Reklama

Gwiazdy wspominają Martę Stebnicką

Wraz z profesor Martą Stebnicką odeszła cząstka tej epoki, która zawsze powinna nam imponować - kultury, klasy, inteligencji, taktu i szarmu osobistego - powiedział Jerzy Stuhr. Podkreślił, że swoim urokiem i promiennością, artystka zjednywała sobie ludzi.

Wraz z profesor Martą Stebnicką odeszła cząstka tej epoki, która zawsze powinna nam imponować - kultury, klasy, inteligencji, taktu i szarmu osobistego - powiedział Jerzy Stuhr. Podkreślił, że swoim urokiem i promiennością, artystka zjednywała sobie ludzi.
Podchodziła z miłością do młodych ludzi - wspomina Martę Stebnicką Jerzy Stuhr /Damian Klamka /East News

"Na wielu polach zachwycała nas, Krakowian. Pamiętam jeszcze ze studenckich czasów kabaret 'Jama Michalika', którego była jedną z gwiazd. Pamiętam ją z desek Starego Teatru, wspaniałych ról, ale przede wszystkim pamiętam ją jako pedagoga, uczącego przedmiotu 'piosenka' w Szkole Teatralnej" - wspominał w rozmowie z PAP aktor filmowy i teatralny, reżyser, pedagog Jerzy Stuhr.

Zaznaczył, że to "nie była tylko piosenka, to było uczenie pewnej klasy, klasy zachowania się, manier". Zwrócił uwagę, że "zwłaszcza dla pokoleń wykształconych w szarej rzeczywistości PRL-u to było niezwykle ważne, żeby zobaczyć, co oznacza bycie z klasą".

Reklama

Wspominał, jej "wspaniałe egzaminy i dyplomy z młodzieżą, poczucie humoru". Jak mówił, podchodziła ona z miłością do młodych ludzi.

Stuhr opowiadał także, że kiedy był rektorem Akademii Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie nawiązał współpracę z Instytutem Teatralnym w Barcelonie i dochodziło do wymiany pedagogów. "Jednym z pierwszych pedagogów, którego wysłałem do Barcelony była pani Marta Stebnicka. Rozkochała tam w sobie młodzież. Wiem o tym, bo sam w następnym roku pojechałem na seminarium do Barcelony" - mówił aktor.

Podkreślił, że "gdzie się nie pojawiła swoim urokiem, promiennością, zjednywała sobie ludzi natychmiast. "Ja bardzo lubiłem z nią przebywać, słuchać jej w komisjach egzaminacyjnych. To zawsze ona była tą, która szukała jakiejś dobrej strony w kandydacie, odkrywała pozytywne strony człowieczeństwa" - wspominał aktor. "To jest dla mnie pani Marta, to była pani Marta... Myślę, że odeszła z nią cząstka tej epoki, która zawsze nam powinna imponować - kultury, klasy, inteligencji, taktu i szarmu osobistego" - wskazał.

"Marta Stebnicka była wymagającym i wspaniałym pedagogiem. Zarażała nas miłością do piosenki francuskiej i Francji. Miała ogromne zbiory piosenki francuskiej. Nie wiem, czy nie największe w Polsce" - powiedziała z kolei PAP aktorka i piosenkarka Beata Rybotycka.

"Zawsze namawiała nas, żebyśmy się nie bali szukać w teatrze, żebyśmy byli otwarci, żebyśmy byli niebanalni i wprowadzali jakąś nutę szaleństwa do swojej pracy. Chciała, żebyśmy wchodząc na salę prób zostawiali wszystko za sobą i otworzyli się na inny świat, na to, co będziemy tworzyć" - podkreśliła.

"Marta Stebnicka była dla mnie najważniejszym pedagogiem w Szkole Teatralnej. Byłam jej asystentem, jej aktorką, reżyserowała mnie w spektaklach muzycznych. Darzyłam ją przyjaźnią i myślę, że ona mnie także. Mówi się, że nie ma osób niezastąpionych, ale dla mnie ona jest osobą niezastąpioną" - powiedziała.

"Zawsze mówiła, że trzeba mieć klasę i próbowała przekazać nam, na czym ona polega. Uważała, że trzeba umieć zachować się na scenie. Uczyła nas miłości do kostiumu i szacunku do wszystkich ludzi pracujących w teatrze. Była osobą można powiedzieć kompletnie nie z tego świata. Będziemy próbowali coś, z tego, czego nauczyliśmy się od niej, przekazywać dalej. Cieszę się, że spotkałam ją na swojej drodze" - mówiła Rybotycka.

Marta Stebnicka, aktorka, reżyser i pedagog, odtwórczyni kilkudziesięciu ról w krakowskim Starym Teatrze; zmarła w poniedziałek, 6 lipca,  w Warszawie w wieku 95 lat.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy