Reklama

Film "West Side Story" zakazany w krajach arabskich

Już 10 grudnia odbędzie się premiera najnowszego dzieła Stevena Spielberga, ekranizacji legendarnego broadwayowskiego musicalu "West Side Story". Filmu nie zobaczą jednak mieszkańcy Arabii Saudyjskiej, Kuwejtu i pozostałych krajów graniczących z Zatoką Perską. Władze tych państw nie pozwoliły na kinową dystrybucję produkcji.

Już 10 grudnia odbędzie się premiera najnowszego dzieła Stevena Spielberga, ekranizacji legendarnego broadwayowskiego musicalu "West Side Story". Filmu nie zobaczą jednak mieszkańcy Arabii Saudyjskiej, Kuwejtu i pozostałych krajów graniczących z Zatoką Perską. Władze tych państw nie pozwoliły na kinową dystrybucję produkcji.
Główne role w "West Side Story" Stevena Spielberga grają Ansel Elgort i Rachel Zegler /materiały prasowe

Choć nie zostało to oficjalnie ogłoszone, to powodem zakazu pokazywania "West Side Story" w krajach arabskich jest prawdopodobnie występująca w tym filmie postać transpłciowa o imieniu Anybodys. W tę rolę wciela się niebinarny aktor Iris Menas. Arabscy cenzorzy są bardzo wyczuleni na pojawiającą się w filmach problematykę identyfikacji płciowej. W Arabii Saudyjskiej, gdzie zakazany jest homoseksualizm, nie pokazano ostatnio m.in. komiksowego filmu "Eternals". Jednym z jego bohaterów jest bowiem pierwszy w historii filmów Marvela bohater homoseksualny.

Informacja o zakazie wyświetlania "West Side Story" w krajach arabskich nie jest zaskakująca, choć jeszcze przed kilkoma dniami zapowiadano tam premierę filmu Spielberga wraz z rozpoczęciem sprzedaży biletów. Wobec braku oficjalnych komentarzy, można przypuszczać, że studio Disneya, które jest dystrybutorem tego filmu, nie zgodziło się na dokonanie cięć, za sprawą których postać Anybodys zniknęłaby z filmu.

Reklama

O filmie "West Side Story" jest głośno nie tylko z powodu zakazu jego premiery w krajach arabskich. Oglądali go już krytycy i wystawili w większości świetne recenzje, w których często powtarza się, że jest to najlepszy film Spielberga od lat. To druga ekranizacja legendarnego musicalu. I choć pierwsza przeszła do historii kina jako jeden z najlepszych musicali wszech czasów, zarzucano jej brak różnorodności rasowej w obsadzie. W role Portorykańczyków wcielali się biali aktorzy.

Tym razem jest inaczej. Swój szacunek do różnorodności okazał też Spielberg, zwłaszcza gdy zdecydował, że większość hiszpańskojęzycznych dialogów w filmie nie będzie prezentowana wraz z angielskimi napisami.

"Powiedziałem reżyserce castingu Cindy Tolan, że nie będę brał udziału w przesłuchaniach osób, których rodzice bądź dziadkowie nie są Latynosami. Szczególnie jeśli chodzi o Portorykańczyków. Mamy 20 aktorów pochodzących z Portoryko. Było to bardzo ważne i wpisywało się w mój pomysł, by nie dodawać napisów do hiszpańskojęzycznych kwestii. Gdybym to zrobił, pokazałbym, że angielski jest ważniejszy od hiszpańskiego. Nie było na to miejsca w moim filmie. Musiałem szanować ten język na tyle, by nie dodawać do niego angielskich napisów" - wyjaśnił tę decyzję Spielberg.

Choć "West Side Story" wciąż czeka na premierę, wiadomo już, kiedy w kinach pojawi się kolejny film Spielberga. Półbiograficzny "The Fablemans" będzie miał premierę w przyszłym roku na Święto Dziękczynienia.


PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: West Side Story (film)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy