Reklama

"Dżungla": Prawdziwa historia Yossiego Ghinsberga

Wyglądał jak sama skóra i kości. Przetrwał trzy tygodnie bez zaopatrzenia i wyposażenia na niezbadanym terytorium. Wstrząsająca, lecz prawdziwa historia Yossiego Ghinsberga zainspirowała twórców thrillera "Dżungla".

Wyglądał jak sama skóra i kości. Przetrwał trzy tygodnie bez zaopatrzenia i wyposażenia na niezbadanym terytorium. Wstrząsająca, lecz prawdziwa historia Yossiego Ghinsberga zainspirowała twórców thrillera "Dżungla".
W postać Yossiego Ghinsberga wcielił się w "Dżungli" Daniel Radcliffe /Kino Świat /materiały dystrybutora

Od 22 grudnia w polskich kinach można oglądać "Dżunglę" - oparty na prawdziwych wydarzeniach film, stworzony na podstawie wspomnień słynnego podróżnika-obieżyświata Yossiego Ghinsberga. Kinowy obraz z gwiazdą cyklu "Harry Potter", Danielem Radcliffe’em, to zapierająca w dech w piersiach wyprawa w sam środek amazońskiej głuszy. Filmowy survival dla widzów o mocnych nerwach. Tym bardziej poruszający, że do bólu prawdziwy. 

Yossi Ghinsberg, którego historię odkrywa "Dżungla", urodził się w Tel Awiwie jako syn ocalonych z Holocaustu. Po ukończeniu obowiązkowej służby wojskowej pracował na kilka etatów, by sfinansować daleką podróż, która była jego wielkim marzeniem. W 1981 roku, w wieku 22 lat, Ghinsberg "naiwnie", jak sam opowiada, niczego na świecie nie pragnął tak bardzo, jak "trafić do amazońskiej dżungli, odnaleźć plemię nieznane cywilizacji, zamieszkać wśród niego i ewentualnie poślubić córkę wodza".

Reklama

Marzenie to zostało zainspirowane autobiograficzną książką "Papillon" z 1969 roku, którą młody Ghinsberg czytał wiele razy. Napisany przez skazanego przestępcę i wielokrotnego uciekiniera Henriego Charrière’a, "Papillon" opisuje ucieczkę z Diabelskiej Wyspy, kolonii karnej w Gujanie Francuskiej. Na podstawie bestsellerowych wspomnień recydywisty w 1973 roku nakręcono słynny film ze Steve’em McQueenem i Dustinem Hoffmanem. W tym samym roku Ghinsberg wyruszył do Wenezueli, gdzie mieszkał Charrière, aby sam idol udzielił mu osobistego błogosławieństwa przed planowaną przygodą.

Po przybyciu na miejsce Ghinsberg odkrył, że pisarz zmarł kilka miesięcy wcześniej. Początkujący poszukiwacz przygód udał się zatem do La Paz w Boliwii, gdzie spotkał Karla Ruchprectera, 40-letniego Austriaka, który twierdził, że może nie tylko przedstawić Ghinsberga odległemu rdzennemu plemieniu, ale także pomóc chłopakowi znaleźć złoto. Ghinsberg i jego dwaj spotkani po drodze towarzysze Amerykanin Kevin Gale i Szwajcar Marcus Stamm, podążyli za Karlem do dżungli.

Ta brzemienna w skutki decyzja przerodziła się w z początku ekscytującą, lecz potem już tylko przerażającą drogę przez mękę, testującą nie tylko więzy przyjaźni, lecz i granice wytrzymałości fizycznej i psychicznej każdego z podróżników. Ghinsberg był bliski śmierci i, co niezwykłe i niemal niemożliwe, przetrwał trzy tygodnie bez zaopatrzenia i wyposażenia na niezbadanym terytorium, uratowany w końcu tylko dzięki przekonaniu Kevina Gale’a, że jego przyjaciel wciąż żyje.

Jak przetrwał, wbrew wszelkim wyobrażeniom? "Pierwsze dni były pełne histerii i paniki, ale po jakimś czasie obudziłem się i odkryłem, że nie ma obaw, ani strachu. Zmartwienie i strach zużywają energię, to nie jest wydajne. Przetrwanie jest jak maszyna, wszystkie twoje zmysły i zdolności - fizyczne, mentalne i duchowe - spotykają się. Kiedy to się zaczęło, czułem się jak w domu, czułem się przynależny do tego miejsca" - opowiada Yossi.

Ghinsberg musiał niemal karmić się własnymi zmysłami, wyglądał jak sama skóra i kości. Jego gołe stopy przypominały surowe mięso. Głębia tego doświadczenia oraz bliskość śmierci  sprawiły, że stał się zupełnie inną osobą. "W pierwszych dniach odczuwania tak ogromnego bólu stale cierpiałem. Było mi żal samego siebie. Fizyczny ból doskwierał mojemu ciału, a w tym samym czasie moja głowa krzyczała: ‘Nie mogę tego znieść, nie zasługuję na to, to niesprawiedliwe, to bolesne’. Po kilku dniach nastąpiło coś jakby przekroczenie progu. Kiedy odczuwasz obecność śmierci, wszystko nagle staje się piękne, a każdy oddech cenny. Nie bierzesz nic za pewnik i po prostu bardzo doceniasz samo życie" - wyznaje Ghinsberg.

Pechowego poszukiwacza przygód dręczył także brak towarzystwa, interakcji z innymi ludźmi. Doprowadziło go to do ucieczki w złożony świat fantazji - konieczny, paradoksalnie, do zachowania zdrowego rozsądku. "W ciągu dnia się nie bałem. Za to w nocy odchodziłem od zmysłów, bo wtedy wszystko ożywało. Wiesz, że tam są drapieżniki, a ty nie masz ognia, pistoletu, noża, więc automatycznie włącza ci się mechanizm przetrwania. Ze strachu nie mogłem zasnąć, więc tworzyłem halucynacje, które zabierały mnie z dżungli. Moc wyzwalania mojej wyobraźni była częścią stanu naturalnego. Nie mogłem spać, ale moje ciało musiało odpoczywać, więc halucynacje stanowiły składową tego procesu" - wyjaśnia.

Mechanizmy przetrwania utrzymały Ghinsberga przy życiu, aż w końcu, po trzech tygodniach desperackich i powtarzających się poszukiwań prowadzonych przez Kevina Gale’a, Yossi został ocalony.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Dżungla (film)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy