Reklama

Jakub Gierszał przez dwa miesiące kręcił film na Kubie

Kariera Jakuba Gierszała toczy się dwutorowo. Gra zarówno w polskich, jak i zagranicznych filmach. Aktor zdradził PAP Life, że tuż przed wybuchem pandemii przez dwa miesiące pracował na Kubie, gdzie grał główną rolę w niemieckiej produkcji "Hello my friend".

Kariera Jakuba Gierszała toczy się dwutorowo. Gra zarówno w polskich, jak i zagranicznych filmach. Aktor zdradził PAP Life, że tuż przed wybuchem pandemii przez dwa miesiące pracował na Kubie, gdzie grał główną rolę w niemieckiej produkcji "Hello my friend".
Jakub Gierszał gra zarówno w polskich, jak i zagranicznych filmach /AKPA

Polski aktor pierwsze tygodnie 2020 roku spędził na Kubie. Miał szczęście, że wrócił do Polski na początku marca, tuż przed wybuchem pandemii koronawirusa. Na największej z Wysp Karaibskich przebywał, pracując przy filmie niemieckiej reżyserki Betinny Blumner "Hello my friend", dramacie obyczajowym z elementem przygodowym.

"Jest to historia o studentach kończących naukę. Jeden z nich postanawia wyjechać na Kubę, by napisać tam swoją pracę magisterską. Urywa się z nim kontakt. Jego ojciec prosi jego przyjaciela o to, żeby odnalazł go na Kubie" - Jakub Gierszał w rozmowie z PAP Life streszcza fabułę swojego nowego filmu.

Reklama

"Dużo kręciliśmy telefonem komórkowym. Mówiliśmy do telefonów na zasadzie prowadzenia dzienników wideo. Szukaliśmy nowej formy opowiadania w kinie. Oprócz tego na planie była normalna kamera" - aktor zdradza ciekawostkę.

Gierszał zauważa, że o ile bohaterzy filmu są mocno osadzeni w świecie wirtualnym, o tyle Kubańczycy dopiero oswajają się z Internetem.

"Internet został oficjalnie wprowadzony na wyspie jakieś dwa, trzy lata temu, tak by każdy mógł z niego korzystać. Internet jest na kartki, na godziny. Jest bardzo drogi. Kubańczyków stać ledwie na to, by wymieniać wiadomości na Whatsappie i może raz na dwa dni wejść na Instagrama, jak tłumaczył mi pewien Kubańczyk" - mówi Gierszał.

Aktor był na Kubie, gdy panowała tam sucha i upalna pogoda. "Kiedy siedziałem o 7 rano na plaży i słońce wschodziło, a my przygotowywaliśmy się do zdjęć, to patrzyłem się na Morze Karaibskie i myślałem sobie, do jak niesamowitego miejsca trafiłem, wykonując zawód aktora" - wspomina młoda gwiazda kina.

Ale praca w tak egzotycznej lokalizacji ma też swoje minusy... "Czasami było tak, że nie było paliwa na wyspie i trzeba było całą ekipą rano jechać na plan. Przez to wszyscy cały dzień musieli siedzieć na planie - nawet gdy ktoś miał tylko jedną scenę do zagrania. Trzeba było jednak oszczędzać paliwo, żeby wystarczyło go na zdjęcia" - opowiada Gierszał.

Film "Hello my friend" jest obecnie na etapie postprodukcji. Prawdopodobnie wejdzie do kin na początku 2021 roku.

Ostatni film z udziałem Gierszała - "Giraffe", nakręcony przez Dunkę Annę Sofie Hartmann, miał światową premierę w sierpniu. Ta opowieść dzieje się w Danii. Gierszał wciela się młodego Polaka, Lucka, który zatrudniony jest przy budowie tunelu łączącego Danię i Niemcy. Zakochuje się on w starszej kobiecie.

Jeśli chodzi o karierę międzynarodową, Gierszał najbardziej udziela się w produkcjach niemieckich. Pomaga mu fakt, że w dzieciństwie przez kilka lat mieszkał w Hamburgu.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Jakub Gierszał
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy