Reklama

Halina Kowalska: Królowa komedii PRL

Halina Kowalska, choć prywatnie skromna i pozbawiona parcia na szkło, przez 35 lat niemal nie schodziła ze sceny. Widzowie najlepiej pamiętają ją z takich filmów jak: "Nie lubię poniedziałku", "Nie ma róży bez ognia, "Sanatorium pod klepsydrą", a także z roli śpiewaczki w serialu "Alternatywy 4". 27 lipca aktorka obchodzi 80. urodziny, a my wspominamy najważniejsze momenty jej kariery.

Halina Kowalska, choć prywatnie skromna i pozbawiona parcia na szkło, przez 35 lat niemal nie schodziła ze sceny. Widzowie najlepiej pamiętają ją z takich filmów jak: "Nie lubię poniedziałku", "Nie ma róży bez ognia, "Sanatorium pod klepsydrą", a także z roli śpiewaczki w serialu "Alternatywy 4". 27 lipca aktorka obchodzi 80. urodziny, a my wspominamy najważniejsze momenty jej kariery.
Halina Kowalska / Zenon Wiktorczyk /Agencja FORUM

O aktorstwie zaczęła marzyć jako 12-latka w rodzinnych Brzezinach pod Łodzią. "Bardzo podobała mi się rola księdza, rola kogoś, kogo wszyscy słuchają" - wspominała w jednym z wywiadów.

"W szkole chętnie występowałam, śpiewałam, grałam Pirlipatkę. Do egzaminu do szkoły łódzkiej namówiła mnie koleżanka. Kiedy do niego przystąpiłam, wyglądałam jak mała dziewczynka, malutka, drobniutka, płaściutka, z warkoczykami. Powiedziałam jakiś wierszyk i kawałek prozy, ale nie zdałam. Komisja uznała, że mam zbyt dziecinny wygląd. Udało mi się to dopiero za drugim razem" - dodała. 

Reklama

Na studiach z Januszem Gajosem, Franciszkiem Trzeciakiem i ówczesnym narzeczonym (a dziś mężem) Włodzimierzem Nowakiem założyła kabaret "Piątka z ulicy Gdańskiej" - nazwa pochodzi od łódzkiej ulicy, przy której mieścił się Wydział Aktorski. Jeździli z przedstawieniami po całym kraju.

Halina Kowalska - gwiazda komedii PRL-u

Piękna blondynka szybko zwróciła uwagę reżyserów filmowych. Na początku lat 70. Halinę Kowalską zasypywano propozycjami. Zagrała w dwóch znakomitych komediach - "Nie lubię poniedziałku" i "Nie ma róży bez ognia".

Scenariusz do filmu "Nie ma róży bez ognia" reżyser Stanisław Bareja napisał ze znanym już wówczas satyrykiem Jackiem Fedorowiczem, który wcielił się również w główną rolę. Jego żonę Wandę zagrała właśnie Kowalska.

Aktorka miała wówczas 33 lata i już od dziesięciu grała w filmach i teatrach. Po łódzkiej Filmówce została aktorką Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu. "Dzięki temu, że tak wszechstronnie wygrałam się w Kaliszu w różnorodnym repertuarze, nie miałam później poczucia męczącego niespełnienia w latach, gdy już w Warszawie dostawałam role niemal wyłącznie komediowe i o zabarwieniu erotycznym" - wspominała.

"Sanatorium pod klepsydrą" - stracona szansa?

Rolę Adeli w "Sanatorium pod klepsydrą" zaproponował aktorce Wojciech Jerzy Has.

"Chciałam ją odrzucić. Wydała mi się zbyt erotyczna, zbyt wyuzdana, a ja nie lubię takich ról i grania scen erotycznych" - wspominała. "Nawet polecałam reżyserowi inną aktorkę. W końcu jednak Has mnie przekonał. Dał mi wolną rękę, która pozwoliła mi pokazać wyuzdanie Adeli w krzywym zwierciadle, w tonie groteski, a nie magazynu erotycznego. W rezultacie pojechałam z nim z tym filmem do Cannes, reprezentować naszą kinematografię. Półlegalnie, bo po wypadkach marcowych władze kinematografii nie chciały być w żadnym razie łączone z tematami żydowskimi".

Has, wbrew decydentom, zgłosił film w Cannes i miał z tego powodu kłopoty w Polsce, ale we Francji film zdobył Nagrodę Jury. Reżyser pojechał po odbiór wraz z Haliną Kowalską. W trakcie pobytu dostała zaproszenie na przyjęcie od piosenkarki Diany Ross.

"Amerykańskie gwiazdy chciały się z nami bratać - wspominała aktorka. - "Nie miałam jednak odpowiedniej sukienki, siedziałam więc w hotelu, sącząc wino". 

Nigdy nie umiała walczyć o swoje sprawy. "Zawsze byłam skromna, spokojna, daleko od jakichkolwiek ekscesów, w życiu szara mysz, od ponad pół wieku z tym samym mężem - mówiła. "Ale przez 35 lat niemal nie schodziłam ze sceny, miałam swój czas" - podkreślała. 

Kilka ról filmowych zagrała z mężem. W wywiadach podkreślali, że możliwość wspólnej pracy traktują jako niezwykły dar od losu, ciesząc się z każdej chwili. W 1983 roku Stanisław Bareja po raz drugi docenił komediowe zacięcie aktorki, obsadzając ją w roli śpiewaczki w "Alternatywach 4".

Pod koniec lat 80. ubiegłego wieku gwiazda pani Haliny przygasła, a aktorka nie zabiegała o nowe role. W latach 1988-1991 wcielała się w drugoplanową postać w serialu "W labiryncie". W 1993 roku zagrała w "Czterdziestolatku 20 lat później", a ostatnią jej rolą był epizod w serialu "Samo Życie".

Jej mąż zrezygnował z aktorstwa znacznie wcześniej. Obecnie małżonkowie są na emeryturze, trzymają się na uboczu. Zamiast brylować na ekranach, wolą poświęcać się opiece nad bezdomnymi zwierzętami.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy