Reklama

Dzikie króliki w Berlinie

Stolica Niemiec huczy w ostatnich dniach na temat dzikich królików, które żyły w Strefie Śmierci muru berlińskiego. Wszystko za sprawą polskich filmowców, którzy właśnie zaczęli zdjęcia do pełnometrażowego dokumentu "Królik po berlińsku".

Łowcami króliczych opowieści są Bartek Konopka i Piotr Rosołowski, odpowiedzialni wcześniej za "Balladę o kozie". Wspiera ich Anna Wydra jako producent i Elwira Niewiera jako berliński łącznik. Lepić króliki na stole montażowym będzie Mateusz Romaszkan.

Film opowiada historię dzikich królików, które tuż po zbudowaniu muru berlińskiego w 1961 roku, sobie tylko wiadomymi sposobami, przedostały się do Strefy Śmierci między murem wschodnim i zachodnim. Tam odnalazły swój raj na ziemi. Okazało się że Todesstreife jest porośnięte zieloną trawą - ulubionym pożywieniem królików, że drapieżniki i ludzie zostali poza murem i nie potrafią się pod nim podkopać.

Reklama

Tak oto króliki znalazły oazę spokoju i bezpieczeństwa, idealny ekosystem. Nic dziwnego że w ciągu niecałego roku skolonizowały ok. 150 kilometrowy pas muru wewnątrz Berlina, a ich populacja wzrosła do kilku tysięcy. Tak wynika z obliczeń profesora Dietricha von Holsta z Uniwersytetu Bayreuth, który od 20 lat bada zachowania dzikich królików na swojej farmie obserwacyjnej w Bawarii.

Z każdym rokiem Strefa Śmierci zmieniała się z zielonej łąki w coraz bardziej umocnioną granicę, pełną zapór, drutów i fos. Mimo tego króliki pozostały. W latach 70. stały sie natchnieniem dla wschodnio-berlińskich artystów, którzy używali ich w swoich pracach jako symbol wolności. W końcu tylko króliki mogły przechodzić na Zachód kiedy chciały.

W latach 80. króliki przetrwały groźną epidemię mysksomatozy. Niestety, pewnego listopadowego dnia 1989 roku mur padł. Początek wolności dla ludzi stał się końcem króliczego raju. Zwierzęta wyprowadziły się z muru i przeniosły do Berlina Zachodniego. Media odnotowały to jako Kanninchenplage, czyli plagę dzikich królików, które zaczęły się zagnieżdżać w prywatnych ogrodach i miejskich parkach.

Do dziś znanych jest kilkanaście kolonii, większość w Berlinie Zachodnim. Potomkowie wielkiej cywilizacji dzikich królików z muru żyją wśród bloków, na zwykłych podwórkach. Ludzie próbują je tępić jako szkodniki podkopujące domy, samochody, roznoszące zarazki. Berlińskie Nadleśnictwo rokrocznie organizuje polowania na dzikie króliki żeby "uregulować ich populację".

Berlińskie króliki są dzisiaj wolne, ale płacą za to wysoką cenę. Podobnie jak część bohaterów filmu, mieszkańców dawnego NRD, którzy nie mogą znaleźć dla siebie miejsca w dzisiejszym świecie. Mówią że byli królikami doświadczalnymi reżimu, a teraz zostali pozostawieni sami sobie, bez pomocy państwa. Ich los jest podobny do losu wielu Polaków, Czechów, Węgrów i innych ofiar realnego socjalizmu.

Film ma być filozoficznym esejem przybliżającym dzieje Europy Wschodniej z "króliczej" perspektywy.

W ciągu pierwszych dni zdjęciowych filmowcy przyglądali się z kamerą króliczym eksperymentom na farmie profesora von Holsta, wnieśli króliczą flagę Manfreda Butzmanna na demonstrację przeciwko polowaniom, byli świadkami kłótni mieszkańców podwórka przy Siemensdamm o to, czy powinno się polować na króliczych współlokatorów, zbudowali mur z tektury; rozmawiali ze znanym piosenkarzem Billym Braggiem, który zobaczył króliki przy Bramie Barndenburskiej w 1989 roku i poświęcił im swój berliński koncert, przyglądali się Peterowi Unsickerowi, który wielką marchewką demonstrował solidarność z "mniejszymi braćmi" oraz Karli Sachse, która co roku liczy ile zniknęło miedzianych królików, wtopionych przez nią w dawne przejście graniczne na Chausseestrasse.

Bartek Konopka (reżyser) i Piotr Rosołowski (autor zdjęć) poznali się przy pracy nad filmem dyplowmowym "Czubek" na WRiTV w Katowicach. Później postanowili przyjrzeć się losom kóz rozdawanych najuboższym w Zielonogórskim. Ich dokument "Ballada o kozie" otrzymał nagrodę Planete na Berlinale 2004 i wiele innych wyróżnień. W zeszłym roku spróbowali sił w fabule. Film "Trójka do wzięcia" znakomicie radzi sobie na festiwalach w kraju i zagranicą. Od czasu tej produkcji o dyscyplinę i wszelkie cnoty w teamie dba producentka Anna Wydra.

W dusze berlińskich królików twórcy wczuwają się od 2 lat.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Królik po berlińsku & Esterhazy | film | bartek | Konopka | 'Królik'
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy