Reklama

​Gliński: Polska sztuka aktorska bez Pszoniaka traci część swojej temperatury i barwy

"Polska sztuka aktorska bez Wojciecha Pszoniaka z pewnością traci część swojej temperatury i barwy" - napisał w liście do uczestników uroczystości pogrzebowych Wojciecha Pszoniaka minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Piotr Gliński.

"Polska sztuka aktorska bez Wojciecha Pszoniaka z pewnością traci część swojej temperatury i barwy" - napisał w liście do uczestników uroczystości pogrzebowych Wojciecha Pszoniaka minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Piotr Gliński.
Pogrzeb Wojciecha Pszoniaka /AKPA

W Kościele Środowisk Twórczych na warszawskim Placu Teatralnym we wtorek, 3 listopada, odbyły się uroczystości pogrzebowe Wojciecha Pszoniaka. Po mszy urna z prochami aktora zostanie pochowana na Powązkach Wojskowych.

"Ogromny talent, energia, oryginalność, skłonność do artystycznego ryzyka - to cechy, które wyróżniały Wojciecha Pszoniaka. Dziś widać lepiej niż kiedykolwiek, że był on nie tylko jednym z najwybitniejszych aktorów polskich, ale nade wszystko artystą niepowtarzalnym, którego kreacje fascynowały, niepokoiły i zapadały głęboko w pamięć" - napisał Gliński w liście odczytanym przez wiceministra kultury Jarosława Sellina.

Reklama

Przypomniał, że Pszoniak pracę na scenie rozpoczął od spotkania z Konradem Swinarskim w Starym Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie, u którego zagrał między innymi brawurowego Puka w "Śnie nocy letniej" Williama Shakespeare’a.

"Pamiętam ten spektakl i rolę pana Wojciecha Pszoniaka z Warszawskich Spotkań Teatralnych w 1969 roku. Na krakowskiej scenie po raz pierwszy współpracował z Andrzejem Wajdą, wcielając się w Piotra Wierchowieńskiego w legendarnych 'Biesach' według powieści Fiodora Dostojewskiego, także obecnych na WST. W kolejnych latach w filmach wybitnego reżysera stworzył swoje najznakomitsze kreacje, doceniane w Polsce i za granicą: Moryca Welta w 'Ziemi obiecanej', Maksymiliana Robespierre’a w 'Dantonie' oraz Janusza Korczaka w ekranowej biografii wielkiego pedagoga i społecznika" - wymieniał wicepremier Gliński.

Jak napisał, "nie da się zresztą wymienić wszystkich niezwykłych ról Wojciecha Pszoniaka, które kreował w kinie, telewizji oraz na scenie".

"Do najwybitniejszych należą z pewnością: tytułowa rola w 'Diable' Andrzeja Żuławskiego, McMurphy w 'Locie nad kukułczym gniazdem' Kena Keseya w inscenizacji Zygmunta Hübnera w Teatrze Powszechnym w Warszawie, a ostatnio mistrzowski epizod w 'Czarnym czwartku' Antoniego Krauzego" - ocenił minister kultury.

Wskazał, że Pszoniak odnosił także sukcesy, potwierdzone przyznanymi nagrodami i odznaczeniami, na scenach francuskich.

"W latach osiemdziesiątych występował w teatrach Nanterre, Montparnasse i Chaillot. Wówczas grał również w licznych międzynarodowych produkcjach filmowych" - dodał.

"Polska sztuka aktorska bez Wojciecha Pszoniaka z pewnością traci część swojej temperatury i barwy. Na szczęście na taśmie filmowej oraz w naszej pamięci pozostaną na zawsze jego wspaniałe - zagadkowe i niepozostawiające obojętnym - kreacje. Cześć jego pamięci".

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Wojciech Pszoniak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy