Reklama

Jerzy Antczak kończy 90 lat

​W środę, 25 grudnia, 90. urodziny obchodzi reżyser "Nocy i dni" Jerzy Antczak. Mimo iż od ostatniego zrealizowanego przez niego filmu minęło już 17 lat, laureat Diamentowych Lwów pozostaje klasykiem polskiego kina.

​W środę, 25 grudnia, 90. urodziny obchodzi reżyser "Nocy i dni" Jerzy Antczak. Mimo iż od ostatniego zrealizowanego przez niego filmu minęło już 17 lat, laureat Diamentowych Lwów pozostaje klasykiem polskiego kina.
Tak Jerzy Antczak świętował dziesięć lat temu 80. urodziny /Piotr Fotek/REPORTER /East News

Jerzy Antczak urodził się we Włodzimierzu Wołyńskim (obecnie Ukraina). Po wojnie, w 1949 r., ukończył gimnazjum w Opolu. Następnie podjął studia na Wydziale Aktorskim Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi. Po studiach pracował w łódzkim Teatrze Powszechnym - początkowo jako aktor, potem także jako reżyser.

W charakterze aktora oglądaliśmy go m.in. w "Karierze" Jana Koechera (1954), noweli bokserskiej omnibusowego filmu "Trzy starty" (1955) oraz "Na białym szlaku" (1962) reżyserskiego duetu Jarosław Brzozowski - Andrzej Wróbel.

Reklama

W 1957 r. współtworzył w Łodzi Teatr 7.15, został jego dyrektorem. Rok później otrzymał angaż do łódzkiego Teatru Nowego, gdzie występował jako aktor oraz reżyserował, asystując Kazimierzowi Dejmkowi.

W 1963 r. Antczak przeniósł się z Łodzi do Warszawy, gdzie do 1975 r. pełnił funkcję naczelnego reżysera Teatru Telewizji. Dla Teatru Telewizji zrealizował ok. 130 spektakli, m.in. "Kordiana" Juliusza Słowackiego (1963), "Milczenie morza" Vercorsa (1964), "Pożegnanie z Marią" Tadeusza Borowskiego (1966), "Skowronka" Jeana Anouilha (1966), "Notes" Zdzisława Skowrońskiego (1968), "Epilog norymberski" - według własnego scenariusza (1969), "Ścieżki chwały" Humphreya Cobba (1996).

Jednym z pierwszych filmów, które wyreżyserował, był "Wystrzał" z 1965 r. z Ignacym Gogolewskim, Boguszem Bilewskim i Igorem Śmiałowskim w obsadzie. Kolejne to "Mistrz" (1966, uhonorowany nagrodą Prix Italia na Międzynarodowym Festiwalu Twórczości Radiowej i Telewizyjnej w Palermo), "Hrabina Cosel" (1968, film oraz serial telewizyjny), w której główną rolę wykreowała Jadwiga Barańska i "Epilog norymberski" (1970, filmowa wersja widowiska telewizyjnego).

W 1975 r. odbyła się premiera najsłynniejszego filmowego dzieła w dorobku Antczaka - "Nocy i dni", ekranizacji powieści Marii Dąbrowskiej z rewelacyjnymi głównymi rolami Jadwigi Barańskiej i Jerzego Bińczyckiego oraz niezapomnianą muzyką Waldemara Kazaneckiego.

Obraz otrzymał nominację do Oscara i Grand Prix na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdańsku (od 1987 r. festiwal ten odbywa się w Gdyni). Barańską za rolę Barbary Niechcic uhonorowano Srebrnym Niedźwiedziem dla najlepszej aktorki na festiwalu w Berlinie. Bińczyckiemu przyznano z kolei nagrodę za najlepszą pierwszoplanową rolę męską na festiwalu w Gdańsku.

Reżyser "Nocy i dni" opowiada w książce wiele ciekawych historii związanych z kilkuletnią pracą nad tym filmem i z przygotowaniami do jego realizacji. Gdy rozpoczął kompletowanie obsady, do roli Bogumiła wybrał aktora krakowskiego Starego Teatru Jerzego Bińczyckiego. "Zachwycił mnie. Nie tylko talentem aktorskim, ale również warunkami zewnętrznymi" - napisał w książce reżyser.

Bińczycki do jego propozycji podszedł jednak z dużą rezerwą. "Panie reżyserze, ja się do filmu nie nadaję. Wszystkie próbne zdjęcia spaliłem. Uchwalono, że jestem niefilmowy" - cytuje aktora Antczak.

Aktor, zwany przez przyjaciół Biniem, ostatecznie zgodził się przyjąć rolę. "Z doklejoną brodą, która wydłużyła mu twarz, prezentował się wspaniale. Kiedy postawiłem Jadzię i Binia blisko siebie, nie miałem wątpliwości. On - wielki, rosły. Ona - drobna, kobieca. Mam Bogumiła i Barbarę" - wspomina reżyser "Nocy i dni".

Od 1956 roku jest mężem aktorki Jadwigi Barańskiej. "Nie mógłbym być z kobietą, z którą nie można porozmawiać. Z Barańską można o wszystkim. Od Spinozy do prehistorii człowieka" - twierdzi reżyser. I dodaje, że to ona nie pozwoliła, by sodówka uderzyła mu do głowy. "Jak każdy mężczyzna, jestem próżny. Życie moje tak się ułożyło, że miałem kierownicze stanowiska. 'Panie Jerzy, jakie to jest wspaniałe' - słuchałem. I człowiek głupi to kupował. A Barańskiej się nie weźmie na plewy".

Mimo że Antczak zdecydował się osiąść w Stanach Zjednoczonych - gdzie jest cenionym wykładowcą reżyserii, profesorem na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles (UCLA) - co jakiś czas przyjeżdża do Polski. Owocem tych wizyt stały się filmy "Dama Kameliowa" z 1994 r. i "Chopin. Pragnienie miłości" z 2002 r. "Szczerze - to ja z Polski nie wyjechałem. Mnie jest potrzebny aromat nierównych chodników..." - mówi Antczak.

"Chopin. Pragnienie miłości" był kinowym debiutem Piotra Adamczyka. Antczak twierdził, że niebagatelną rolę w wyborze aktora odegrała jego żona (która była również współautorką scenariusza).

"Moje uczucia, ściślej uczucia Jadwigi Barańskiej, podpowiedziały, że idealnym Chopinem dla naszego filmu będzie Piotr Adamczyk. Oczywiście nie nam wydawać ostateczny werdykt co do jakości tego, co zrobił Piotruś, niemniej wydaje się nam, że przekazał on wszystkie zamierzenia scenariusza. I wreszcie rzecz najważniejsza. Mimo że nie grał na fortepianie przed rolą, dzięki wielkiej pracy doszedł do takiej perfekcji, że był w stanie samodzielnie wykonać 'Preludium Des-Dur Op. 28'" - mówił reżyser.

W 2015 roku, podczas jubileuszowego, 40. Festiwalu Filmowego w Gdyni, "Noce i dnie" Jerzego Antczaka otrzymały Diamentowe Lwy. Jako najlepszy polski film 40-lecia w pokonanym polu zostawiły inne polskie produkcje walczące o Oscara za film nieanglojęzyczny: "Potop" Jerzego Hoffmana i "Ziemię obiecaną" Andrzeja Wajdy.


INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Jerzy Antczak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy