Reklama

Janusz Gajos: Gra o najwyższe stawki

We wtorek, 10 listopada, mija 55 lat od debiutu scenicznego Janusz Gajosa, jednego z najwybitniejszych polskich aktorów w historii. W trakcie wieloletniej kariery wcielał się w postaci, które silnie zapadły w pamięć polskiej publiczności.

We wtorek, 10 listopada, mija 55 lat od debiutu scenicznego Janusz Gajosa, jednego z najwybitniejszych polskich aktorów w historii. W trakcie wieloletniej kariery wcielał się w postaci, które silnie zapadły w pamięć polskiej publiczności.
Niewiele osób wie, że Janusz Gajos ma już 81 lat /Bartosz Krupa /East News

"Od złotowłosego chłopca zakochanego w radzieckiej wyzwolicielce (...) przez upadłych alkoholików, sadystycznych ubeków, groteskowych woźnych, buraczanych prezesików, do obłąkanych królów w największych dziełach dramaturgicznych tego świata" - mówił o Gajosie w 2016 roku rektor Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera prof. Mariusz Grzegorzek

"Dzięki Gajosowi raz za razem stajemy się świadkami olśniewającego, alchemicznego procesu, w którym ten niewysoki, niepozorny mężczyzna, skromna, może nawet trochę wycofana istota ludzka, potrafi dzięki sile swojego talentu i emocjonalnej wyobraźni stawać się, kim tylko zechce" - tak Grzegorzek opisywał jego aktorski warsztat.

Reklama

Janusz Gajos zadebiutował rolą Pietrka w filmie "Panienka z okienka" Marii Kaniewskiej (1964), gdzie po raz pierwszy spotkał się na ekranie z Polą Raksą, swoją późniejszą narzeczoną w serialu "Czterej pancerni i pies". Kreacja Janka Kosa w tym ostatnim serialu okazała się wielkim sukcesem aktora, lecz jednocześnie zaszufladkowała go i sprawiła, że nie mógł znaleźć dla siebie miejsca w filmach. W 2016 roku aktor ujawnił, że tylko raz w karierze wziął udział w castingu. "To było wtedy, gdy zdobyłem rolę blond bohatera" - żartował.

W 1977 roku wystąpił w filmie Sylwestra Szyszki "Milioner", za rolę otrzymał nagrodę na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdańsku. "Obserwowałem tego aktora od dawna" - powiedział przy tej okazji reżyser. - "Rok wcześniej zagrał w moim filmie 'Mgła' epizod - pracownika bezpieki. I zobaczyłem, że to już inny człowiek. Wiedziałem, że w środku drzemie w nim wielki aktor, że można przełamać ramy, w które wepchnęło go życie".

Zamiast przełomu w karierze nastąpiła jednak kolejna "katastrofa". Aktor zaczął wówczas występować w Kabarecie Olgi Lipińskiej jako woźny. Rola, jakkolwiek podziwiana przez krytyków i uwielbiana przez widownię, stała się jego kolejną etykietką.

Przełomową rolę bezwzględnego majora bezpieki zagrał w 1982 roku w filmie Ryszarda Bugajskiego "Przesłuchanie". Określony przez władze jako "najbardziej antykomunistyczny film w historii PRL", szybko powędrował na półkę a jego premiera miała miejsce dopiero w 1989 roku na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, gdzie Gajos został laureatem aktorskich Złotych Lwów.

Niezapomnianą kreację skorumpowanego sędziego piłkarskiego Laguny stworzył Gajos w filmie Janusza Zaorskiego "Piłkarski poker". Jedną z najbardziej pamiętnych scen filmu jest moment, gdy sędzia Laguna tłumaczy koledze po fachu: "Ja jestem uczciwy - zapłacili za 3:0, to będzie 3:0". 

"Chciałem pokazać świat, który pędzi i który de facto zwariował, a on jest aktorem, który umie grać wolno w taki sposób, żeby to było interesujące. Świetnie potrafi oddać spokój i zracjonalizowanie" - tłumaczył reżyser Janusz Zaorski.  Zaznaczył, że "jest to wybitny aktor i znakomicie zbudował swoją rolę, zagrał sędziego w sposób tak wiarygodny, że wszyscy w sali kinowej przekonani są, iż piłkarskie przepisy ma w małym palcu".

W 1990 roku Gajos wcielił się w postać cenzora w głośnym filmie Wojciecha Marczewskiego "Ucieczka z kina 'Wolność'". Jego bohater - okręgowy cenzor, symbol aparatu represji - jest postacią niejednoznaczną. I tragiczną: niegdyś poeta, ceniony krytyk teatralny, teraz cenzurujący cudzą twórczość i świadomy swojej roli w fałszowaniu rzeczywistości.

Najlepszą telewizyjną kreację w karierze stworzył Gajos w filmie Janusza Morgensterna "Żółty szalik" na podstawie scenariusza Jerzego Pilcha. Aktor wcielił się w mężczyznę zmagającego się z alkoholowym nałogiem.

"Możemy mówić tutaj o najwyższych rejonach sztuki aktorskiej. Najgłośniejszym ostatnio filmem o alkoholiku było 'Zostawić Las Vegas' Mike'a Figgisa. Odtwórca głównej roli w tym filmie, Nicolas Cage, otrzymał Oscara, a przecież w porównaniu z Gajosem to jakiś pikuś. Janusz Gajos w tym małym filmie jest znacznie prawdziwszy, dramatyczny. Gajos pochodzi niestety z małej kinematografii, z egzotycznego dla wielu języka polskiego, a jest aktorem, który powinien grać o najwyższe stawki kinematografii światowej" -  chwalił Gajosa Jerzy Pilch.

Wyrazistą kreację Cześnika Raptusiewicza stworzył Gajos w "Zemście" Andrzeja Wajdy. "Cała nasza praca polegała na połączeniu dwóch rodzajów świadomości: że jest to tekst Fredry i że gramy w filmie. Musieliśmy wybrać coś pomiędzy teatrem a filmem. By wiersz brzmiał jak proza" - tak Gajos opisał największe aktorskie wyzwanie filmu.

Zapytany, czy podczas pracy nad filmem łatwo było mu powstrzymać śmiech, odparł: "Gdybym się śmiał z tego, co robię, to nic by z tego nie wyszło. Komedia komedią, Fredro Fredrą, ale ja jestem zawodowym aktorem".

Za rolę cynicznego prokuratora, który dostaje szansę skomunikowania się z duchem zmarłej żony w filmie Małgorzaty Szumowskiej "Body/Ciało" Gajos otrzymał nagrodę dla najlepszego aktora na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

Dlaczego Janusz Gajos? Bo uważam, że jest to aktor w polskim kinie niewykorzystany. Od wielu lat nie zagrał roli dramatycznej, która pokazywałaby jak dobrym jest aktorem kinowym - tłumaczyła reżyserka. - Pisząc scenariusz, musieliśmy wierzyć, że nam nie odmówi, bo nie znajdowaliśmy żadnego godnego zastępcy. Samotny ojciec, nieradzący sobie z nastoletnią córką i alkoholem - Janusz Gajos idealnie pasował nam do tego opisu, ponieważ nosi w sobie pewien smutek - wyjaśniła Szumowska.

Ostatnią wybitną rolą Gajosa była kreacja arcybiskupa w filmie Wojtka Smarzowskiego "Kler".  W tym filmie - mogę z całą odpowiedzialność powiedzieć - nie ma nic takiego, co mogłoby obrazić ludzi głęboko wierzących, ale myślących jednocześnie - mówił przed premierą Gajos. - Ta opowieść Wojtka da nam dużo do myślenia (...) Uważam, że bardzo poważnie podszedł do tego problemu, opowiadając o ludziach - zaznaczył aktor.

Janusz Gajos twierdzi, że to, jakim jest aktorem, zawdzięcza w dużej mierze Gustawowi Holoubkowi, który w czasie pracy nad rolą zwrócił mu uwagę, że gra "za bardzo".

"Uważam to za jedną z najwspanialszych uwag, jakie można zrobić aktorowi w każdym wieku. Staramy się, a jednak wypełnieni jesteśmy jakimś procentem próżności i ten 'diabeł' nas czasem kieruje na złe drogi" - wyjaśnił Gajos.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Janusz Gajos
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy