Reklama

Elżbieta Czyżewska: Nie tylko "Niekochana". Kobieta rozdzierana sprzecznymi emocjami

"Filarem filmu jest kreacja Elżbiety Czyżewskiej. Aktorka stworzyła postać kobiety neurotycznej, rozdzieranej sprzecznymi emocjami, wreszcie zatracającej się w uczuciu, doprowadzonej na skraj obłędu" - pisali o kreacji aktorki krytycy. Mija 55 od premiery filmu Janusza Nasfetera "Niekochana".

"Filarem filmu jest kreacja Elżbiety Czyżewskiej. Aktorka stworzyła postać kobiety neurotycznej, rozdzieranej sprzecznymi emocjami, wreszcie zatracającej się w uczuciu, doprowadzonej na skraj obłędu" - pisali o kreacji aktorki krytycy. Mija 55 od premiery filmu Janusza Nasfetera "Niekochana".
Elżbieta Czyżewska w filmie Janusza Nasfetera "Niekochana" /archiwum Filmu /Agencja FORUM

Film "Niekochana" to swobodna adaptacja opowiadania Adolfa Rudnickiego z 1937 roku o namiętnym związku młodej Żydówki Noemi i Kamila - Polaka, studenta malarstwa. Premiera produkcji Janusza Nasfetera odbyła się 3 maja 1966 roku.

"Nocą z 31 sierpnia na 1 września 1939 roku załamana Noemi przyjeżdża do pensjonatu w dworku w Józefinie, gdzie zwykł zatrzymywać się Kamil. Czeka na jego przyjazd i rozpamiętuje dzieje ich burzliwego związku. Przywołuje w pamięci serię zerwań i powrotów, konfrontuje zaborczość swej miłości i reakcje kochanka, który wystraszył się jej próby samobójczej, nie chciał dłużej znosić jej zazdrości. Wraz z popadającą w szaloną rozpacz Noemi, w szaleństwie pogrąża się świat. Z daleka słychać już pierwsze odgłosy wojny" - brzmi opis filmu "Niekochana".

Reklama

"Filarem filmu jest kreacja Elżbiety Czyżewskiej. Aktorka stworzyła postać kobiety neurotycznej, rozdzieranej sprzecznymi emocjami, wreszcie zatracającej się w uczuciu, doprowadzonej na skraj obłędu" - pisali o kreacji aktorki zachwyceni krytycy.

Prywatnie Czyżewska była podoba do swej bohaterki, wciąż targanej sprzecznymi uczuciami. Mogła zrobić wielką karierę, a zmarła w zapomnieniu.

W latach 60. XX wieku Elżbieta Czyżewska była jedną z najpopularniejszych polskich aktorek. Urodziła się w Warszawie 14 maja 1938 roku. Jej ojciec, Jan, zginął podczas II wojny światowej, matka, Jadwiga Gimpel, była z zawodu krawcową. Część dzieciństwa przyszła aktorka spędziła w domu dziecka w Konstancinie. Po ukończeniu warszawskiej PWST współpracowała z STS-em. W 1961 roku zadebiutowała w Teatrze Dramatycznym. Po świetnie zagranej roli Marilyn Monroe w sztuce Artura Millera "Po upadku", często nazywano ją "polską Monroe".

"W jej przypadku dokładnie sprawdzało się to, co kiedyś napisała o niej Osiecka. Bezczelny talent, wybitna inteligencja, nadzwyczajne rozumienie czasów, niepospolita osobowość" - tak Daniel Olbrychski wspominał aktorkę w książce "Elka".

W ciągu kilku następnych lat Czyżewska zagrała w około 30 filmach. Jej talent komediowy można było podziwiać m.in. w filmach Stanisława Barei "Mąż swojej żony", "Żona dla Australijczyka", "Małżeństwo z rozsądku", a także "Giuseppe w Warszawie" i "Gdzie jest generał...". Była także odtwórczynią wielu ról dramatycznych np. w filmach "Milczenie" Kazimierza Kutza, "Rękopis znaleziony w Saragossie" Wojciecha Jerzego Hasa, "Pierwszy dzień wolności" Aleksandra Forda, "Wszystko na sprzedaż" Andrzeja Wajdy oraz "Niekochana" Janusza Nasfetera.

W 1967 roku Elżbieta Czyżewska poznała korespondenta gazety "New York Times" Davida Halberstama. Ten znany amerykański dziennikarz, laureat nagrody Pulitzera za książkę o wojnie w Wietnamie, wkrótce poprosił ją o rękę. Ślub odbył się w dniu, kiedy aktorka została nagrodzona prestiżową Złotą Maską, przyznawaną za szczególne osiągnięcia artystyczne w dziedzinie sztuki teatralnej.

Po opublikowaniu przez Halberstama w 1967 roku artykułu krytykującego Władysława Gomułkę, ówczesne władze zażądały, aby dziennikarz opuścił Polskę. Halberstam i Czyżewska przenieśli się do Nowego Jorku. W USA nie udało się jej w pełni kontynuować kariery aktorskiej. Grała głównie role epizodyczne, a jej jedyna pierwszoplanowa kreacja w kinie amerykańskim to rola polskiej emigrantki, Haliny Nowak w dramacie "Niewłaściwe miejsce" Louisa Jansena (1989).

Czyżewska nigdy nie wróciła do Polski na stałe.

W USA nie udało się jej zrobić kariery. Jedyną pierwszoplanową kreacją aktorki w kinie amerykańskim była rola polskiej emigrantki Haliny Nowak w dramacie "Niewłaściwe miejsce" Louisa Jansena (1989). Ale do znaczących należały jej kreacje epizodyczne, np. rola więźniarki obozu, zeznającej na procesie swego oprawcy w "Pozytywce" Costy-Gavrasa (1989).

W 1990 roku otrzymała prestiżową nagrodę teatralną Obbie, przyznawaną przez nowojorski tygodnik "Village Voice" za rolę w spektaklu "Crowbar" w reżyserii Maca Wellmana. W 1999 roku Czyżewska wystąpiła w roli dr Shapiro w popularnym serialu "Seks w wielkim mieście" w odcinku "Was it Good for You?".

Dramaturg i pisarz Janusz Głowacki mówił, że talent Czyżewskiej został zmarnowany, nie wykorzystany we właściwy sposób, kiedy aktorka wraz z mężem wyemigrowała z Polski do Nowego Jorku.

Już na emigracji, Głowacki obsadził Czyżewską w swojej sztuce "Polowanie na karaluchy".

"Grała tam samą siebie - sławną aktorkę z Polski, która nie może dostać roli w amerykańskim teatrze ze względu na swój niewłaściwy akcent. Robiła to kapitalnie. Kiedy pytała ze sceny publiczność: 'Czy ja rzeczywiście mam zły akcent?', cała sala ryczała ze śmiechu, bo mówiła to ze swoim prawdziwym akcentem, którego nie udało się jej pozbyć - wspominał Głowacki.

Po jakimś czasie spektakl został przeniesiony na nowojorską scenę, a reżyser przedstawienia Arthur Penn rolę graną przez Czyżewską powierzył Dianne Wiest, która właśnie dostała Oscara. "Elżbieta bardzo żałowała, mnie też było przykro, że zamiast niej wzięli inną amerykańską aktorkę. (...) Taka jednak była decyzja reżysera" - mówił Głowacki.

Elżbieta Czyżewska zmarła 17 czerwca 2010 w Nowym Jorku, gdzie mieszkała od 1967 roku. Aktorkę pochowano w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach Wojskowych. Czyżewska pochowana została w obrządku katolickim, ale nad jej grobem judaistyczną modlitwę odmówił Konstanty Gebert. Zrobił to na prośbę rodziny zmarłej, której w pewnym okresie życia religia judaistyczna była bardzo bliska. Żegnała ją garstka osób.

"Zdawałem sobie sprawę, że Elżbiety Czyżewskiej nie będą żegnały tłumy, takie jak żegnały na przykład Zbyszka Cybulskiego, ale skromna publiczność na ostatnim spektaklu tej wielkiej aktorki, trochę mnie zasmuca. Jeżeli Ela, w swoim roztargnieniu tego nie zauważyła, to, gdy się spotkamy kiedyś tam, to jej powiem oczywiście, jako aktorce, że na ostatnim występie był komplet publiczności" - mówił po pogrzebie Daniel Olbrychski.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Elżbieta Czyżewska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy