Reklama

Duże sieci kin zamknięte. Wszystko przez... nowy film o Bondzie

Wraz z przesunięciem daty premiery najnowszego filmu o przygodach agenta Jamesa Bonda na kwiecień przyszłego roku, jest już pewne, że żadne duże widowisko filmowe nie trafi do kin przynajmniej do grudnia tego roku. Decyzja dystrybuującego film "Nie czas umierać" studia MGM wywołała kolejne reperkusje. Najważniejsza z nich to zawieszenie działalności multipleksów przez Cineworld Group, zarządzającą jednymi z największych zagranicznych sieci kinowych.

Wraz z przesunięciem daty premiery najnowszego filmu o przygodach agenta Jamesa Bonda na kwiecień przyszłego roku, jest już pewne, że żadne duże widowisko filmowe nie trafi do kin przynajmniej do grudnia tego roku. Decyzja dystrybuującego film "Nie czas umierać" studia MGM wywołała kolejne reperkusje. Najważniejsza z nich to zawieszenie działalności multipleksów przez Cineworld Group, zarządzającą jednymi z największych zagranicznych sieci kinowych.
Decyzja o opóźnieniu premiery "Nie czas umierać" odbiła się na świecie głośnym echem /materiały prasowe

Cineworld to druga po AMC pod względem wielkości międzynarodowa firma działająca w przemyśle kinowym. Należą do niej kina sieci Regal w USA oraz kina Cineworld i Picturehouse w Wielkiej Brytanii. W trakcie weekendu pojawiły się pierwsze informacje o ich tymczasowym zamknięciu. Teraz zostały ona potwierdzone.

Tym samym od czwartku, 8 października, zamkniętych zostanie 536 kin sieci Regal w Stanach oraz 127 kin działających na terenie Wielkiej Brytanii. Decyzja Cineworld spowodowała spore tąpnięcie na giełdzie, gdzie wartość akcji Cineworld spadła o 40 procent. Zamknięcie kin należących do tej firmy będzie miało też wpływ na około 45 tysięcy zatrudnionych przez nią pracowników.

Reklama

"Ponieważ największy amerykański rynek kinowy, głównie ten związany z Nowym Jorkiem, wciąć pozostaje zamknięty, studia filmowe pozostają niechętne wypuszczaniu do kin ich najnowszych produkcji. W efekcie, bez nowych premier, Cineworld nie jest w stanie dostarczyć swoim amerykańskim i brytyjskim klientom wystarczająco atrakcyjnych filmów, by przekonać ich do powrotu do kin w świetle pandemii COVID-19. Nie zdecydowaliśmy się na zamknięcie naszych kin lekką ręką. Zrobiliśmy co w naszej mocy, by wesprzeć bezpieczne i zgodne z zaleceniami związanymi z koronawirusem, ponowne otwarcie kin po przerwie spowodowanej pandemią. Biorąc pod uwagę to, jak ciężką pracę wykonali nasi pracownicy, nie jesteśmy w stanie wyrazić, jak trudna jest nasza decyzja o ponownym, tymczasowym zamknięciu naszych kin. Będziemy obserwować sytuację, by wrócić w bardziej odpowiednim terminie" - czytamy w oświadczeniu Cineworld.

Trudno szacować, jak duży wpływ na dalszy rozwój sytuacji będzie miała decyzja firmy Cineworld Group. Najbliższe hity filmowe w kalendarzu dystrybucji to grudniowe premiery filmów "Wonder Woman 1984" i "Diuna". Jeśli i one zostaną odwołane, wciąż działające kina postawione zostaną przed jeszcze trudniejszymi decyzjami. Pesymiści twierdzą, że na naszych oczach umierają kina. Sytuacja się nie poprawi, jeśli zabraknie nowych filmów. A te się nie pojawią, jeśli nie będą w stanie wygenerować spodziewanych zysków. W ten sposób koło się zamyka, a pandemia COVID-19 determinuje niepewną przyszłość przemysłu kinowego.

Powodem decyzji Cineworld Group jest ogłoszona w piątek, 2 października, informacja o przesunięciu premiery filmu "Nie czas umierać", czyli 25. z serii filmów o agencie 007. Pierwotnie miał on pojawić się w kinach w kwietniu tego roku, potem premierę przełożono na listopad. Teraz wiadomo już, że najnowszą odsłonę Bonda zobaczymy w kinach dopiero 2 kwietnia 2021 roku.



PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Nie czas umierać
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy