Reklama

Golshifteh Farahani: Wygnanie z Iranu jest jak śmierć

Już 14 sierpnia do kin trafi "Arab Blues" w reżyserii Manele Labidi. Film został wyróżniony na 76. Festiwalu w Wenecji Nagrodą Publiczności w sekcji Giornate degli Autori (tej samej, w której nagrodzono również polskie "Boże Ciało"). W główną rolę młodej psychoanalityczki wcieliła się jedna z najbardziej znanych irańskich aktorek, Golshifteh Farahani.

Już 14 sierpnia do kin trafi "Arab Blues" w reżyserii Manele Labidi. Film został wyróżniony na 76. Festiwalu w Wenecji Nagrodą Publiczności w sekcji Giornate degli Autori (tej samej, w której nagrodzono również polskie "Boże Ciało"). W główną rolę młodej psychoanalityczki wcieliła się jedna z najbardziej znanych irańskich aktorek, Golshifteh Farahani.
Golshifteh Farahani na festiwalu w Cannes w 2019 roku /Dominique Charriau/WireImage /Getty Images

Farahani urodziła się 10 lipca 1983 roku w Teheranie. Pochodzi z artystycznej rodziny - jej ojciec był właścicielem teatru, a matka, siostra i brat są aktorami i reżyserami. W pierwszym filmie wystąpiła już jako 14-latka ("Grusza", reż. Dariush Mehrjui), co wywindowało ją do statusu supergwiazdy irańskiego kina. Do 2009 roku zagrała w 20 irańskich produkcjach. Marjane Satrapi, która reżyserowała Farahani w "Kurczaku ze śliwkami" wspominała w wywiadzie dla "Guardiana": "Ona nie tylko była kwintesencją Iranu, ale przede wszystkim matką całego narodu".

W 2008 roku wystąpiła u boku Leonardo DiCaprio i Russela Crowe w filmie Ridleya Scotta "W sieci kłamstw". Była pierwszą irańską aktorką po 1979 roku, która zagrała w hollywoodzkim filmie. W zwiastunie tej produkcji znalazła się scena, w której aktorka wystąpiła bez nakrycia głowy. Również na premierze "W sieci kłamstw" Farahani pokazała się z odkrytymi włosami, do tego w sukience bez rękawów. Sytuacja wywołała ogromny skandal w Iranie, a rząd oskarżył aktorkę o współpracę z CIA. Przez siedem miesięcy prowadzono śledztwo w sprawie o naruszenie bezpieczeństwa narodowego, za które mogła grozić nawet kara śmierci.

Reklama

W tym czasie Farahani wystąpiła w swoim ostatnim, jak na razie, irańskim filmie pt. "Co wiesz o Elly?" (2009) Asghara Farhadiego. Film zdobył Srebrnego Niedźwiedzia za reżyserię na 59. MFF w Berlinie, a po jego premierze śledztwo umorzono i pozwolono aktorce wyjechać z Iranu.

W 2012 roku po występie w filmie promującym francuskie Cezary, gdzie Farahani odsłoniła pierś, aktorka dostała oficjalny zakaz wstępu do rodzinnego kraju. "Wygnanie z Iranu jest jak śmierć. Nie zrozumiesz tego dopóki ci się to nie przydarzy - cały świat chce cię widzieć jako ofiarę" - pisała Farahani w oficjalnym oświadczeniu. "Bunt przeciwko niesprawiedliwości i przemocy wobec kobiet mam we krwi. Kiedy byłam nastolatką goliłam głowę na łyso, aby móc chodzić po ulicy bez hidżabu. Nie chciałam zmuszać się do czegoś, co jest mi z góry narzucane" - dodawała aktorka.

Po wygnaniu z Iranu Golshifteh przeprowadziła się do Paryża, gdzie jej kariera aktorska nabrała rozpędu. Wybierała zarówno produkcje artystyczne, jak i hollywoodzkie blockbustery (m.in. "Exodus: Bogowie i Królowie", "Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara", czy ostatnio "Tyler Rake. Ocalenie"). W 2016 roku zwróciła uwagę Jima Jarmuscha, który powierzył jej rolę Laury w filmie "Paterson". Farahani zachwyciła widzów i światową krytykę kreacją troskliwej, pełnej pomysłów żony głównego bohatera (w którego wcielił się Adam Driver).

Najnowszy film Farahani - komedia "Arab Blues" - aktorka wciela się w wychowaną we Francji Selmę, która postanawia wrócić do Tunezji, aby otworzyć gabinet psychoanalityczny. Na miejscu okazuje się jednak, że nie tylko nikt tam na nią nie czeka, ale jej zawód i styl życia nawet najbliższym krewnym wydają się cokolwiek podejrzane. Kulturowe różnice generują serię pomyłek i nieporozumień, które debiutująca reżyserka Manele Labidi ze swadą rozbraja humorem.

Niezależna, niezamężna, żyjąca na własnych zasadach Selma jest solą w oku konserwatywnej rodziny i miejscowej władzy. W ulubionych dżinsach i z papierosem w ustach szybkim krokiem przemierza ulice, korytarze i pokoje, odkrywając po drodze nie tylko absurdy lokalnego prawa, ale i własną tożsamość. Charyzma, urok i ekranowy magnetyzm Golshifteh Farahani sprawiają, że od początku kibicujemy szalonym planom psychoanalityczki. Kibicujemy też jej kolejnym pacjentom, którzy - wychowani w opresyjnej kulturze - wreszcie przyznają sobie prawo do depresji, lęku i bycia tym, kim naprawdę są.

Słoneczna, pełna światła i soczystych kolorów komedia Manele Labidi opowiada o uniwersalnym konflikcie tradycji z nowoczesnością oraz zbiorowości i jednostki. Pokazana w "Arab Blues" Tunezja dochodzi do siebie po arabskiej wiośnie i jak nigdy wcześniej, potrzebuje zbiorowej terapii. A film w ciepłym, lekkim i dowcipnym tonie podkreśla, że nie ma politycznych rewolucji bez codziennej obyczajowej rewolty: przeciwko rodzicom, szkole, politykom, zasadom tak sztywnym, że nie pozwalają oddychać. I przypomina, że humor zawsze był najlepszą z terapii.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy