Reklama

Historia chłopca, który umarł... na chwilę

Proszę wyobrazić sobie szalejących z rozpaczy rodziców, których czteroletni synek zaczyna poważnie chorować. Być może umrze! Szanse na przeżycie są przecież nikłe. To jednak nic. Po operacji tenże chłopiec zadziwi ich jeszcze bardziej, opowiadając o wizycie w świecie po drugiej stronie. Czy rodzice mu uwierzą? A inni ludzie, którzy o jego podróży do nieba usłyszą?

Ewa Błaszczyk, zachęcając do lektury światowego bestselleru autorstwa Todda Burpo i Lynn Vincent, przyznała: - Świat próbuje nam wmówić, że życie kończy się wraz ze śmiercią, ja jednak wierzę głęboko, że po przekroczeniu progu śmierci istnieje inna rzeczywistość. Nowe życie, w innym wymiarze. Książka "Niebo istnieje... Naprawdę!" pozwoliła mi odkryć tę prawdę na nowo - jest głęboka, poruszająca, autentyczna i prawdziwa. Odsłania to, co niewidoczne dla oczu. Pisana momentami z dziecięcą naiwnością, ale to właśnie jest jej atut (...). Bez nadziei na niebo, czym byłoby nasze życie?

Reklama

Teraz ta niezwykła opowieść, przetłumaczona do dzisiaj na 35 języków, doczekała się ekranizacji, która dla wielu osób okazać się może fantastyczną przygodą duchową. Filmem w sam raz na Wielkanoc i... nie tylko.

Pod warunkiem jednak, że bez względu na światopogląd, porzucimy "szkiełko i oko" i otworzymy umysły na to, co reżyser Randall Wallace ma nam do zaoferowania. A jest to wizja szalenie kolorowa, wzruszająca i całkiem nieźle opowiedziana.

Zacznijmy jednak od początku. Ta historia wydarzyła się naprawdę, wiosną 2003 roku. Oto Colton (debiutujący Connor Corum) - czteroletni synek Todda Burpo (Greg Kinnear) - zaczyna nieoczekiwanie i bardzo szybko podupadać na zdrowiu.

Zazwyczaj wesoły, rezolutny chłopiec, uwielbiający zabawy w superbohaterów i do bólu szczery (wiadomo - dzieci w tym wieku nie owijają w bawełnę), trafia do szpitala z objawami ostrego zatrucia. Może to grypa żołądkowa, może wyrostek lub coś innego, dużo poważniejszego?

Gdy malec wreszcie ląduje na stole operacyjnym, jego rodzice szaleją z rozpaczy. Tata modli się w odległej od szpitalnych sal kaplicy, mama płacze zupełnie gdzie indziej...

Prawdziwy Todd, pastor w Kościele Wesleyańskim Crossroads w niewielkim Imperial (stan Nebraska), zaczął wówczas narzekać na Boga, że ten upatrzył go sobie na nowego Hioba. Mężczyzny od jakiegoś czasu nie opuszcza bowiem pech. Teraz zaś dobry Bóg pragnie odebrać mu syna!

Co ciekawe - chłopiec, będąc w stanie krytycznym, wraca do przytomności. Trudno wyobrazić sobie radość rodziców! Jeszcze trudniej - ich bezgraniczne zdumienie, gdy czterolatek nie mający powodu kłamać, zaczyna opowiadać o tym, co widział w krainie śmierci.

Umarł bowiem na kilka minut i wszystko wskazuje na to, że miał niezwykle sugestywne doświadczenie, znane jako NDE - Near Death Experience (ang. doświadczenie z pogranicza śmierci). Na tamtym świecie rozmawiał nie tylko z dawno nieżyjącymi krewnymi - w tym pradziadkiem, którego zresztą rozpoznaje dopiero na fotografii z młodości!

Bezgranicznie zdziwionej mamie Sonji (Kelly Reilly) opowiada także o spotkaniu z siostrą, która zmarła zanim malec przyszedł na świat, i o której nigdy nie słyszał. Urocza bajka dla niewierzących i świadectwo wiary dla tych, którzy wierzą.

Maciej Misiorny

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama