Reklama

Jacek Chmielnik nie żyje

Aktor Jacek Chmielnik, znany z ról w filmach "Vabank" i "Kingsajz", nie żyje. Poraził go prąd w jego domu letniskowym pod Włodawą. Miał 54 lata.

Jak informuje dziennik.pl, aktor wypoczywał wraz z rodziną pod Włodawą. W środę wieczorem, 22 sierpnia, zszedł do piwnicy, stanął w kałuży rozlanej wody i wtedy poraził go prąd. Niestety, mimo reanimacji zmarł.

Zdaniem Janusza Wójtowicza, rzecznika lubelskiej policji, Jacek Chmielnik zginął prawdopodobnie śmiertelnie porażony prądem.

Jak donosi "Gazeta Wyborcza", z ustaleń śledczych wynika, że w nocy ze środy na czwartek zszedł do piwnicy włączyć oświetlenie posesji.

"Wszystko wskazuje na to, że na kontakcie, którego dotknął wystąpiło przebicie prądu. Stwierdziliśmy tam napięcie 220 V. Aktor miał pecha, gdyż do piwnicy zszedł na bosaka" - tłumaczy Wójtowicz.

Reklama

Zwłoki aktora odnalazła jego córka. Wezwała pogotowie, ale na ratunek było już za późno. Okoliczności tragedii wyjaśnia policja. Przybyły na miejsce wypadku prokurator zarządził sekcję zwłok. Jej wyniki będą znane wkrótce.

Jacek Chmielnik zasłynął rolami w dwóch częściach komedii "Vabank" oraz "Kingsajzie" Juliusza Machulskiego. Zagrał w wielu filmach i serialach, m.in. "Polskich drogach", "Nad Niemnem", "Świecie według Kiepskich", "Na dobre i na złe". Ostatnio prowadził teleturniej "Kochamy polskie seriale" w TVP.

Przez całe życie związany był z teatrem. Ukończył wydział aktorski w Łodzi, na scenie debiutował w warszawskim Teatrze Ateneum. Grywał także w teatrach w Kaliszu, Łodzi, Poznaniu i Krakowie. Zajmował się również reżyserowaniem spektakli teatralnych. Od dziesięciu lat pracował jako reżyser w łódzkim Teatrze Powszechnym.

W 2003 roku podczas czata, który odbył się w poznańskiej redakcji Naszego Miasta, aktor pytany czy zrobił wszystko, by swój talent wykorzystać, odpowiedział: "Pewnie nie, ale piszę własne sztuki, reżyseruję, prowadzę knajpę pod Krakowem (wpadnij kiedyś do Grubych Ryb), coś próbuję robić. A w ogóle to bez przesady z tym aktorstwem. Jakieś młode dziewczyny czasem rozpoznają mnie na ulicy, czasem proszą o autograf, to mile łaskocze moją próżność i w zasadzie wystarczy. Nie jestem urodzonym aktorem. Jestem facetem".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: prąd | życia | aktor | nie żyje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy