Reklama

Jack Nicholson ofiarą piratów

Komedia romantyczna "Lepiej późno niż później", w której główne role zagrali Jack Nicholson i Diane Keaton, została nielegalnie upowszechniona w Internecie z winy któregoś z członków Amerykańskiej Akademii Filmowej (Academy of Motion Picture Arts and Sciences - AMPAS). Kopie filmu zostały rozesłane akademikom przez producentów dzieła w ramach kampanii oscarowej. AMPAS rozpoczęła już własne śledztwo, by zidentyfikować źródło "przecieku".

"Nasze śledztwo potrwa jakiś czas. Chcemy najpierw dokładnie ustalić wszystkie fakty, zanim podejmiemy konkretne działania" - zapewnił John Pavlik, rzecznik Akademii.

Podobno z osobą podejrzaną o udostępnienie filmu w Sieci kontakt telefoniczny nawiązał już dyrektor wykonawczy Akademii. Od potencjalnego winowajcy, którego tożsamość nie została ujawniona przez AMPAS, zażądano złożenia pisemnych wyjaśnień. Bez skutku.

"Bardzo rozczarował nas fakt, iż coś takiego w ogóle przyszło komuś do głowy" - dodał Pavlik.

Zdaniem gazety Los Angeles Times, osobą, do której należała skopiowana w Internecie kaseta z filmem, był Carmine Caridi, aktor charakterystyczny znany m.in. z filmów "Ojciec chrzestny - część II" i "Bugsy" oraz serialu "Nowojorscy gliniarze".

Reklama

69-letni wykonawca nie skomentował prasowych zarzutów.

Komentarza odmówiła także wytwórnia Columbia, dla której powstał film.

Rzeczniczka korporacji Sony, do której należy studio Columbia, stwierdziła jedynie, iż na konkretne wypowiedzi jest jeszcze za wcześnie. Wszelkie potencjalne kroki prawne zostaną podjęte dopiero po wyjaśnieniu sprawy.

"Lepiej późno niż później" to jeden z największych amerykańskich przebojów kasowych na przełomie roku. Wpływy kinowe z jego rozpowszechniania przekroczyły już 95 milionów dolarów.

Pod koniec 2003 roku w Hollywood rozgorzał spór na temat metod walki z filmowym piractwem.

Związek Filmowców Amerykańskich (Motion Picture Association Of America - MPAA) przeforsował wówczas zakaz wysyłania kaset video i płyt DVD z filmami ubiegającymi się o nagrody do ludzi mediów i członków Akademii. Decyzja ta wzbudziła żywiołowe protesty twórców, producentów i dystrybutorów.

W końcu cała sprawa trafiła do sądu federalnego, który zarządził zniesienie wszystkich ograniczeń w wysyłce tych materiałów, czyli tzw. screeners.

Obecny incydent niewątpliwie posłuży MPAA jako argument w przyszłej walce o ograniczanie szerokiego dostępu nieodpowiedzialnych osób do nowych filmów, które nie trafiły jeszcze do obiegu video i DVD.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: film | śledztwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy