Reklama

Historycy o "Życiu na podsłuchu"

Niemiecki dramat "Życie na podsłuchu" w reżyserii Floriana Henckela von Donnersmarcka obejrzeli w poniedziałek, 8 stycznia, w Warszawie przedstawiciele środowiska filmowego, mediów oraz historycy.

Specjalny pokaz filmu w warszawskiej Kinotece zorganizowały wspólnie Instytut Pamięci Narodowej (IPN) i dystrybutor filmu, firma Monolith Films. Wśród widzów byli m.in.: prezes IPN Janusz Kurtyka, doradca prezesa IPN dr Antoni Dudek, prezes TVP Bronisław Wildstein, były prezes TVP Jan Dworak oraz szef Krajowej Izby Producentów Audiowizualnych Maciej Strzembosz.

Film opowiada o systemie kontrolowania obywateli przez służby specjalne w NRD. "Mamy nadzieję, że okaże się wspaniałą lekcją najnowszej historii, rzucającą światło na wzbudzający tak wiele kontrowersji u nas w kraju, problem lustracji" - podkreślili organizatorzy w zaproszeniu na pokaz.

Reklama

Po projekcji wywiązała się dyskusja. Rozmawiano m.in. o głównym bohaterze, agencie służby bezpieczeństwa NRD, który dokonuje zaskakującego wyboru moralnego - za cenę własnej kariery, odstępuje od obowiązków służbowych, by ratować podsłuchiwane przez siebie wcześniej osoby. Grający agenta Ulrich Muehe zdobył za tę kreację nagrodę EFA w kategorii najlepszy europejski aktor 2006 roku. Akademia nagrodziła też scenariusz filmu, którego autorem jest reżyser dramatu, Henckel von Donnersmarck.

Według Kurtyki, "Życie na podsłuchu" wiernie odtwarza mechanizmy dyktatury komunistycznej. "Bardzo dobrze pokazuje całe instrumentarium i technikę funkcjonowania tajnych służb" - uważa prezes IPN. Kurtyka uznał jednak, że film nazbyt idealizuje postępowanie funkcjonariusza służby bezpieczeństwa.

Zdaniem Dudka, "Życie na podsłuchu" jest filmem "znakomitym, niejednoznacznym, uniwersalnym".

"To film o wielopostaciowym strachu. Niemal wszyscy bohaterowie boją się. Istotą dyktatury jest bowiem strach - przed zachwianiem kariery, zabraniem paszportu, odebraniem mnóstwa drobnych rzeczy, które składają się na życie. To także film o przełamywaniu strachu" - ocenił Dudek.

"Życie na podsłuchu" ("Das Leben der Anderen") jest niemieckim kandydatem do Oscara.

Główni bohaterowie tej historii to dramaturg Georg Dreyman i aktorka teatralna Christa-Maria Sieland, w których role wcielili się Sebastian Koch i Martina Gedeck. Akcja rozgrywa się w 1984 roku w Berlinie Wschodnim. Artyści, nakazem komunistycznych władz, mają być "inżynierami dusz w narodzie". Jeśli ktoś nie dostosowuje się do partyjnych norm, władze zastraszają go, na przykład uniemożliwiając mu dalszy rozwój kariery zawodowej.

Zakochani w sobie dramaturg i aktorka znajdują się pod ścisłą obserwacją agenta Stasi, kapitana Gerda Wieslera (Ulrich Muehe). W ich mieszkaniu założono podsłuch, a na podstawie nagrań agent Wiesler sporządza raporty.

Na ekrany polskich kin "Życie na podsłuchu" trafi 26 stycznia. To dla 33-letniego Floriana Henckela von Donnersmarcka debiut fabularny. Wcześniej reżyser realizował filmy krótkometrażowe, m.in. "Das Datum" (1998), "Dobermann" (1999) i "Der Templer" (2002).

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Życie na podsłuchu | niemiecki | życia | IPN | filmy | film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy