Reklama

"Gniew oceanu" uniewinniony

Sąd Najwyższy na Florydzie uznał, iż "sposób przedstawienia w filmie Gniew oceanu postaci kapitana Billy'ego Tyne'a być może nie był precyzyjny, jednak nie naruszył zasad prawa". Rodzina kapitana kutra rybackiego "Andrea Gail" od 2000 roku walczyła przed amerykańskimi sądami różnych instancji o odszkodowanie od wytwórni Warner Bros., zarzucając producentom filmu naruszenie dóbr osobistych i fałszywe przedstawienie postaci Tyne'a.

Bliscy kapitana dowodzili, iż kłamliwie przedstawienie postaci ich bliskiego miało na celu jedynie przysporzenie zysków realizatorom "Gniewu oceanu".

Film opowiadał o ostatnim rejsie kutra "Andrea Gail", który zaginął podczas połowu w 1991 roku. Oprócz Billy'ego Tyne'a życie na morzu postradało wtedy wszystkich pięciu członków jego załogi.

Ciał ofiar nigdy nie odnaleziono. Rodzina kapitana sprzeciwiała się sportretowaniu go w filmie jako kłótliwego dowódcy, który naraził swych ludzi na wielkie ryzyko, myśląc jedynie o zyskach z połowu.

Reklama

Producenci "Gniewu oceanu" odpierali zarzuty tłumacząc, że film nie jest wierną kroniką życia Billy'ego Tyne'a, mieli więc prawo ubarwić opowieść. Pierwsza Poprawka gwarantuje bowiem wolność wypowiedzi i nie można zarzucić filmowcom złej woli.

Zdanie to podzielił Sąd Najwyższy na Florydzie. W ostatniej instancji sędziowie, głosami w stosunku 6 do 1, ostatecznie odrzucili żądania rodziny Billy'ego Tyne'a.

"To triumf wolności wypowiedzi" - tak o wyroku sądu mówią przedstawiciele studia Warner Bros.

"Odrzucając roszczenia powodów sąd przyznał twórcom filmowym prawo do opisywania faktów bez konieczności interpretowania ich na czyjąkolwiek korzyść" - wyjaśnia Scott Rowe, rzecznik wytwórni Warner Bros.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: oceany | Sąd Najwyższy | film | Warner Bros. | gniew
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy