Reklama

"Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi": O tym musisz wiedzieć przed premierą

14 grudnia na ekrany polskich kin trafi kolejna część "Gwiezdnych wojen" zatytułowana "Ostatni Jedi". Czego możemy spodziewać się po produkcji?

14 grudnia na ekrany polskich kin trafi kolejna część "Gwiezdnych wojen" zatytułowana "Ostatni Jedi". Czego możemy spodziewać się po produkcji?
Film "Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi" trafi na ekrany kin 14 grudnia 2017 /materiały dystrybutora

Dawno, dawno temu... W tym samym miejscu

"Po raz pierwszy w historii serii akcja kolejnego filmu zacznie się dokładnie w tym samym miejscu, w którym skończył się poprzedni, sekundy po finale poprzedniej części" - zdradził kilka miesięcy temu reżyser Rian Johnson. "Ostatni Jedi" ma się rozpocząć od słów: "Kim jesteś?".

Dla Johnsona reżyseria "Gwiezdnych wojen" będzie wysokobudżetowym debiutem; żaden z dotychczasowych filmów artysty - ma na koncie m.in. thriller sci-fi "Looper - pętla czasu" (2012), przygodowych "Niesamowitych braci Bloom" (2008) i kryminał "Kto ją zabił"? (2005) - nie przekroczył budżetu 30 milionów dolarów.

Reklama

Johnson nie będzie jednak marionetką, wynajętym przez producentów rzemieślnikiem, który ma oddać na ekranie ich wizję. O tym, że "Ostatni Jedi" będzie jego autorskim pomysłem, najlepiej zaświadcza fakt, że jest jedynym scenarzystą obrazu. Dla porównania: pod scenariuszem "Gwiezdnych wojen: Przebudzenia mocy" podpisało się aż trzech dżentelmenów: reżyser JJ Abrams oraz Lawrence Kasdan i Michael Arndt.

Zaskoczeniem dla fanów serii mogą być kinematograficzne punkty odniesienia, do których przyznał się Johnson. Przy realizacji [‘Ostatniego Jedi’] inspirowały mnie trzy film wojenne" - opowiadał Johnson, wymieniając: "Most na rzece Kwai" (1957) Davida Leana, "Niewysłany list" (1959) Michaiła Kałatazowa i "Z jasnego nieba" (1949) Henry’ego Kinga. Szczególny wpływ na pracę reżysera miał ostatni z tytułów, w którym w głównej roli wystąpił Gregory Peck.

Reżyser ujawnił również, że wizualny autentyzm "Ostatniego Jedi" będzie chciał osiągnąć klasycznymi metodami. Film nie będzie bazował na cyfrowych efektach specjalnych. "Pracowaliśmy w ogromnej liczbie naturalnych lokacji" - wyznał Johnson.

Kim jest ostatni Jedi?

Fani "Gwiezdnych wojen" z pewnością zadawać będą sobie pytanie, kim może być tytułowy "ostatni Jedi".

O ile kluczową postacią poprzedniego filmu serii - "Przebudzenia mocy" - był Han Solo Harrisona Forda, centralne miejsce w "Ostatnim Jedi" zajmie Luke Skywalker.

W wywiadzie dla agencji Associated Press wcielający się w rolę Luke’a Skywalkera Mark Hamill przyznał: "Luke się zmienił. Myślę, że zmienił się bardziej niż reszta bohaterów z oryginalnej trylogii. Z nieopierzonego chłopca z pogranicza stał się wojownikiem Jedi, by ostatecznie zostać mistrzem Jedi".

Aktor dodał, że aby lepiej zrozumieć swojego bohatera, musiał zapełnić "puste miejsca" jego biografii. 

"Pomiędzy ostatnim filmem z oryginalnej trylogii, a pierwszym z nowej są dekady historii, która jest po prostu nieznana. Dlatego powiedziałem do Riana Johnsona - ‘Muszę znać swoje backstory’. Nie było ono dla mnie jasne. Czytasz to, kim Luke jest teraz i czym się zajmuje i musisz zacząć samemu wypełniać te puste miejsca. Dlatego przygotowałem takie backstory samodzielnie. W nowych filmach nie chodzi już o Luke’a, więc to nie jest aż tak ważne. Ale dla samego siebie musiałem nadać temu jakiś sens. Pomógł mi też Rian. To, co on wymyślił - byłem zszokowany" - powiedział w wywiadzie aktor.

O tym, że "Ostatni Jedi" będzie filmem Luke’a Skywalkera, najlepiej zaświadcza prognoza JJ Abramsa, reżysera poprzedniego filmu serii, który przypuszcza, że za ten występ Mark Hamill może otrzymać Oscara.

W nowym filmie nie zabraknie bohaterów, których poznaliśmy w "Przebudzeniu mocy". John Boyega znów wcieli się w zbuntowanego szturmowca Finna, Daisy Ridley powróci w roli wojowniczej Rey, Oscar Isaac ponownie przywdzieje kostium pilota Poe Damerona, natomiast Adam Driver pozostanie po ciemnej stronie mocy w roli Kylo Rena.

Nowe twarze, nowe miejsca

Reżyser i scenarzysta Rian Johnson zadbał jednak o to, aby widzowie mieli okazję poznać nowych bohaterów.

Dziewczynę o imieniu Rose, robotnicę Ruchu Oporu, zagra mająca wietnamskie korzenie Kelly Marie Tran. Dziwicie się, dlaczego tak niewiele wiadomo o szczegółach fabuły nowych "Gwiezdnych wojen"? Kiedy Tran otrzymała rolę w "Ostatnim Jedim", przez 4 miesiące utrzymywała tę wiadomość w sekrecie, nie informując nawet najbliższej rodziny. Rodzice aktorki myśleli, że kręci w tym czasie niezależny film w Kanadzie - potwierdzeniem tego była przywieziona w charakterze prezentu butelka syropu klonowego.

Rian Johnson przyznaje, że bohaterka Tran jest ucieleśnieniem teorii, że każdy może zostać bohaterem. To najważniejsza z nowych postaci - zostanie zaangażowana w specjalną misję, w której towarzyszyć będzie jej grany przez Boyegę Finn. Wspólna przygoda zaprowadzi ich do nietypowego dla dotychczasowej wizualnej identyfikacji "Gwiezdnych wojen" miejsca - przypominającego Las Vegas miasta Canto Bight.

"Trochę w stylu Monte Carlo, trochę w klimacie Jamesa Bonda" - charakteryzuje nietypową lokację reżyser "Ostatniego Jedi". Johnson przyznaje, że połączenie pustynnego krajobrazu "Gwiezdnych wojen", do którego przywykli widzowie serii, z przepychem i luksusem Canto Bight  było niezwykłym estetycznym wyzwaniem.

Kolejną nową postać, "podejrzanego typa", który w filmie nie ma imienia, ale reżyser mówi na niego DJ, gra Benicio del Toro; na ekranie zobaczymy także różowowłosą Laurę Dern, która wcieli się w prominentną oficer Ruchu Oporu - Amilyn Holdo.

Ostatnia rola Carrie Fisher

Występ Carrie Fisher w “Ostatnim Jedi" będzie pożegnaniem z jej ekranową bohaterką - księżniczka Leią. Aktorka zmarła w grudniu 2016 w wieku 60 lat.

Rian Johnson przyznaje, że czas spędzony na planie z Carrie Fisher nie poszedł na marne, ponieważ aktorka zaangażowana była również w scenariusz "Ostatniego Jedi"."Miała wspaniały umysł, godzinami siedziałem więc przy jej łóżku ze scenariuszem" - przyznał Johnson porównując te spotkania do improwizowanego strumienia świadomości. Reżyser filmu zdradził też, że pod koniec seansu widzowie usłyszą krótką frazę, której autorką była Fisher.

W "Ostatnim Jedi" Fisher otrzymała o wiele większą rolę niż w "Przebudzeniu mocy". Oscar Isaac przypomina sobie szczególnie realizację jednej sceny. "Kręciliśmy ujęcie, w którym Carrie miała mnie spoliczkować. Myślę, że zrobiliśmy z 27 wersji tej sceny a Carrie za każdym razem dawała z siebie wszystko. Uwielbiała to!" - przypomina aktor.

Fisher zakończyła zdjęcia do "Ostatniego Jedi" w sierpniu 2016, cztery miesiące przed śmiercią. "W momencie, w którym zakończyła pracę na planie, złapała mnie i powiedziała: ‘Lepiej, żeby kolejna część była moja!’. Harrison Ford był centralną postacią poprzedniego filmu, Mark Hamill stoi na czele tego obrazu. Myślała, że następne 'Gwiezdne wojny' będą jej filmem. Tak miało być" - ujawniła producentka Kathleen Kennedy.

Nie wiadomo, czy księżniczka Leia w jakiejkolwiek postaci powróci w następnym filmie kosmicznej sagi. Pewne jest natomiast, że w "Ostatnim Jedi" zobaczymy na ekranie córkę Fisher - Billie Lourd, która zadebiutowała w serii już w “Przebudzeniu mocy". Być może to jej bohaterka stanie się centralną postacią "Epizodu IX"?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy