Reklama

Grażyna Staniszewska: Danusia z "Krzyżaków" zmarła zapomniana

Rola Danusi w filmie "Krzyżacy" Aleksandra Forda wyniosła ją na szczyt popularności. Mogła być wielką gwiazdą, ale życie potoczyło się inaczej. Uwielbiany przez miliony Polaków film zniszczył jej świetnie zapowiadającą się karierę. Grażyna Staniszewska przez 13 lat nie zagrała w żadnej produkcji kinowej. Zmarła 4 marca 2018 roku zapomniana przez widzów. 23 lipca 2021 roku aktorka obchodziłaby 85. urodziny.

Rola Danusi w filmie "Krzyżacy" Aleksandra Forda wyniosła ją na szczyt popularności. Mogła być wielką gwiazdą, ale życie potoczyło się inaczej. Uwielbiany przez miliony Polaków film zniszczył jej świetnie zapowiadającą się karierę. Grażyna Staniszewska przez 13 lat nie zagrała w żadnej produkcji kinowej. Zmarła 4 marca 2018 roku zapomniana przez widzów. 23 lipca 2021 roku aktorka obchodziłaby 85. urodziny.
Grażyna Staniszewska w filmie "Krzyżacy" /INPLUS /East News

Miała 24 lata, kiedy niespodziewanie została gwiazdą. Grażyna Staniszewska dostała główną rolę kobiecą w polskiej superprodukcji, której rekordu oglądalności, sięgającego imponującej liczby 33 mln widzów, nie udało się pobić do dziś. W "Krzyżakach" (1960) Aleksandra Forda aktorka zagrała piękną, jasnowłosą Danusię Jurandównę.

Danuśka okazała się jej przekleństwem

Nie była debiutantką. Zanim zrobiła dyplom na Wydziale Aktorskim PWST w Warszawie, zdążyła zagrać w kilku filmach. Można było ją zobaczyć w znaczących produkcjach, m.in. w "Krzyżu walecznych" Kazimierza Kutza, gdzie wcieliła się we wdowę po Joczysie, a w "Popiele i diamencie" Andrzeja Wajdy jako Hanka Lewicka, piosenkarka z hotelu, przejmująco zaśpiewała "Czerwone maki na Monte Cassino". Wtedy pojawiła się propozycja zagrania w filmie "Krzyżacy".

Reklama



Reżyserowi Aleksandrowi Fordowi zależało na nowych, mało opatrzonych twarzach. Staniszewska nie musiała nawet zabiegać o rolę. To do niej się zgłoszono.

"Danusia musiała mieć jakąś twarz, czyjąś sylwetkę. Użyczyłam jej swojej i na tym właściwie kończył się mój aktorski wkład. Ford niczego nie narzucał, odzywał się tylko, gdy był z czegoś niezadowolony" - wspominała aktorka.

Film okazał się przebojem nie do pobicia. Jednak, dla dotąd mało znanych aktorów, "Krzyżacy" wcale nie okazali się wstępem do kariery. Staniszewska mówiła wręcz o przekleństwie. Zresztą nie tylko ona.

"Wydawało się po premierze 'Krzyżaków', że świat legł u naszych stóp. Lecz, jak to się często zdarza w aktorskim życiu, olbrzymia popularność obróciła się przeciw nam. Trudno uwierzyć, ale po filmie Forda nie dostałem już naprawdę interesującej roli. Podobnie było z Grażyną" - wspominał jej partner Mieczysław Kalenik, filmowy Zbyszko z Bogdańca.

Reżyserzy zaczęli omijać gwiazdy "Krzyżaków" szerokim łukiem.

Przez 13 lat nie zagrała w żadnym filmie

Film Forda miał premierę w 1960 roku, a kolejna rola Grażyny Staniszewskiej pochodzi dopiero z 1973 roku. Zagrała wtedy drugoplanową rolę w dramacie Janusza Majewskiego "Zazdrość i medycyna". To aż 13 lat przerwy! Zapraszano ją co prawda do udziału w spektaklach teatralnych, ale kino się przed nią zamknęło.

Po "Zazdrości i medycynie" nic się zmieniło. Już nikt nie pamiętał o słynnej Danusi z "Krzyżaków". Minęło znowu 16 lat. Kolejną i ostatnią rolą kinową był dla aktorki udział w "Lawie" Tadeusza Konwickiego (1989). Potem Staniszewska zakończyła karierę.

Dużo łaskawszy był dla niej teatr. Została aktorką Narodowego w zespole Kazimierza Dejmka. Widownia wybuchała gromkim śmiechem na jej "Krokodyla daj mi luby" w "Zemście". Uwielbiano także jej uroczą rolę w "Niezwykłej przygodzie pana Kleksa" gdzie zagrała Adasia Niezgódkę. Później przeszła do Dramatycznego, i jak większość aktorów odeszła w stanie wojennym, gdy władza wyrzuciła dyrektora, Gustawa Holoubka.

"Brzydziła się tamtym systemem. W naszym ogrodzie na Żoliborzu pisał swoje kazania ksiądz Jerzy Popiełuszko, z którym się przyjaźniliśmy" - podkreślał jej mąż, profesor chirurgii Wojciech Noszczyk.

Szkoda takiej kariery

Zmarnowanego talentu Staniszewskiej najbardziej żałował Mieczysław Kalenik. Sama aktorka pogodziła się z tym, że kino ją odrzuciło. "Najbliższe są mi role żony, matki, babci i widza, bo jestem z gatunku tak zwanych kur domowych" - wyznała ze śmiechem przy okazji swoich 80. urodzin.

Grażyna Staniszewska zmarła 4 marca 2018 roku w Warszawie.

Czytaj również: Nie żyje Grażyna Staniszewska. Miała 81 lat

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Grażyna Staniszewska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy