Reklama

Jacek Borcuch: "Natknęli się na idealistę"

Reżyser Jacek Borcuch ma na swoim koncie dwa filmy. W 1999 roku zrealizował "Kallafiorra", reklamowanego jako "pierwszy polski film niezależny" . W 2004 roku na ekrany wszedł jego drugi obraz, "Tulipany", który właśnie ukazał się w wersji płytowej. W 2005 roku Borcuch otrzymał propozycję reżyserii serialu "Magda M.". O doświadczeniu nabytym podczas pracy w telewizji i rozczarowaniach z tym związanych, twórca "Tulipanów" opowiedział portalowi INTERIA.PL.

- Realizacja serialu to rodzaj kompromisu. To była trudna decyzja, ale przeważyły dwa ważne argumenty - Borcuch uzasadniał zaangażowanie się w projekt serialu telewizyjnego.

- Nigdy dotąd - biorąc pod uwagę, że nie jestem zawodowym reżyserem - nie pracowałem w komfortowych warunkach i nie miałem do dyspozycji wszystkiego, co jest potrzebne i wszystkiego, na co miałem ochotę. Dla kogoś, kto kocha kino i ma do dyspozycji dwie dobre kamery, wymarzone światło, wszystkie urządzenia, wózki, steadycamy - to jest bardzo podniecające... - powiedział Borcuch.

Reklama

- Druga rzecz - realizacja serialu jest bardzo atrakcyjna finansowo. Nigdy w życiu nie zarobiłem tylu pieniędzy, co na tym projekcie. Jeszcze dorzuciłbym trzeci aspekt - warsztatowy. Jest to niewątpliwie okazja, żeby się sporo nauczyć - reżyser "Tulipanów" przedstawił wszystkie "za".

Współpraca z producentem nie trwała jednak zbyt długo.

- To wszystko przerosło moje wyobrażenia. Presja producentów była tak wielka, że musiałem zrezygnować - Borcuch nie krył rozczarowania efektem współpracy.

- W trakcie, gdy robiłem "Magdę M" zrobili jakieś sondaże dotyczące "Oficera", z których wynikało, że oglądalność spada, że ludzie przełączają się na inny serial. I powiedzieli mi wtedy: "Co z tego, że ty nam zrobisz dobry serial, kiedy nikt tego nie będzie oglądał?" Ja wtedy: "To mam zrobić zły serial?" A oni: "Nie, masz zrobić serial, który ludzie będą oglądali" - Borcuch zdradził kulisy realizacyjne.

- Podejrzewam, że zatrudnili mnie dlatego, że spodobały się "Tulipany". Pisano, że młody, że umie się komunikować, że sprawne kino. Myśleli, że zrobię wszystko, co będą chcieli. Problem w tym, że natknęli się na idealistę, który miał swoje marzenia. Koniec, kropka - zamknięta historia - powiedział Borcuch.

Następcą Borcucha przy realizacji serialu "Magda M" został Maciej Dejczer ("Bandyta")

Sam Borcuch jest obecnie w trakcie pracy nad dwoma nowymi projektami.

- W tej chwili przygotowuję dwa filmy jednocześnie. Pierwszy projekt to będzie skromny film o roboczym tytule "Melancholia". Mam nadzieję zrealizować go w maju 2006 roku. To będzie jeszcze mocniejsza niż w przypadku "Tulipanów" penetracja ludzkiej egzystencji - powiedział reżyser.

- A drugi projekt to będzie bardzo duży film wojenny, oparty na prawdziwych wydarzeniach. Piękna epicka historia polskiego oficera, o której nie mogę na razie za dużo powiedzieć - zakończył Borcuch.

Reżyser został ostatnio, wraz z siedmioma innym twórcami, zaproszony do konkursu Nokia Mobile Phone Competition. Konkurs, towarzyszący Warszawskiemu Festiwalowi Filmowemu, polegał na zrealizowaniu minutowego filmu przy użyciu telefonu komórkowego. Borcuch zrealizował film "Do ziemi" z Zygmuntem Malanowiczem w roli głównej.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jacek Borcuch | Magda M | filmy | serial | film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama