Reklama

Film Majewskiego jak "Avatar"!

Po pokazach na festiwalach w Sundance i Rotterdamie "Młyn i krzyż" Lecha Majewskiego 18 marca trafi na ekrany polskich kin.

W najnowszej produkcji polskiego reżysera, na oczach widzów, ożywiony zostaje niezwykły obraz Pietera Bruegla.

Film jest próbą współczesnego odczytania słynnego obrazu Pietera Bruegla z 1564 roku "Droga krzyżowa" (obraz jest także znany pod tytułem "Droga na Kalwarię").

Dzięki najnowszym technologiom reżyser pokazuje losy 12 postaci z obrazu.

Historia powstawania filmu jest niezwykła. Michael Gibson, amerykański profesor od lat mieszkający w Paryżu - krytyk sztuki, znawca Bruegla - obejrzał film Lecha Majewskiego "Angelus", którym się zachwycił. Napisał entuzjastyczną recenzję, którą wysłał Majewskiemu z zaproszeniem na spotkanie w Paryżu. W swym mailu stwierdził: "Wydaje mi się, że masz brueglowski umysł".

Reklama

Kiedy spotkali się w Paryżu, Gibson dał Majewskiemu swój esej filozoficzny "Młyn i krzyż", na temat obrazu Pietera Bruegla "Droga krzyżowa", i zaproponował, aby na jego podstawie zrealizować film dokumentalny. "Robię filmy raczej kreacyjne" - wyznał Majewski.

Po przeczytaniu eseju zaproponował jednak krytykowi sztuki zrobienie fabuły. Opowiedział Gibsonowi, który początkowo z dystansem podszedł do pomysłu, jak sobie to wyobraża, na co ten oświadczył: "OK, widzę to". I panowie rozpoczęli wspólną pracę nad scenariuszem.

Realizacja filmu trwała 3 lata i wymagała niezwykłej cierpliwości i wyobraźni. W produkcji wykorzystano technologię CGI (obraz generowany komputerowo, technologia wykorzystana m.in. w "Labiryncie Fauna" i "Avatarze") oraz 3D.

"Wykonana praca może być porównana do tkania ogromnego cyfrowego gobelinu zbudowanego z wielowarstwowych perspektyw, zjawisk atmosferycznych i ludzi" - tłumaczy Lech Majewski.

W rolę Pietera Bruegela wcielił się w jego filmie znany holenderski aktor - Rutger Hauer. Oprócz niego w produkcji pojawiają się także brytyjskie gwiazdy kina Michael York oraz Charlotte Rampling.

Po filmach "Avatar" i "Incepcja", w których nie chodziło jedynie o opowiedzenie zwyczajnej historii, również "Młyn i krzyż" wpisuje się w nowy nurt wizjonerskiego kina.

Widzowie podczas seansu będą mogli odkryć, że granice wyobraźni dla prawdziwych artystów nie istnieją.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Młyn i krzyż | Lech Majewski | Sundance | Avatar (film) | film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy