Reklama

Harry Potter jak Benjamin Button

Ludzie odpowiedzialni za niesamowite przemiany Brada Pitta w filmie "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona" znaleźli zatrudnienie na planie ostatniej części "Harry'ego Pottera".

Zdjęcia do ekranizacji ostatniego tomu przygód Harrego Pottera właśnie trwają. Ze względu na bardzo rozbudowaną fabułę, film zostanie podzielony na dwie części. Jednak nie to było najtrudniejszą decyzją producentów.

Autorka powieści J.K. Rowling sprawiła im bowiem nie lada kłopot, przenosząc finałową scenę sagi o 19 lat w przyszłość. Początkowo planowano zatrudnić starszych aktorów, aby wcielili się w głównych bohaterów na ostatnie minuty filmu. Zmiana koncepcji nastąpiła po obejrzeniu produkcji z Bradem Pittem w roli głównej.

Reklama

Tak jak w filmie, który okazał się być największym przegranym ostatniej gali rozdania Oscarów, tak i Harry Potter i jego przyjaciele zostaną komputerowo postarzeni. Producent filmu David Heyman przyznaje, że nie czułby się komfortowo, gdyby w ostatniej scenie nie mogli wystąpić aktorzy, którzy od początku stanowią fundament tego przedsięwzięcia.

Odtwórca roli głównego bohatera - Daniel Radcliffe - nie jest zbyt przychylnie nastawiony do tego pomysłu. "Jeśli wszystko poszłoby dobrze, to jestem za, ale na razie nie jestem przekonany. Jeśli ten pomysł okaże się błędem i w taki sposób zakończy się cała historia - to byłoby to straszne." - przyznaje Radcliffe. "Jeśli decyzja należałaby do mnie, to zdecydowanie postawiłbym na starszych aktorów."

Mimo to młody aktor przekonuje, że wraz ze swoimi przyjaciółmi z planu zrobią wszystko, aby pokazać magię tkwiącą w tych finałowych scenach. "Po obejrzeniu Benjamina Buttona czuję, że jest to możliwe, a wszystko będzie zależało od naszej trójki. Naprawdę będziemy musieli poczuć się starsi." - kończy aktor.

WENN
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy