Reklama

"Ida": Pięć lat od premiery

W czwartek, 25 października, mija pięć lat od premiery "Idy" Pawła Pawlikowskiego, pierwszej - i jak dotąd jedynej - polskiej produkcji wyróżnionej Oscarem w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny.

W czwartek, 25 października, mija pięć lat od premiery "Idy" Pawła Pawlikowskiego, pierwszej - i jak dotąd jedynej - polskiej produkcji wyróżnionej Oscarem w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny.
Agata Trzebuchowska w scenie z "Idy" /materiały prasowe

Polska produkcja pokonała w rywalizacji o Oscara cztery filmy: rosyjski "Lewiatan", argentyńskie "Dzikie historie", estońskie "Mandarynki" oraz "Timbuktu" autorstwa Abderrahmane Sissako z Mauretanii.

- Nakręciłem film o potrzebie ciszy, wycofania się ze świata i kontemplacji, a teraz jestem w epicentrum hałasu i uwagi świata. Życie jest pełne niespodzianek - powiedział po odebraniu statuetki Paweł Pawlikowski, dziękując producentowi filmu Piotrowi Dzięciołowi i Agnieszce Odorowicz, ówczesnej szefowej PISF.

- To największy sukces polskiego kina i potwierdzenie naszego głębokiego przekonania, że "Ida" zasługuje na wszystkie możliwe nagrody świata - oceniła ówczesna minister kultury Małgorzata Omilanowska. - Wszyscy szalejmy z radości. To naprawdę największy sukces polskiego kina, jaki mogliśmy sobie wyobrazić. Potwierdzenie naszego głębokiego przekonania, że "Ida" zasługuje na wszystkie możliwe nagrody świata. Zebrała ich już kilkadziesiąt na wielu festiwalach, a Oscar jest absolutnym zwieńczeniem tego wielkiego sukcesu.

Reklama

Szanse na statuetkę mieli również autorzy zdjęć do "Idy" - Ryszard Lenczewski i Łukasz Żal. Musieli jednak uznać wyższość Emmanuela Lubezkiego - operatora filmu "Birdman".

"Ida" jest wspólną produkcją Polski i Danii, zrealizowaną przez studia Opus Film oraz Phoenix Film we współpracy z Portobello Pictures, Phoenix Film Polska i Canal+ Polska. Produkcję dofinansowały m.in. Polski Instytut Sztuki Filmowej i Duński Instytut Filmowy.

Poza Oscarem lista nagród, którymi film uhonorowano, jest bardzo długa. Są na niej m.in.: dwie nagrody Stowarzyszenia Krytyków Filmowych w Los Angeles - w kategoriach najlepszy film zagraniczny i aktorka drugoplanowa (nagroda dla Agaty Kuleszy), nagroda Nowojorskiego Koła Krytyków Filmowych w kategorii film nieanglojęzyczny, Europejskie Nagrody Filmowe w kategoriach najlepszy film europejski, reżyseria, scenariusz i zdjęcia, Nagroda Parlamentu Europejskiego LUX Prize, hiszpańska nagroda Goya dla najlepszego filmu europejskiego oraz brytyjska Nagroda BAFTA w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny.

Akcja "Idy" toczy się na początku lat 60. XX wieku. Anna, sierota wychowana w zakonie (w tej roli debiutująca Agata Trzebuchowska) przed złożeniem ślubów poznaje Wandę Gruz (Agata Kulesza), swoją jedyną krewną. Od Wandy, która jest jej ciotką, dziewczyna dowiaduje się, że jest Żydówką i że naprawdę nie nazywa się Anna, lecz Ida Lebenstein. Poznaje następnie tragiczną historię swoich rodziców, zamordowanych podczas wojny.

Podczas realizacji filmu twórcy napotkali na wiele przeszkód. Jedną z największych było odnalezienie odtwórczyni roli tytułowej. "Casting do tego filmu trwał bardzo długo. Postać Idy była dla reżysera kluczowa. Zakres poszukiwań był ograniczony. Skupialiśmy się na szkołach teatralnych - studentkach i aktorkach, które skończyły szkoły dwa, trzy lata wcześniej. Niestety, mimo że trwało to chyba pół roku, nie mogliśmy takiej dziewczyny znaleźć" - wspominał w rozmowie z PAP producent "Idy" Piotr Dzięcioł.

"Paweł miał wyobrażenie postaci Idy. Kluczowa, ważniejsza nawet od superzdolności aktorskich, była dla niego relacja między nim samym a aktorką, która ma zagrać tę postać; to, na ile on jako reżyser byłby w stanie uwierzyć jej jako Idzie. Paweł rozmawiał z wieloma kandydatkami, próbował i - dochodził do wniosku, że to jednak wciąż nie ta postać. Zaczęliśmy szukać także wśród zdolnych amatorek" - opowiadał producent.

Przełom nastąpił dzięki pomocy ze strony zaprzyjaźnionej z Pawlikowskim Małgorzaty Szumowskiej, która znała scenariusz "Idy". Szumowska zauważyła Agatę Trzebuchowską w jednej z warszawskich kawiarni, a następnie skontaktowała się z twórcami filmu. "Może chodziło o wygląd Agaty, może o jej zachowanie... Małgosia Szumowska zadzwoniła z kawiarni i powiedziała: 'Mam dziewczynę, która jest Idą. Widzę tę postać'. Skontaktowała nas z Agatą, zaprosiliśmy Agatę na wstępne rozmowy, później na casting" - opowiadał Dzięcioł.

"Ida" była jedyną w karierze rolą Agaty Trzebuchowskiej. "Cieszę się z takiego epizodu aktorskiego. (...) To była wspaniała przygoda, fantastycznie zakończona. Natomiast rzeczywiście nie planuję kariery aktorskiej" - tłumaczyła po powrocie z oscarowej gali. - "Po prostu aktorstwo to nie jest coś, co mnie interesuje. Nie czuję, że to jest ścieżka dla mnie. Mam inne zainteresowania, które zamierzam realizować. Na przykład reżyseria, o której myślę - bardzo wstępnie i nie planuję dalszych kroków na razie na tym etapie. Chcę poczekać. Zobaczyć właściwie, czego chcę". W 2016 roku Trzebuchowska wspólnie z Mateuszem Pacewiczem napisała scenariusz i wyreżyserowała krótkometrażowy film "Skwar". Produkcja reprezentowała naszą kinematografię na prestiżowym amerykańskim festiwalu Sundance w 2017 roku.

O dziesięć lat starszy jest Łukasz Żal, który za zdjęcia do "Idy" otrzymał, wspólnie z Ryszardem Lenczewskim, nominację do Oscara. Za prace zdjęciowe na planie "Idy" początkowo odpowiadał Lenczewski (ur. 1948), doświadczony, bardzo ceniony operator, który z Pawlikowskim współpracował wcześniej przy filmach "Lato miłości" i "Kobieta z Piątej Dzielnicy".

Żal był u Lenczewskiego szwenkierem, czyli operatorem kamery. "W pewnym momencie Ryszard Lenczewski ze względów zdrowotnych nie mógł kontynuować pracy. Zachorował" - opowiadał PAP Piotr Dzięcioł. W efekcie po dziewiątym dniu zdjęciowym - łącznie dni zdjęciowych na planie "Idy" było ok. 40 - prace Lenczewskiego kontynuować musiał ktoś inny.

"Zastanawialiśmy się, kto ma go zastąpić" - wspominał Dzięcioł. Zadecydowali o tym ostatecznie Paweł Pawlikowski i producentka Ewa Puszczyńska. "Została podjęta decyzja, że damy szansę Łukaszowi. Tym bardziej, że Paweł z Łukaszem jako operatorem kamery miał od początku bardzo dobry kontakt" - opowiadał Dzięcioł. Zdjęcia do "Idy" są wynikiem wspólnych pomysłów reżysera i operatora - zaznaczył producent. Ostateczną decyzję zawsze podejmował reżyser, ale "Łukasz zawsze miał bardzo dużo propozycji" - mówił Dzięcioł.

"Ida" nie uniknęła również problemów innego typu. Fundacja Reduta Dobrego Imienia - Polska Liga przeciw Zniesławieniom, napisała do Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej petycję ws. filmu. Według jej autorów, w czołówce "Idy" powinno się znaleźć sześć komunikatów, które wyklarowałyby kontekst historyczny. Chodzi m.in. o to, że w latach 1939-45 Niemcy okupowali Polskę i przeprowadzili eksterminację Żydów, a tysiące Polaków zginęło za pomoc Żydom. Pawlikowski zaprzeczył rzekomym historycznym nieścisłościom w swoim obrazie i stwierdził, że oskarżenia są "absurdalne" i "zbyt śmieszne, by je komentować". Sporo kontrowersji wzbudził również sposób prezentacji filmu w TVP.

Początkowo film nie cieszył się też zbyt dużą popularnością w kinach. Na ekrany wszedł w październiku 2013 r. Według podsumowań, które miały miejsce rok później, jesienią 2014 r., przed ekranami w Polsce "Ida" zgromadziła 111 tys. widzów. Dużą "drugą falę" widzów w kinach na seansach "Idy" odnotowano po sukcesie z grudnia 2014 r., gdy podczas 27. gali Europejskich Nagród Filmowych w Rydze obraz Pawlikowskiego nagrodzono w kategoriach: najlepszy film europejski, najlepsza reżyseria oraz najlepszy scenariusz i zdjęcia. - "Druga fala" po nagrodach EFA, przekształciła się - jak wspominał Jacek Szumlas, szef firmy Solopan, zajmującej się dystrybucją "Idy" - w tsunami zaraz po ogłoszeniu ostatecznych nominacji do Oscarów.

Wtedy "Ida" zaczęła pojawiać się "nawet w multipleksach, które pierwotnie nie chciały jej grać" - opowiadał dystrybutor. - Nota bene 85 proc. frekwencji "Idy" to nie multipleksy - zaznaczył. - Dopiero po Oscarach wiele multipleksów wreszcie "dopuściło" "Idę" do swoich ekranów. Trochę jakby siłą rzeczy, bo nie wypadało im nie grać tego oscarowego filmu - podsumował Szumlas. Jak poinformował dystrybutor, do 1 marca 2015 r. "Ida" zgromadziła w polskich kinach 215 tys. 186 widzów. - A więc ewidentnie długo trwało, zanim ludzie się "obudzili" (...). Ogromny sukces zagraniczny - 68 nagród na całym świecie - na pewno dał im do myślenia - zauważył Szumlas.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: "Ida"
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy