Reklama

Hollywoodzkie gwiazdy są milsze niż polskie

Anna Wendzikowska niedawno dołączyła do obsady serialu "M jak miłość". W najbliższych dniach będzie ją można zobaczyć także w relacjach z festiwalu w Cannes, gdzie przeprowadzi wywiady z gwiazdami kina.

PAP Life: - Jaką postać gra pani w "M jak miłość"?

Anna Wendzikowska: - Moja bohaterka ma na imię Monika. Jest koleżanką z pracy Andrzeja Budzyńskiego. Jeszcze nie wiem, czy będzie to postać pozytywna, czy negatywna, ale na pewno wniesie dużo zamieszania. Wprowadzi niepokój do związku Piotrka i Kingi. Monika zacznie pojawiać się w ich domu, a Kinga będzie zazdrosna.

Ta rola to pani powrót do aktorstwa?

- Zwłaszcza w Polsce, ponieważ miałam ostatnio sporą przerwę.

To znaczy, że dziennikarstwo to tylko dodatek?

Reklama

- Aktorstwo to była moja pierwsza wielka pasja. Marzyłam o nim od wczesnego dzieciństwa. Niestety, nie dostałam się do szkoły teatralnej i poszłam na studia dziennikarskie, które stały mi się bardzo bliskie. Bardzo się cieszę, że poniekąd mam dwa zawody, dwie pasje i mogę robić różne rzeczy. Nie muszę stawiać wszystkiego na jedną kartę.

Jako dziennikarka przeprowadza pani wywiady z wielkimi gwiazdami światowego kina. Czy którąś z rozmów pamięta pani szczególnie?

- Na pewno zapadła mi w pamięć moja pierwsza rozmowa twarzą w twarz; wcześniej robiłam tylko relacje z czerwonego dywanu. To był wywiad z Kate Hudson i Matthew McConaughey. Wszystko stało się przez przypadek. Rozmowę miał przeprowadzać Andrzej Sołtysik, ale coś mu wypadło i nie mógł dojechać. Ponieważ mieszkałam wtedy w Londynie poproszono mnie, żebym go zastąpiła. Byłam przerażona! Nie wiedziałam do końca, jak to wszystko wygląda, jak sobie z tym poradzę. Potem okazało się, że adrenalina bardziej mi pomaga niż szkodzi.

Zobacz wywiad Anny Wendzikowskiej z Robertem De Niro i Bradley'em Cooperem:

Co pani czuje rozmawiając z wielkimi hollywoodzkimi gwiazdami?

- Zawsze staram się traktować je jak normalnych ludzi, którzy po prostu są aktorami, którym udało się i osiągnęli sukces. Nie przeżywam jakoś szczególnie tego, że np. rozmawiam z Leonardo DiCaprio, ale oczywiście mam szacunek do niego i jego pracy. Zależy mi po prostu na tym, żeby to był rzeczowy wywiad. Poza tym oni są bardzo mili. Mam wiele pozytywnych doświadczeń.

Nie było żadnych przykrych sytuacji związanych z jakimś niewygodnym pytaniem?

- Oni nigdy nie reagują źle na żadne pytania, nawet na te dotyczące sfery prywatnej. Po prostu umieją na nie inteligentnie odpowiadać. Generalnie starają się zrobić dobre wrażenie. Rzadko zdarzają się trudności.

Czy podczas tych rozmów nie jest pani trochę żal swoich aktorskich marzeń?

- Był taki czas, gdy o tym myślałam. Natomiast teraz już do tego nie wracam. Bardzo dobrze czuję się w miejscu, w którym jestem. Wszystko jest zgodne z planami i oczekiwaniami. Poza tym nadal mam w Londynie agentkę, zagrałam w angielskim filmie, zdarza mi się chodzić na castingi nawet do amerykańskich filmów. Lecz mam poczucie, że nie muszę tego robić, a jeżeli się trafi, to będzie mi miło i na pewno z chęcią w to wejdę.

Czym różni się polski show-biznes od show-biznesu hollywoodzkiego?

- Tam na pewno jest większa przestrzeń. Filmy z tamtego rynku są dystrybuowane na całym świecie. W Hollywood jest o co się bić i osoby, które już trafiły na szczyt, mają swoją jasno określoną pozycję. Lecz słyszę i trochę też widzę, że jednak wszystkim tam rządzą układy i znajomości. Właściwie tak jak wszędzie. To, co nas różni, to fakt, że tam wszyscy są bardzo mili i rozmowa z gwiazdą, nawet największego formatu, to jest zawsze czysta przyjemność. Tej osobie zależy tak jak mnie, żeby ten wywiad był dobry.

A w Polsce gwiazdy nie są miłe?

- Nie przeprowadzam wywiadów z polskimi gwiazdami, ale słyszę od kolegów, że niestety u nas jest dużo ciężej.

Jak reagują rozmówcy, gdy mówi pani, że jest dziennikarką z Polski?

- Reakcje są zawsze bardzo pozytywne. Niejednokrotnie spotkałam się z sytuacjami, w których gwiazdy nagle mówią mi, że mają polskie korzenie, że np. ich tata jest Polakiem. Opowiadają o pierogach lub bigosie robionym przez babcie. Dowiedziałam się, że Richie Sambora z Bon Jovi jest Polakiem, jego rodzice są z pochodzenia Polakami. Często też Polska kojarzy się zagranicznym gwiazdom z kinem, czyli z Polańskim czy Kieślowskim. To są zawsze bardzo pozytywne skojarzenia i nie spotkałam się jeszcze z sytuacją, w której musiałabym komuś tłumaczyć skąd jestem.

W środę, 11 maja, rozpoczął się festiwal w Cannes, a pani przygotuje relacje z tego wydarzenia. Z kim będzie pani rozmawiać?

- Będę rozmawiała Woodym Allenem w związku z jego nowym filmem "Midnight in Paris", zapowiem kontynuację "Shreka" - "Kot w butach". Ten film nie jest jeszcze skończony, ale w Cannes odbędzie się spotkanie, na którym porozmawiam z Antonio Banderasem i Salmą Hayek. Czeka mnie też rozmowa o filmie "Kung Fu Panda 2" i w związku z tym zrobię wywiady z Dustinem Hoffmanem i Angeliną Jolie.

Z Angeliną Jolie rozmawiała już pani przy okazji filmu "Turysta". Jak wspomina pani tę rozmowę?

- Angelina Jolie jest bardzo sympatyczna, otwarta i ciepła. Chętnie mówi o swoim życiu i sprawiła na mnie wrażenie bardzo ciepłej osoby. Choć znajomi dziennikarze, którzy rozmawiają z nią od lat, mówią, że kiedy było zamieszanie związane z nią, Bradem Pittem i Jenifer Aniston, to bardzo ciężko się z nią rozmawiało. Ale teraz już nie ma problemu, ponieważ tych niewygodnych pytań jest już coraz mniej.

Anna Wendzikowska rozmawia z Colinem Farrellem i Peterem Weirem:

Nie denerwuje się pani przed tymi rozmowami?

- Już chyba nie. Choć czasem rano zdarza mi się zastanawiać, o co zapytam, albo czy zdążę zadać wszystkie pytania. Ale nie sprawia mi to problemu.

Ma pani teraz bardzo intensywny czas. Świat show-biznesu męczy. Gdzie pani odpoczywa?

- Spędzam czas z przyjaciółmi, którzy nie pracują w show-biznesie. Bardzo lubię podróżować. Lubię wyjechać na Mazury, pływać na kajaku, jeździć na rowerze. Sezon wiosna-lato jest najprzyjemniejszy.

Pojawiła się plotka, że wystąpi pani w "Tańcu z gwiazdami". Czy to prawda?

- I niech to pozostanie plotką.

Z Anną Wędzikowską rozmawiała Dominika Gwit (PAP Life).

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama