Reklama

Gwiazd kłopoty z prawem

Czy awantura z policją albo jazda po pijanemu mogą przekreślić karierę w show-biznesie? Nie zawsze. Przykładem choćby pewien młody aktor, który trzy lata temu wdał się w zatarg ze stróżami prawa. A dziś występuje w "Dancing with the Stars. Tańcu z gwiazdami".

To musiała być wyjątkowo huczna impreza. 23 marca 2011 roku około pierwszej w nocy Antoni Królikowski został zatrzymany przez policyjny patrol. Szedł środkiem warszawskiej ulicy Kruczej, machał do przejeżdżających aut i krzyczał. Funkcjonariuszy obrzucił obelgami, zaczął się też agresywnie zachowywać. Doszło do szarpaniny, w którą włączyli się także koledzy aktora, Michał Lesień i Jakub Wieczorek. Jak się okazało, wszyscy trzej byli mocno podpici. Królikowski z wynikiem 1,9 promila trafił do izby wytrzeźwień. Gdy doszedł już do siebie, został przewieziony na komendę przy ulicy Wilczej.

Reklama

Trzej rozrywkowi gwiazdorzy seriali mogą mówić o szczęściu, ponieważ sprawę bójki z policjantami udało się rozstrzygnąć poprzez zawarcie ugody. Skończyło się na karze finansowej. - Bardzo żałuję tamtej sytuacji - przyznał skruszony Antoni Królikowski i od tej pory stara się unikać kłopotów. Nowa edycja "Tańca z gwiazdami" ma być dla niego okazją do ocieplenia wizerunku!

Co ciekawe, także mistrzom parkietu znanym z tanecznego show zdarzają się awantury ze stróżami prawa. Rafał Maserak został w ubiegłym roku skazany na 3 tys. złotych grzywny za znieważenie funkcjonariuszy w Toruniu, a trzy lata temu w Lwówku Śląskim Jan Kliment został zatrzymany za prowadzenie auta bez prawa jazdy. Stracił je rok wcześniej, gdy usiadł za kierownicą po alkoholu.

Można powiedzieć, że sympatyczny Czech wpisał się w niezbyt chlubną tradycję polskich gwiazd: szarżę na drodze "na podwójnym gazie". Ileż sław pozwoliło sobie już na podobne wybryki, w dodatku zakończone groźnymi stłuczkami? Tomasz Stockinger, Ilona Felicjańska, Witold Dębicki czy choćby Ewa Farna, która cudem uszła z życiem z groźnego wypadku na drodze między Trzyńcem a Wędrynią.

Oczywiście nie tylko w Polsce gwiazdy lubią prowadzić "po głębszym". Mel Gibson, Keanu Reeves, Gérard Depardieu - aż trudno uwierzyć, że tacy aktorzy mogą mieć na koncie podobne wyskoki. Kilka tygodni temu zrobiło się głośno wokół aresztowania Justina Biebera w Miami. Idol nastolatek śmigał po ulicach miasta sportowym wozem, będąc pod wpływem alkoholu i marihuany. Teraz musi odpracować społecznie 40 godzin w... kostnicy.

Jazda "na dopingu" nie wyczerpuje, rzecz jasna, repertuaru wykroczeń sławnych osobistości. Kilkanaście dni temu w Nowym Jorku Sam Worthington, gwiazdor "Avatara", dotkliwie pobił fotoreportera, który natarczywie próbował zrobić zdjęcie jego dziewczynie. Teraz porywczy aktor musi ponieść odpowiedzialność przed sądem.

O dziwo, są też i tacy, którzy pozwalają się aresztować na własne życzenie. Chociażby znana z "Kill Bill" Daryl Hannah, którą policja wielokrotnie zatrzymywała za udział w manifestacjach przeciwko budowie rurociągów. Kryminalistą z wyboru jest też George Clooney - został ukarany za polityczny protest pod ambasadą Sudanu.

Czasem, niestety, żarty schodzą na bok. W 1995 roku cała Ameryka żyła "procesem stulecia", jak nazywano rozprawę przeciwko O.J. Simpsonowi, czarnoskóremu aktorowi oskarżonemu o zamordowanie żony. Został wówczas uznany za niewinnego. Gdy jednak 12 lat później wziął udział w napadzie rabunkowym w Las Vegas, sąd wymierzył mu srogą karę: 33 lata więzienia! Sprawiedliwość zatriumfowała?

KLC

Telemax
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy