimowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy