Reklama

Dzieci Robina Williamsa o śmierci ojca

W poniedziałek, 11 sierpnia, Robin Williams został znaleziony martwy w swoim domu w Kalifornii. Wiadomo już, że popełnił samobójstwo. Aktor zostawił żonę i trójkę dzieci. Fani, przyjaciele oraz współpracownicy od czasu jego śmierci zalewają internet kondolencjami. We wtorek, 12 sierpnia, milczenie przerwała także trójka dzieci zmarłego artysty.

Najstarszy, 31-letni syn Zachary z pierwszego małżeństwa aktora z Valerie Velardi, napisał w oświadczeniu: "Wczoraj straciłem ojca i najlepszego przyjaciela. Świat jakby trochę ściemniał. Będę nosić jego miłość codziennie przy sobie. Chciałbym prosić, aby ci, którzy go kochali, pamiętali o nim jako łagodnym, miłym i wspaniałomyślnym człowieku, którym chciał być. Wywołujcie radość w świecie, której on tak szukał".

Pozostałą dwójkę dzieci, które również odważyły otworzyć się po tym tragicznym wydarzeniu, Robin Williams miał z drugą żoną - Marshą Garces.

Reklama

23-letni syn Cody wyznał: "Nie ma takich słów, które opiszą miłość i szacunek, które żywię do mojego ojca. Świat bez niego już nigdy nie będzie taki sam. Będę za nim tęsknić i zabierać go ze sobą wszędzie. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy zobaczymy się ponownie".

25-letnia córka Zelda dodała: "Kiedy spędzaliśmy z rodziną czas, zawsze staraliśmy się, aby było to bardzo prywatne. To był nasz jedyny sposób na utrzymanie czegoś, co było tylko nasze, wraz z człowiekiem, z którym dzieliliśmy świat. Lecz teraz on odszedł, a ja czuję się obnażona. Ostatnim dniem, który spędziliśmy razem były jego urodziny. Będę zawsze wdzięczna, że mogłam ten dzień celebrować z nim i moimi braćmi na osobności, dzieląc się prezentami i śmiejąc się. Był zawsze taki ciepły, nawet w najgorszych momentach".

"Nigdy nie zrozumiem, że był tak bardzo kochany, a nie potrafił znaleźć w swoim sercu czegoś, aby zostać. Wiem, że nasz smutek i strata dzielone są z milionami osób. Nie pomaga to w bólu, ale przynajmniej inni wiedzą, jaki ciężar nosimy. Wielu z nich zaoferowało nam swoją pomoc. Dziękujemy za to" - dodała Zelda.

"Dla tych, których wzruszał i którzy wysyłają tyle miłych słów: wiedzcie, że jedną z jego ulubionych rzeczy było wywoływanie u wszystkich śmiechu. Co do tych, którzy wysyłają negatywne wiadomości: wiedzcie, że jego 'chichoczącą' reakcją byłoby wysłanie do waszych domów stada gołębi, aby załatwiły się na waszym samochodzie. Dokładnie po tym, jak go umyjecie. Jakby nie patrzeć, on też kochał się śmiać..." - napisała Zelda.

"Tata był, jest i zawsze będzie miał najmilszą, najbardziej hojną i najdelikatniejszą duszę, jaką znałam. Wiem teraz parę rzeczy - podczas jego nieobecności nie tylko mój, ale ogólnie cały świat będzie już na zawsze trochę ciemniejszy, mniej kolorowy i mniej pełny śmiechu. Musimy więc podwójnie pracować, aby wypełnić go tym ponownie" - wyznała.

Była żona Robina Williamsa - Graces także podzieliła smutek swojej córki: "Moje serce jest rozdarte. Proszę pamiętajcie o łagodnym, kochającym, hojnym, i tak - genialnym oraz zabawnym człowieku, jakim był Robin Williams".

Czytaj również:

Robin Williams: Nie żyje hollywoodzki outsider!
Robin Williams: Są wyniki autopsji
Robin Williams: "Jego śmierć to coś niewiarygodnego"
Robin Williams: Komik, który potrafił wzruszyć do łez

źródło: US CBS/x-news


Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

WENN
Dowiedz się więcej na temat: Robin Williams
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy