Reklama

Emily Watson: Kobiety pod presją

"Czekam na role, które stawiają mi wyzwania i kobiety, które zostają postawione w nietypowych sytuacjach i mają przed sobą interesujące dylematy do rozwiązania" - deklaruje obchodząca 55. urodziny Emily Watson. Nie wszyscy wiedzą, że reżyser Jean-Pierre Jeunet napisał "Amelię" z myślą o Emily Watson. Aktorka nie była jednak pewna swojego francuskiego i odmówiła, a rola powędrowała do nieznanej nikomu Audrey Tautou.

Lepszego debiutu nie można sobie wymarzyć. Emily Watson po raz pierwszy zobaczyliśmy na kinowym ekranie w głośnym obrazie Larsa von Triera "Przełamując fale" (1996). Rola Bess, która uprawia seks z przypadkowymi mężczyznami i opowiada o swoich przygodach sparaliżowanemu mężowi (Stellan Skarskard), na zawsze zdefiniowała jej aktorską tożsamość. Watson, która wskoczyła do obsady "Przełamując fale" w ostatniej chwili, zastępując Helenę Bonham Carter, otrzymała za swoja kreacje nominację do Oscara. Rola w "Przełamując fale" przyniosła jej także aktorską Złotą Palmę na festiwalu w Cannes.

Reklama

Na potrzeby kolejnej kinowej roli w filmie "Hilary and Jackie" Watson nauczyła się w trzy miesiące grać na wiolonczeli. Wysiłek się opłacił, aktorka otrzymała bowiem za rolę wiolonczelistki Jacqueline du Pré kolejną nominację do Oscara.

Kino, telewizja, teatr

W kolejnych latach oglądaliśmy ja na ekranie m.in. w "Prochach Angeli" Alana Parkera, "Gosford Park" Roberta Altmana oraz prequelu "Milczenia owiec" - thrillerze "Czerwony smok".

Aktorka wystąpiła w wielu produkcjach telewizyjnych, m.in. ekranizacji "The Mill on the Floss" (BBC) oraz teatralnych. Jest weteranką londyńskich scen dramatycznych - grała między innymi w produkcjach scenicznych "Trzech sióstr", "Wujaszka Wani", "Snu nocy letniej", "Poskromieniu złośnicy".

Największym telewizyjnym sukcesem Watson jest jednak rola w brytyjskim miniserialu kryminalnym "Appropriate Adult" (2011), za którą otrzymała nominację do Złotego Globu. Za występ w tej produkcji uhonorowano ją nagrodą BAFTA.

Największy prezent dla aktora

Za kreację w "Złodziejce książek" aktorka dostała nominację do Satellite Awards. W wywiadzie dla Interii przyznała, że jeszcze nigdy nie zagrała tak niesympatycznej postaci. I od dawna żadna rola nie dała jej tyle satysfakcji. - Granie takich bohaterów jest największym prezentem, jaki może dostać aktor. Kiedy patrzę na swoją filmografię, nie widzę nikogo, kto byłby tak niesympatyczny jak Rose. Kreowanie takich postaci jest fascynujące. Czułam się, jakbym założyła maskę i odkleiła od siebie samej - powiedziała Watson.

Dodała też, że zawód aktora wiąże się ze stanem ciągłej niepewności.

- Zazwyczaj dostaję propozycję grania tragicznych, ale jednak wzbudzających sympatię bohaterek. Czasem miewam ochotę zagrać w komedii, ale z drugiej strony nie uważam, że wyczerpały się dla mnie interesujące opcje w kinie dramatycznym. Czekam na role, które stawiają mi wyzwania i kobiety, które zostają postawione w nietypowych sytuacjach i mają przed sobą interesujące dylematy do rozwiązania. Bycie aktorką nie daje jednak żadnej pewności względem tego, co się stanie za miesiąc i jakie role trzeba będzie odgrywać w życiu. Bez względu na to, jak wielki osiąga się sukces, przychodzą chwile, w których można tylko czekać. Dobre jest jednak to, że każda kolejna historia różni się od poprzedniej. Trzeba objąć postać intelektualnie i duchowo, wcielić się w nią fizycznie i w szczegółach poczuć, jaka jest. To wystarczy, by się nie powtarzać, mimo że wszystkie przeszłe role zostawiają po sobie ślad w podświadomości aktora - przyznała.

Z dala od medialnego zgiełku

Emily Watson broni swej prywatności przed mediami.

- Promuję filmy, w których gram, a nie siebie - choć nie jest to łatwe. Ja-Emily i aktorka-Emily to przecież jedna osoba. Czuję się jednak niekomfortowo, gdy ktoś zadaje mi intymne pytania. Wolałabym się smażyć w oleju, niż na nie odpowiadać. Wyznaczam sobie więc granice - przychodzi czas, kiedy mówię wszystkim cześć i idę do domu. Zamykam drzwi i żyję własnym życiem, a do niego nie każdy ma dostęp. Oczywiście zdarza się, że media pukają do okien, ale wtedy należy być po prostu ostrożnym i ich nie otwierać. I nie rozmieniać swojej godności na drobne - mówiła Interii przy okazji premiery "Złodziejki książek".

O tym, że nie nie jest typem medialnej gwiazdy, najlepiej zaświadcza fakt, że często bywa mylona z Emmą Watson, odtwórczynią roli Hermiony Granger w serii filmów o Harrym Potterze. Doświadczona aktorka przyznała jednak w jednym z wywiadów, że nigdy nie poprawia nikogo, kto pomylił ją ze swą młodszą koleżanką. "Uważam to za komplement, kiedy ludzie myślą, że mam 21 lat" - mówiła w 2012 roku.

Trzy lata później Emily Watson odznaczona została Orderem Imperium Brytyjskiego. Wyróżnienie odebrała w niezapomnianym nakryciu głowy.

W 2019 roku Emily Watson ponownie oglądaliśmy u boku partnera z "Przełamując fale" - Stellana Skarskarda. Para zagrała w nagradzanym serialu HBO "Czarnobyl". Skarkard wcielił się w postać szefa komisji rządowej ds. reagowania kryzysowego - Borysa Szczerbiny, Watson przypadła w udziale rola Uliany Chomiuk - naukowiec z białoruskiego Instytutu Energii Jądrowej.

Zobacz również:

"Ttitane": Jazda bez tryymanki [recenzja]

"Licorice Pizza": Przepyszny slice love story od Andersona [recenzja]

"Jak pokochałam gangstera": Nikoś z ferajny [recenzja]

Młodzi to film. Najlepsze role młodych polskich aktorek i aktorów 2021

Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Emily Watson
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy