Reklama

Jan Englert: Romans ze studentką?

Późno dojrzał do świadomego ojcostwa. Może dlatego dla córki stracił głowę?

Trudno w to uwierzyć, ale w maju skończy 70 lat. Jan Englert jest jednym z tych szczęśliwców, których nie ima się czas. W jego przypadku cudownym eliksirem młodości jest miłość. I udane życie rodzinne. - Mam małe dziecko, które mnie potrzebuje - mówi aktor.

Helenka Englert (12 l.) rzeczywiście zawładnęła sercem tatusia. Aktor pragnie jak najdłużej o nią dbać i chce wprowadzać ją w dorosłe życie. Marzy, by w przyszłości pojawić się z kwiatami po jej maturze, a później po obronie pracy magisterskiej.

Reklama

Gdy przyszła na świat, pan Jan był już cenionym aktorem i rektorem warszawskiej Akademii Teatralnej. Ale córeczka od dnia narodzin stała się jego oczkiem w głowie. - W naszej rodzinie to ja jestem domowym "gestapo", a mąż ją rozpieszcza. Helenka dosłownie wchodzi mu na głowę - zdradza żona aktora, Beata Ścibakówna (44 l.).

Nie wróżono im małżeńskiego szczęścia. Nie tylko dlatego, że aktor jest od drugiej żony starszy o 25 lat. Gdy się poznali on był rektorem i wykładowcą Akademii Teatralnej, ona - jego studentką. Wiedzieli, że w środowisku aktorskim wywołają wielki skandal obyczajowy. Dlatego swoją miłość długo ukrywali przed światem.

"Nigdy nie przyszło mi do głowy, że mógłbym nawiązać romans ze studentką" - przyznał po latach pan Jan w jednym z wywiadów. Ale ich miłość okazała się silniejsza.

Rozwiódł się więc z aktorką Barbarą Sołtysik i zamieszkał z nową partnerką w ciasnej, 25-metrowej kawalerce. - Albo ona go rzuci, albo on znajdzie młodszą i ładniejszą - złośliwie komentowali wtedy koledzy za kulisami teatru. Ale on wiedział swoje...

Dziś nikt już nie ma wątpliwości, że jego drugie małżeństwo to związek bardzo udany. Pan Jan szczerze przyznaje, że dopiero w późnym wieku dojrzał do tego, by być oddanym mężem i ojcem. Mówi, że to rodzaj przeznaczenia - w jego rodzinie wszyscy mężczyźni osiągają dojrzałość emocjonalną w późnym wieku. Dlatego nie ma się co dziwić, że i on dopiero przed 50-ką docenił spokojne życie przy boku ukochanej kobiety.

- W młodości nie byłem wzorem ojca i męża. Czasu nie da się cofnąć... - wyznaje szczerze.

Lata mijają, a oni nadal tworzą szczęśliwą rodzinę. Aktor cieszy się, że po kilkunastu latach małżeństwa wciąż potrafią z żoną spacerować trzymając się za rękę, wypoczywać we dwójkę i czuć się ze sobą dobrze. Takiej miłości szukał całe życie.

Z poprzedniego związku ma trójkę dzieci: Tomasza (42 l.) i bliźniaczki: Katarzynę i Małgorzatę (39 l.). Żadne z nich nie poszło w jego ślady. Tomasz zagrał wprawdzie w filmie "Wielka wsypa", ale jego kariera zawodowa rozwinęła się zgodnie z ukończonym kierunkiem studiów (Wydział Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego).

Córki też wybrały własną drogę - jedna skończyła iberystykę, druga psychologię i socjologię. Okazuje się, że najwięcej artystycznych ciągot wykazuje najmłodsza pociecha pana Jana.

- Helenka gra na pianinie, śpiewa i uwielbia tańczyć, sama zdecydowała się na balet. Chyba nie uchronię jej przed zawodem związanym ze sztuką - mówi pan Jan dziennikarzom. Ale... wcale go to nie martwi.

Jego marzenia? Nie marzy. Wyznacza sobie cele i konsekwentnie je realizuje. Jak ten, żeby Teatr Narodowy, którego jest dyrektorem, pozostał jedną z najlepszych scen w kraju. Tak naprawdę jedyną prośbą, jaką mógłby mieć do losu, jest to żeby w jego życiu nic się nie zmieniło.

NK

Interesują Cię plotki z życia gwiazd? Kliknij, a dowiesz się o nich wszystkiego!

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: Jan Englert
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy